Wawrzyniec Kostrzewski, reżyser i współautor scenariusza (napisanego razem z Małgorzatą Sikorską-Miszczuk) pracował nad koncepcją tekstu 20 lat, bo tyle czasu minęło od decyzji o powstaniu tej opowieści do jej realizacji.
Historia Rudej, czyli Małgorzaty Sarzyńskiej (Olga Sarzyńska) oparta jest na faktach z jej życia i w wielu fragmentach dokumentalna dokładność (za większością postaci kryją się rzeczywiste życiorysy) przeważa nad fabularną fantazją. Sarzyńska (1962-2005) urodziła się i większość życia spędziła w Jeleniej Górze. Z wykształcenia była technikiem chemikiem, z zamiłowania – malarką. I sztuka właśnie zdominowała jej życie, o którym mawiała często, że jest podwójne – to realne, zanurzone w niespełnieniach i to drugie – na pograniczu ucieczki od pierwszego do takiego, w którym spełniają się marzenia.
Wychowywana przez matkę (Maria Maj) zajętą walką o byt, zamykana sama w domu, pozbawiona ciepłego wsparcia, bezpiecznej miłości, przeżywała boleśnie samotność, która przerodziła się w traumę.
Dorosłe życie to skumulowana samodzielność – mąż alkoholik, samotne wychowywanie dwojga dzieci i nieustanny wybór między walką o codzienny byt, a poświęceniem się sztuce. Głęboko odczuwany brak miłości rekompensowało malowanie obrazów, których bohaterkami były kobiety w różnych sytuacjach. W rozpisanym na sceny życiorysie ważną rolę odgrywają zaprzyjaźnieni z bohaterką mężczyźni (autentyczne postaci): Jan Kriger, niespełniony artysta, zwany „bolesławickim Nikiforem”, Zbigniew Czyżewski, taternik i alpinista z tragiczną własną historią.
Jest i Erik (Piotr Adamczyk), marszand i miłość bohaterki, choć – do czasu. Spektakl pokazuje też relacje bohaterki z kobietami – o wiele trudniejsze, pozbawione siostrzeństwa, konfrontacyjne: z kuratorką (Agata Kulesza) i żoną ukochanego (Agnieszka Podsiadlik).