Ta opowieść właściwie nie ma początku ani końca, bo kochanków z Werony nie wymyślił Szekspir, tylko zaczerpnął z powstałych przed nim źródeł. A po nim, aż do dzisiaj, Romeo i Julia pojawiają się w rozmaitych wcieleniach, także współczesnych.
Tacy są również bohaterowie spektaklu „R + J. Romeo i Julia” Roberta Bondary, którego zainspirował przejmujący wiersz palestyńskiego poety Mahmuda Darwisza „Rita i karabin” o wielkiej miłości do żydowskiej dziewczyny, przerwanej, gdy poszła do izraelskiej armii.
Bovska na balu u Capulettich
Pomysł drugi Bondary to przebój Myslovitz „Chciałbym umrzeć z miłości” pięknie zaśpiewany na scenie przez Bovską. Jego słowa najlepiej oddają siłę uczuć Romea i Julii.
Bohaterowie są więc współcześni, żyją w znanym nam świecie targanym rozmaitymi konfliktami, o czym – dość natrętnie zresztą – przypominają wizualizacje przed rozpoczęciem właściwej akcji. Ojciec Laurenty to zaś człowiek, który służy rozmaitą pomocą, także w nocnym klubie, gdy podsunie specyfik pozwalający wzmocnić doznania.