Nowy Ursus to wyjątkowy projekt w historii Ronsona – chyba największy, który będzie realizowany na mocy specustawy (tzw. lex deweloper).

Ursus to dzielnica, z którą Ronson związany jest od kilku lat. Realizujemy tu osiedle Ursus Centralny składające się z 1,5 tysiąca lokali, w budowie jest już ostatni etap. Jesteśmy zaangażowani w życie tutejszej społeczności, organizujemy m.in. turniej piłkarski dla dzieci i dorosłych. Teraz dostaliśmy od rady Warszawy zgodę na realizację w trybie specustawy kolejnego dużego osiedla – Nowego Ursusa – na terenie dawnej fabryki ciągników. To zwieńczenie czterech lat wysiłków. To i ostatnia tak duża działka na Ursusie, która może być wykorzystana pod zabudowę mieszkaniową.

Nowy Ursus to 1,5 tys. mieszkań. Ronson zobowiązał się do budowy szkoły podstawowej.

Nowy Ursus to 1,5 tys. mieszkań. Ronson zobowiązał się do budowy szkoły podstawowej.

Foto: mat. prasowe

W zamian za zmianę przeznaczenia tego terenu i możliwość wybudowania około 1,5 tys. mieszkań, zobowiązaliśmy się do inwestycji w infrastrukturę. Powstanie tu w pełni wyposażona szkoła podstawowa z zapleczem sportowym, biblioteką i ogrodem dla 645 uczniów. To trzy razy więcej niż wynikałoby to z regulacji, bo placówka ma służyć mieszkańcom całej dzielnicy. Szkoła zostanie przekazana miastu – łączna wartość darowizny to ponad 150 mln zł.

Chcemy, żeby Nowy Ursus był nowym sercem dzielnicy, dlatego powstanie tu Plac Miejski – miejsce spotkań sąsiedzkich, z fontanną, ogródkami kawiarnianymi i przestrzenią dla lokalnej sztuki, a także Park i Plac Sztuki – wielofunkcyjna przestrzeń kulturalna współtworzona razem z mieszkańcami. Ta koncepcja powstała na podstawie doświadczeń zgromadzonych przez lata budowy Ursusa Centralnego i przede wszystkim na podstawie konsultacji społecznych. Chcemy, żeby to było coś więcej niż projekt na 1,5 tys. mieszkań, żeby każdy nabywca otrzymywał więcej niż sam lokal – całe doświadczenie życia w dobrze zaprojektowanej przestrzeni.

Ursus Centralny budowany był ponad pięć lat. Jak wygląda harmonogram Nowego Ursusa?

To inwestycja, która powstaje na terenach poprzemysłowych, więc najpierw musimy wyburzyć istniejące obiekty i przygotować grunt. Zakładamy, że prace budowlane rozpoczną się pod koniec przyszłego roku – to zależy również od tempa uzyskiwania pozwoleń. Realizacja całego projektu odbędzie się etapami i zabierze 4-6 lat, w zależności od tempa sprzedaży mieszkań. Na pewno budowa szkoły zacznie się wraz z I etapem.

Od początku 2024 r. rynek jest trudny dla deweloperów. Skończył się program „Bezpieczny kredyt”, a wysokie stopy uniemożliwiły dużej części konsumentów zaciągnięcie komercyjnej pożyczki. W efekcie wielu firmom sprzedaż mocno spadła. Ronson w I połowie 2025 r. sprzedał 183 lokale, o 29 proc. mniej niż rok wcześniej. Od wiosny mieliśmy już jednak trzy obniżki stóp procentowych. Czy widzicie poprawę sprzedaży w III kwartale?

Całościowo 2025 r. powinien być podobny do ubiegłego, kiedy sprzedaliśmy 514 lokali. W I półroczu popyt i sprzedaż były jeszcze słabe, ale od czerwca obserwujemy wzrost transakcji i spodziewamy się lepszego II półrocza. Trzeba jednak podkreślić, że Ronson nie stosuje agresywnego marketingu, nie jesteśmy w sytuacji, że musimy się spieszyć ze sprzedażą czy uruchamianiem kolejnych projektów. Z nowymi inwestycjami czekamy na odpowiedni moment.

Czytaj więcej

Ronson liczy na wzrost sprzedaży mieszkań

Jak wygląda sytuacja w poszczególnych miastach? Warszawa jest najbliżej równowagi podaży i popytu, ale w wielu innych miastach oferta w ostatnim czasie mocno urosła wobec tempa sprzedaży.

Warszawa pozostaje naszym głównym rynkiem, tam posiadamy około 70 proc. banku ziemi. W Poznaniu, Szczecinie i Wrocławiu podaż jest mniejsza, jednak tempo sprzedaży w tych miastach nas satysfakcjonuje. To rynki z dużym potencjałem ekonomicznym i demograficznym, a ich udział w naszej sprzedaży rośnie.

Rekordowa w skali kraju oferta i wciąż jeszcze relatywnie mała sprzedaż mieszkań sprawia, że wciąż są oczekiwania na to, że ceny mieszkań zaczną spadać. Czy taki scenariusz jest, pana zdaniem, możliwy?

Pracuję w Polsce 8 lat i jeszcze nie widziałem, by ceny spadały. O ile deweloper nie ma kłopotów z płynnością, nie ma uzasadnienia dla cięcia cen. Na mieszkania jest fundamentalny popyt, stopy procentowe idą w dół, wynagrodzenia rosną – z jednej strony klientów, ale z drugiej pracowników firm budowlanych. Przypomnę, że jeszcze w zeszłym roku finansowanie zewnętrzne kosztowało nas ponad 10 proc. w skali roku. A czas realizacji inwestycji mieszkaniowych w Polsce dramatycznie się wydłużył. Dla przykładu: mamy w banku ziemi działkę na Białołęce na 500 mieszkań, na terenie objętym planem, z pozwoleniem na budowę – a dwa lata czekamy na uzgodnienia drogowe. A każdy miesiąc to odsetki od długu zaciągniętego na zakup ziemi. To wszystko znajduje potem odzwierciedlenie w cenie mieszkania. Jedynym sposobem na zatrzymanie wzrostu cen jest uwolnienie gruntów i przyspieszenie procedur administracyjnych.

Dziś nawet na Białołęce otrzymujemy oferty zakupu gruntów za 3 tys. zł w przeliczeniu na mkw. zabudowy mieszkaniowej, dodajmy do tego koszty budowy rzędu 6,6-7 tys. zł za mkw. I ja wiem, że znajdzie się kupiec na tak drogie grunty, bo firmy muszą działać, żeby trwać – dlatego przełkną zwrot nie 25 proc., tylko 12 proc., byle tylko zapewnić pracę.

Deweloperzy zostali zobowiązani do publikacji cenników w internecie. Co to zmieni?

Przepisy obowiązują od 11 września, więc to za mało czasu na głębokie analizy. Dla klientów to na pewno wygoda – informacje są do sprawdzenia od ręki, można porównać ofertę nie wstając od biurka, nie trzeba jeździć od biura sprzedaży do biura. Cena ofertowa to tylko jeden z czynników, jaki bierze się pod uwagę wybierając mieszkanie. Tak czy inaczej klienci przyjeżdżają na miejsce, by zobaczyć okolicę itd., poznać pełniejszą ofertę, zapytać o rabat. Dostępność cen w internecie to narzędzie pozwalające szybciej podejmować decyzje.

Jakiś czas temu Ronson ogłosił plany stworzenia platformy PRS LivinGO. Według ostatnich informacji w tym roku miała ruszyć budowa pierwszego bloku. Czy podtrzymujecie te plany?

W 2021 r. stwierdziliśmy, że PRS w Polsce ma duży potencjał, o ile na dojrzałych rynkach zachodnich dawał 1-3 proc. zwrotu, to w Polsce kalkulowano go na 5-8 proc. Wybraliśmy z banku ziemi działki na budowę 1-1,5 tys. lokali i w 2023 r. ukończyliśmy blok liczący 121 mieszkań – to była część Ursusa Centralnego, ale opłacalniejsze było włączenie tych mieszkań do normalnej sprzedaży niż puszczenie w wynajem – i tak zrobiliśmy. Dziś wracamy do planów i w najbliższych tygodniach ruszymy z budową 240 lokali dla LivinGO. Poza dwoma, trzema głównymi graczami, inwestorzy nie są na tym rynku aktywni – ale dalej widzimy potencjał i będziemy z tego korzystać w swoim tempie.