Reklama
Rozwiń
Reklama

Marta Cienkowska, minister kultury: Mamy przełom w relacjach z Niemcami

Naprawiliśmy relacje z sąsiadami, co pozwoliło wreszcie nie tylko wrócić do dialogu, ale przejść w nim do ofensywy w sprawie restytucji. Ten temat podnosimy podczas każdej rozmowy z ministrem kultury Niemiec. Mamy już na tym polu znaczące sukcesy – mówi Marta Cienkowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Publikacja: 01.12.2025 04:30

Marta Cienkowska

Marta Cienkowska

Foto: MKiDN

Czy gdy Polska 2050 dostanie funkcję wicepremiera, możecie stracić resort kultury?

Bardzo bym się cieszyła, gdyby Polska 2050 miała swojego wicepremiera. Nie sądzę, żeby taka zmiana miała wpływ na kierunek prac ministerstwa. Ministrem się bywa, a nie jest, dlatego bez względu na to, czy będę pracować na tym stanowisku cztery miesiące, czy dwa i pół roku, najważniejsze dla mnie jest dążenie do realizacji celów, na które się umówiliśmy. To ważne obszary, którymi państwo nie zajmowało się właściwie przez szereg lat.

Czy prowadzony jest jakikolwiek dialog na poziomie ministrów kultury ze stroną niemiecką w sprawie zwrotu dzieł sztuki zagrabionych w czasie wojny, np. dokumentów znalezionych w berlińskiej bibliotece, w tym rękopisu pieśni „Gaude Mater Polonia”, albo pierścienia króla Zygmunta Starego czy grafiki Kandinskiego skradzionej z Muzeum Narodowego w Warszawie?

Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że mamy w tym obszarze przełom, moim zdaniem najważniejszy po 1989 r. Naprawiliśmy relacje z sąsiadami, co pozwoliło wreszcie nie tylko wrócić do dialogu, ale przejść w nim do ofensywy w sprawie restytucji. Ten temat podnosimy podczas każdej rozmowy z ministrem kultury Niemiec. Mamy już na tym polu znaczące sukcesy, także dyplomatyczne – po raz pierwszy w proces restytucji zaangażowali się niemieccy politycy na poziomie federalnym.

Czytaj więcej

Tajemnica pudła o sygnaturze Dep. 39

W kwietniu udało nam się wejść do Państwowej Biblioteki w Berlinie, aby zacząć sprawdzać i badać tamtejsze zbiory. Znamy proweniencję konkretnych obiektów. Jesteśmy na etapie ustalenia drogi, w jaki sposób one znalazły się w tej bibliotece. Dzięki temu wiemy, że są tam dokumenty, które powinny należeć do państwa polskiego. I możemy złożyć wnioski restytucyjne, także o zwrot rękopisu „Gaude Mater Polonia”, ale również innych zabytków, np. manuskryptów i listów z Biblioteki Ordynacji Zamojskiej oraz rękopiśmiennych dzienników Stefana Żeromskiego.

Czy te wnioski zostaną złożone w tym roku?

Tak.

Reklama
Reklama

A co z pierścieniem króla Zygmunta I Starego, który znajduje się w niemieckim muzeum biżuterii w Pforzheim? Pochodzi on z kolekcji Izabeli Czartoryskiej.

W tym przypadku wniosek restytucyjny został już złożony. Jesteśmy na ostatnim etapie rozmów.

Co się dzieje w sprawie odzyskania kolekcji archiwaliów obozowych oraz katyńskich wystawionych niedawno na sprzedaż przez dom aukcyjny Felzmann z Neuss?

To bardzo ważne, że jako państwo polskie zareagowaliśmy odpowiednio szybko. Cieszy również współpraca ze strony niemieckiej – w sprawę zaangażowany był szef kancelarii rządu Nadrenii-Północnej Westfalii, Nathanael Liminski. Za pośrednictwem ambasadora Polski w RFN, Jana Tombińskiego, udało się nie dopuścić do rozpoczęcia aukcji. Kolejnym krokiem będzie zbadanie każdego obiektu przez ekspertów polskich instytucji: Muzeum Auschwitz-Birkenau, Muzeum Stutthof, Muzeum na Majdanku, a także Narodowej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Zweryfikujemy, czy obiekty powinny należeć do państwa polskiego. To ważne, bo kolekcja składa się głównie z prywatnych listów, które trafiły do bliskich ofiar, ale są w niej również dokumenty dotyczące Katynia, przy których możemy zakładać, że powinny być przekazane pod opiekę państwa.

Przestaniemy pozwalać na okradanie nas z patriotyzmu przez tych, którym wydaje się, że mają monopol na biało-czerwoną

Marta Cienkowska

Kolekcjoner kupował je przez lata i w pewnym momencie zdecydował się na ich sprzedaż?

Tak. Większość obiektów pochodzi od dwóch kolekcjonerów niemieckich i jednego kolekcjonera czeskiego. Musimy stwierdzić, czy to są prywatne rzeczy znalezione np. w domach, czy może także dokumenty obozowe, co w oczywisty sposób zmienia ich kwalifikację muzealną. Po tej weryfikacji podejmiemy kolejne działania.

W ostatnich latach ograniczane były środki na inwestycje związane z powstającymi nowymi instytucjami kultury. Rozwój których placówek uważa pani za priorytetowy?

Jest wręcz przeciwnie. Obecnie mamy otwarte 54 inwestycje, które finansujemy przy udziale funduszy europejskich. Uczymy instytucje, że można i należy po nie sięgać. Ważna jest jednak nie ilość inwestycji, a ich jakość. Beton można wylać zawsze, tylko jaki ma być cel danej instytucji? Czym się ma zajmować, jaką mieć misję? Przecież nasze państwo dokłada do każdej z takich inwestycji niekiedy ponad 50 proc. jej wartości, musimy mieć na uwadze przede wszystkim celowość każdego budowanego obiektu. Poprzedni rząd masowo ten beton wylewał, niekoniecznie mając na uwadze chociażby system polskiego muzealnictwa. Oczywiście w infrastrukturę kulturalną trzeba nieustannie inwestować, dlatego utworzyliśmy w tym celu odpowiedni ministerialny program. Dwukrotnie zwiększyliśmy budżet infrastruktury domów kultury, doprowadziliśmy do finału ogromną inwestycję w Akademię Muzyczną w Bydgoszczy, planujemy kolejne wieloletnie programy rządowe, dzięki którym powstaną nowe instytucje – takie, które mają określony cel, a ich istnienie jest wszystkim nam potrzebne.

Czy zatem pozostawi pani po sobie jakiś materialny ślad – obiekt, o którym będzie mogła pani powiedzieć: „ja go stworzyłam od podstaw”?

Bardzo ważne jest dziś wsparcie już istniejących instytucji, które opiekują się bezcennymi obiektami naszego dziedzictwa, a nie stać ich nawet na podstawowe remonty. Mówię o Muzeum Narodowym w Warszawie, Muzeum Narodowym w Krakowie, o naszych oddziałach Muzeum Narodowego w Gdańsku. Zresztą ta sytuacja nie dotyczy wyłącznie muzeów – Teatr Wielki – Opera Narodowa przez ostatnich sto lat nie doprosiła się środków na remonty w części swoich przestrzeni. Przeznaczamy obecnie poważne środki na rozbudowę Muzeum Powstania Warszawskiego, na budowę sali koncertowej Sinfonii Varsovii. Warszawa bardzo jej potrzebuje, dostrzegamy też duże zaangażowanie samorządu. Chodzi o bardzo konkretne potrzeby, na które staramy się odpowiadać.

Reklama
Reklama

Moim zdaniem fatalnym błędem była likwidacja biura programu „Niepodległa”, a w zasadzie połączenie go z Instytutem Adama Mickiewicza, co spowodowało, że dzisiaj nie ma instytucji, która zajmuje się promowaniem ważnych wydarzeń z naszej historii. Zadaniem tym zostało obarczone Muzeum Historii Polski, ale ta działalność zupełnie nie jest widoczna.  

Muzeum Historii Polski powinno rozwinąć się w tym obszarze, mamy na to plan. Muzeum powinno chociażby przejąć dofinansowania konkretnych działań dotyczących m.in. ważnych dla Polski rocznic, w oparciu o program dotacyjny skierowany do samorządowych instytucji kultury. Pracujemy nad strategią polityki pamięci. Za nami już pierwszy etap konsultacji – spotkań z ekspertami, profesorami, strategami z dużych i mniejszych miejscowości. Przed nami kolejny etap. Muzeum Historii Polski nie może być oparte tylko na ekspozycji stałej, nawet najlepszej. Ta instytucja ma świetny dział edukacji, który powinien się rozwijać. On potrzebuje jeszcze wzmocnienia i wsparcia, które otrzyma.

Słowem – Muzeum Historii Polski przejmie rolę biura programu „Niepodległa”?

W całości.

Czytaj więcej

Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach

W sierpniu przedstawiła pani Strategię działania w obszarze pamięci. Powiedziała pani właśnie, że trwają konsultacje w oparciu o ten materiał z udziałem ekspertów. Zastanawiam się jednak, co z tego dokumentu zostanie wdrożone?

Strategia obejmuje pięć obszarów działania. Po pierwsze, koordynację zadań tych instytucji kultury, które obejmują obszar kultury pamięci. To miałam na myśli, mówiąc o niepotrzebnym „wylewaniu betonu” – co z tego, że mamy nowoczesne muzea, skoro nie tylko nie spełniają one roli edukacyjnej, ale przede wszystkim nie widzą siebie nawzajem, nie działają w spójnym systemie. Chcę to zmienić. Kolejne działanie obejmie perspektywę włączającą. Polska nie ma łatwej historii, jest krajem różnorodnych idei, kultur i światopoglądów. Zależy mi na tym, żebyśmy zaczęli myśleć o naszym państwie i jego historii w sposób włączający, dostrzegając mnogość perspektyw, rozumiejąc punkty widzenia i historię mniejszości, kobiet czy młodych ludzi.

Przede wszystkim historii regionalnej?

Tak. Bardzo nam tego w Polsce brakuje. Po trzecie, uważam, że powinniśmy stosować inne narzędzia komunikacji, aby dotrzeć do młodego pokolenia. Mówimy o polityce pamięci, o trudnej historii, ale nie dotrzemy do młodego pokolenia tylko przez szkołę, musimy stworzyć ofertę zewnętrzną, z wykorzystaniem innych narzędzi. Muzeum Historii Polski wykorzystuje w tym zakresie media społecznościowe, współpracuje z młodymi Polakami, którzy mówią, co jest dla nich ważne, jak definiują wartości, na jakich historiach się opierają. Czy ktokolwiek chciałby, żeby jedna opcja polityczna albo jeden ośrodek centralny mówił mu, czym jest patriotyzm, kim jest patriota? Ja na pewno tego nie chcę. Dlatego musimy wyjść z zaklętego kręgu jednokierunkowego myślenia o naszej historii, o jej bezrefleksyjnym wykorzystywaniu dla celów bieżącej polityki, czym niestety zajmował się poprzedni rząd. Naszym obowiązkiem jest myślenie o wspólnotowości – tak, jesteśmy różni, tak, szanujemy się wzajemnie. Gdy osiągniemy taki pułap myślenia o wspólnocie, przestaniemy pozwalać na okradanie nas z patriotyzmu przez tych, którym wydaje się, że mają monopol na biało-czerwoną.

Jakie będą dalsze losy oddziałów Instytutu Pileckiego w USA i Szwajcarii? Nie jest tajemnicą, że generują one olbrzymie koszty, a efekt prowadzonej działalności jest niewidoczny. Nawet nie oddziałują one na Polonię, która mieszka w tamtych państwach.

Zadaniem dyrektora Karola Madaja było uporządkowanie sytuacji wewnętrznej Instytutu Pileckiego, również w oddziałach zagranicznych. To mi obiecał i to robi. Powstała analiza dokumentacji, potencjału biznesowego i możliwości funkcjonowania oddziału w Szwajcarii. Na jej podstawie dochodzimy do wniosku, że nie powinien on kontynuować działalności w Hotelu Schwanen w Rapperswilu.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Oddział Instytutu Pileckiego w Nowym Jorku wpadł w pułapkę. Skarbonka bez dna

Czyli obiekt ten zostanie sprzedany?

Tak powinno się stać. Sporym błędem było założenie, że będzie to „polskie Davos”. Ówczesnym decydentom umknęło na przykład to, że trzeba będzie utrzymywać hotel i restaurację. Nie ma możliwości przebudowania tego obiektu, aby stworzyć w nim ekspozycję. To jest miejscowość, w której są turyści, ale raczej nie przebywają tam w celach biznesowych, tym bardziej nie są i nie będą zainteresowani promocją państwa polskiego czy naszej historii.

Kiedy zapadnie decyzja w tej sprawie?

Analizujemy możliwości. Prawo pierwokupu ma szwajcarska gmina. Trwają negocjacje. 

Czy resort będzie starał się w jakiejś formie pomóc Muzeum Polskiemu w Rapperswilu?

To dla tej placówki pierwotnie został zakupiony Hotel Schwanen. Rozmawiamy o tym z dyrektorem Madajem. Oczywiście nie można tych ludzi zostawić samym sobie i wiem, że jest pomysł na to, jak się nimi zaopiekować.

A jaki jest pomysł na funkcjonowanie oddziału Instytutu Pileckiego w USA? Wiąże nas, moim zdaniem niekorzystna finansowo, wieloletnia umowa z właścicielem budynku.

Nasi poprzednicy tak zawarli tę umowę, że w zasadzie jest ona nie do rozwiązania bez ogromnych strat dla budżetu państwa. Dlatego dyrektor Madaj w porozumieniu z nami pracuje nad budową nowego modelu funkcjonowania tego miejsca z korzyścią dla Polski. Bierzemy pod uwagę lokalizację obiektu, która daje spore możliwości prezentacji wartościowych polskich projektów, firm i produktów. To rzeczywiście może być miejsce promocji Polski, taki polski hub. Rozmawiamy o tym także z innymi resortami, uczestniczymy w rozmowach z Instytutem Polskim i Polską Agencją Inwestycji i Handlu. Oczywiście zakładam, że będzie to również miejsce, w którym będziemy prezentować polską historię. Obecnie jesteśmy na etapie planowania programu tego miejsca, w następnym kroku zaczniemy podpisywać umowy na zagospodarowanie tego miejsca. To jedyny sposób na skorygowanie błędów poprzedniego rządu, inaczej tego się nie da naprawić.

Reklama
Reklama
Rozmówczyni

Marta Cienkowska

Od lipca 2025 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego. Politolożka i menedżerka kultury. Zrealizowała kilkaset projektów kulturalno-edukacyjnych w Polsce i za granicą. Od grudnia 2023 r. do 23 lipca 2025 r. jako podsekretarz stanu w MKiDN nadzorowała pracę Departamentu Funduszy i Spraw Europejskich oraz Departamentu Współpracy z Zagranicą. Związana jest z partią Polska 2050

Czy gdy Polska 2050 dostanie funkcję wicepremiera, możecie stracić resort kultury?

Bardzo bym się cieszyła, gdyby Polska 2050 miała swojego wicepremiera. Nie sądzę, żeby taka zmiana miała wpływ na kierunek prac ministerstwa. Ministrem się bywa, a nie jest, dlatego bez względu na to, czy będę pracować na tym stanowisku cztery miesiące, czy dwa i pół roku, najważniejsze dla mnie jest dążenie do realizacji celów, na które się umówiliśmy. To ważne obszary, którymi państwo nie zajmowało się właściwie przez szereg lat.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Kraj
Kto podąża śladami Redaktora. Sylwetki nominowanych do Nagrody Giedroycia
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Plus Minus
Dr Kudelski: Na Dolnym Śląsku jest jeszcze wiele skrytek do odnalezienia
Kraj
Po co muzeum getta francuski pejzaż? Spór o wylicytowany obraz
Historia Polski
Amerykanie odnaleźli zabytek zrabowany z Gołuchowa w czasie wojny
Polityka
Marta Cienkowska: Polityka historyczna to priorytet Ministerstwa Kultury
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama