Początek to gorzka, autoironiczna i szydercza rewelacja. Jan Englert rozpoczyna „Hamleta” sceną próby w Narodowym, gdzie aktorzy grający techników sceny i Przemysław Stippa w roli Horacja - drwią z obalonego króla. Na wózkach, w stronę przepastnego śmietnika w zapadni, wiozą podobizny Jana Englerta i plakat z nim jako Learem w koronie.
Stippa parodiuje dawnego teatralnego monarchę i protekcjonalnie macha ręką. Klasyka: „Nie żyje król! Niech żyje król”. Zaczyna się nowa odsłona gry, która w Narodowym trwała od ponad roku, gdy w kulisach wszyscy próbowali różnych ustawień. Ministra Hanna Wróblewska też mogła mieć – być może – swojego faworyta, tymczasem w vipowskim rzędzie na premierze „Hamleta” Jana Englerta, obok ministry, dyrektora Krzysztofa Torończyka, który zostaje w Narodowym, zasiadł nowy naczelny (od września 2025 r.) – reżyser Jan Klata wraz z małżonką i scenografką Justyną Łagowską. Widzowie zaś oglądali spektakl o teatrze intrygi, dworskich i salonowych wojnach i sojuszach, wyniszczającej domowej wojnie i geopolitycznej klęsce z interwencją sąsiedniego imperium.