W sprawie zagrożenia ze wschodu można się spodziewać kolejnego zgrzytu polsko-niemieckiego. Kilka dni temu do Niemiec został deportowany z Włoch Ukrainiec Serhij K., uznawany przez niemiecką prokuraturę za organizatora zamachu na rury Nord Streamu w 2022 r. Sprawa tego ataku zepsuła już poprzednie międzyrządowe konsultacje polsko-niemieckie w zeszłym roku w Warszawie, jeszcze za kanclerza Olafa Scholza.
Polska już wtedy uświadomiła partnerom, że nie wyda innego podejrzanego o zamach, zwany w Niemczech antykonstytucyjnym sabotażem, Wołodymyra Żurawlowa. Kilka tygodni temu sprawa Żurawlowa została „zamknięta”, jak z radością ogłosił premier Donald Tusk po decyzji polskiego sądu o zwolnieniu Ukraińca z aresztu.
Niemieckie zaskoczenie. Wydawało się, że po ośmiu latach władzy PiS z Polską będzie łatwo
Postawa polskiego rządu i podczas poprzednich konsultacji, i przed obecnymi negatywnie zaskoczyła Berlin, który spodziewał się – jak pisały czołowe niemieckie media – że po ośmiu latach władzy PiS z Tuskiem wreszcie będzie łatwo współpracować, także w tak ważnej sprawie jak gazociąg prowadzący z Rosji do Niemiec.
Czytaj więcej
Główny podejrzany o wysadzenie nitek gazociągów Nord Stream niedługo może zacząć zeznawać w Niemc...
Jeżeli Serhij K. zdecyduje się zeznawać przed niemieckim sądem, to wątek polski w wysadzeniu rur Nord Streamu może znowu zainteresować opinię publiczną i polityków za Odrą. I wpłynąć, zapewne niepozytywnie, na stosunki dwustronne.