Jan Englert (ur. 1943) jest od lat jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Ma na koncie setki ról teatralnych i filmowych. Był też rektorem PWST w Warszawie i to dwa razy (1987-1993 oraz 1996-2002), od 2003 r. do tego roku – dyrektorem Teatru Narodowego w Warszawie. W czasach Solidarności był wiceprezesem ZASP-u, także w czasie bojkotu aktorskiego w stanie wojennym.
– Nie chcę wejść w banał filmu „o kimś” – wyjaśnia na samym początku Englert w dokumencie zrealizowanym przez Macieja Dancewicza i dodaje – Niechętny jestem takim biograficznym filmom.
Jan Englert w filmie dokumentalnym „Jan Englert. Spróbuję jeszcze raz pofrunąć” w reż. Macieja Dancewicza
Zgodził się jednak na realizację tego dokumentu, podobnie jak kilkanaście lat wcześniej na rozmowę z dwutygodnikiem „Viva” mimo wcześniejszych deklaracji, że nie będzie rozmawiał z dziennikarzami o swoim życiu prywatnym. Na zadane wtedy przez „Rz” pytanie, dlaczego tak postąpił, wyjaśniał: „Nazwijmy to pewnego rodzaju niekonsekwencją (…) cóż, okazałem słabość”.. Po latach wpuścił ekipę filmową do swojego domu i pozwolił przyglądać się popełnianym przez siebie niezręcznościom w kuchni.
Wielowątkowy Englert
Mimo to trudno wątpić, że Jan Englert to postać szacowna, wielowątkowa i możliwa do opowiedzenia na różne sposoby. Realizatorzy zdecydowali się oddać wiodącą narrację bohaterowi, spychając na plan dalszy proporcje jego opowieści do życiowych zdarzeń. I tak Englert opowiada, że należy do rodziny, która przeżyła Powstanie Warszawskie i że ta okoliczność zdeterminowała jego wspomnienia. Że był zdolny, dobrze się uczył, a jak okazało się, że umie grać w piłkę – został zaakceptowany przez kolegów. Zwierza się, że mając lat 9 próbował ratować małżeństwo rodziców, a 4 lata później w 1956 r. zagrał w „Kanale” Andrzeja Wajdy, znaleziony w szkole przez Janusza Morgensterna. Za honorarium z tego filmu zaprosił ojca do Bristola.