Reklama

Niemcy: AfD rośnie w siłę. Przyczynia się do tego polityka zamkniętych oczu

W tym roku do Niemiec przybyło o połowę mniej imigrantów, niż przed rokiem. Powinno to wszystkich nad Łabą cieszyć. Radości jednak nie widać.

Publikacja: 23.10.2025 04:25

AfD rośnie w siłę w Niemczech m.in. dzięki antyimigranckiej retoryce

AfD rośnie w siłę w Niemczech m.in. dzięki antyimigranckiej retoryce

Foto: REUTERS/Thilo Schmuelgen

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego liczba imigrantów ubiegających się o azyl w Niemczech zmniejszyła się w ciągu roku o połowę?
  • Jakie są główne powody zaostrzenia polityki Niemiec wobec imigracji?
  • Jak zmieniły się nastroje społeczne Niemców wobec imigrantów?
  • Jakie zmiany w procedurach azylowych zostały wprowadzone przez rząd Friedricha Merza?
  • Jakie różnice w poziomie przestępczości występują w różnych grupach etnicznych imigrantów w Niemczech?
  • Jakie są efekty wpływu politycznej poprawności na raportowanie przestępczości w Niemczech?

Do końca września tego roku po azyl w Niemczech zgłosiło się 87,7 tys. osób. W tym samym czasie ubiegłego roku wniosków o azyl było 179,2 tys. Mimo to Niemcy przypominają oblężoną twierdzę. I nie chodzi tylko o zamknięte granice, z których odsyłani są niechciani przybysze, co większość obywateli popiera. 

W kraju toczy się zawzięta dyskusja nad ograniczeniem prawa do azylu, zmniejszeniem pomocy socjalnej dla tych, którzy już w Niemczech są, nie wyłączając ukraińskich uchodźców wojennych. Zliberalizowana została procedura deportacji. 

Zawieszono przepisy dotyczące łączenia rodzin i zlikwidowano możliwość uzyskania obywatelstwa po trzech latach legalnego pobytu w kraju. W drodze są inne przepisy mające zmniejszyć tzw. czynnik przyciągania, czyli uczynić Niemcy zdecydowanie mniej atrakcyjne dla imigrantów.  

Czytaj więcej

Polska powstrzymuje Niemcy. Kulisy międzynarodowej wojny na granicy
Reklama
Reklama

Rząd Friedricha Merza (CDU) prowadzi tak zaostrzoną politykę ograniczania nielegalnej imigracji, jakiej do tej pory w Niemczech nie było. Także na początku lat 90., gdy po rozpadzie Jugosławii przybyły setki tysięcy imigrantów i uchodźców. Pochodzili z mniej lub bardziej podobnego kręgu kulturowego, nie było też jeszcze wtedy skrajnie nacjonalistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD), która w ostatnim dziesięcioleciu wyeksploatowała antyimigranckie nastroje w społeczeństwie do cna. 

Obawy przed imigracją napędzają głosy AfD 

AfD wie, co robi, krytykując imigrację. – Czyni to nadal z powodzeniem, współkształtując antyimigranckie nastroje opinii publicznej. Jak wielki jest jej wpływ, widać na przykładzie wschodnich Niemiec, gdzie przybyszów jest relatywnie mało, ale retoryka AfD znajduje wyjątkowo szeroki rezonans – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Stefan Troebst, historyk z Berlina. Inna sprawa, że AfD trzyma się kurczowo tematyki imigracyjnej, gdyż nie była w stanie zbudować innej nośnej płaszczyzny działania. Ale i tak cieszy się rekordową popularnością, niewiele już ustępując największemu niemieckiemu ugrupowaniu, jakim jest CDU/CSU, z 27 proc. poparcia.  

Równocześnie wszystkie badania opinii publicznej wskazują, że większość obywateli ma już dość problemów z imigrantami i nie chce, aby korzystali oni z niezwykłej hojności państwa w dostępie do świadczeń socjalnych i wszelkich innych. Zdecydowanie inne nastroje panowały dziesięć lat temu, gdy kanclerz Angela Merkel otworzyła granice dla milionowej rzeszy imigrantów. Powstawały liczne komitety powitalne w punktach przyjęć imigrantów, a ponad 5 mln Niemców uczestniczyło w społecznej akcji okazywania im pomocy.

AfD trzyma się kurczowo tematyki imigracyjnej, gdyż nie była w stanie zbudować innej nośnej płaszczyzny działania. Ale i tak cieszy się rekordową popularnością

Atmosfera nad Renem przypominała nieco społeczną mobilizację w Polsce, na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Trwało to trzy, może cztery lata i zaowocowało masowym napływem uchodźców, azylantów i imigrantów. Po tym słynna niemiecka Willkommenskultur (kultura otwartości) definitywnie się wyczerpała. O ile w połowie 2015 r. 33 proc. Niemców uważało, że ich kraj powinien przyjmować mniej uchodźców, o tyle w początkach tego roku deklaruje tak aż 68 proc. 

Przyczyn zmiany społecznych nastrojów jest wiele. Jedną z najważniejszych są częste doniesienia o krwawych atakach osób z imigracyjnym rodowodem takich, jak te w Solingen, Magdeburgu czy Aschaffenburgu, gdzie nożownik z Afganistanu zaatakował grupkę małych dzieci, zabijając jedno z nich. 

Reklama
Reklama

Przez lata pomijano w doniesieniach medialnych etniczne pochodzenie sprawców. Za to sporo było generowanych przez agencje rządowe informacji, iż poziom przestępczości młodych mężczyzn w środowisku imigrantów nie odbiega od średniej dla wszystkich obywateli RFN w tej samej grupie wiekowej. Wszystko to się powoli zmienia, chociaż nadal tylko w mniej więcej jednej trzeciej doniesień prasowych jest informacja o etnicznym rodowodzie sprawcy. 

Czytaj więcej

Niemcom trudno się pogodzić, że nie mogą jak wcześniej kontrolować rozwoju Polski

Przyczyną takiego zachowania była obawa o rozprzestrzenianie się nastrojów antyimigranckich i rasistowskich. Dopiero w ubiegłym roku obowiązek podawania przez agencje rządowe pełnej informacji wprowadzono w największym pod względem liczby mieszkańców landzie – Nadrenii Północnej-Westfalii. 

Ale i tak już od dawna było wiadomo, że środowiska imigracyjne są ponadprzeciętnie reprezentowane w statystykach przestępczości. Z oficjalnych danych za ubiegły rok wynika, że stanowiący 4 proc. społeczeństwa imigranci są sprawcami 8,8 proc. wszystkich przestępstw. W kategorii przestępstw seksualnych udział ten wyniósł 11 proc. 

Czytaj więcej

Szef MSZ Holandii: Jak nie zatrzymamy imigracji, społeczeństwo wybuchnie

Wskaźnik przestępczości wśród Algierczyków o 3443 proc. wyższy, niż wśród Niemców

– Z racji nazistowskiej przeszłości i niemieckiej winy wielką rolę odgrywa w Niemczech poprawność polityczna, która nie pozwala na wyciąganie wniosków z dogłębnej analizy zjawiska przestępczości imigrantów – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Frank Urbaniok, niemiecko-szwajcarski psychiatra sądowy.

Reklama
Reklama

W wydanej niedawno książkowej analizie odniósł się do nadreprezentacji określonych nacji w statystykach przestępczości. I tak w 2023 r. 1116 Algierczyków w Niemczech było podejrzanych o wyrządzenie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W tym czasie w Niemczech mieszkało 25 045 Algierczyków. Prof. Urbaniok wyliczył, że wskaźnik przestępczości Algierczyków w odniesieniu do całej tej społeczności wynosi 4456. Tymczasem dla obywateli niemieckich – 126. Porównując te dwa wskaźniki, z uwzględnieniem innych czynników, doszedł do wniosku, że nadreprezentacja Algierczyków w tej kategorii przestępstw wynosiła 3443 proc. W przypadku Libijczyków nadreprezentacja wynosi 1688 proc., a Syryjczyków 667 proc. 

Taką samą metodę zastosował do innych kategorii przestępstw oraz innych środowisk imigranckich. I tak w przypadku przestępstw seksualnych w obliczonej w ten sposób nadreprezentacji przodują przybysze z Gambii (2114 proc.), a po nich imigranci z Gwinei i Algierii.

Społeczeństwo
Kłopoty z multikulturowością na antypodach
Społeczeństwo
Pobór wraca do Europy? Francja szykuje się na trudne czasy
Społeczeństwo
Ludwig A. Minelli nie żyje. Założyciel Dignitas miał 92 lata
Społeczeństwo
Lotnisko w Wilnie zamknięte. To kolejny taki przypadek nad Litwą
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Wspomnienie
Nie żyje sir Tom Stoppard, legenda brytyjskiej dramaturgii
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama