Reklama

Cięcia w niemieckim socjalu. „Praca musi się opłacać, a obecnie nie musi”

Niemiecki model państwa opiekuńczego wydaje się być niezagrożony, ale cięcia są w nim nieuchronne. Dlaczego kanclerz Friedrich Merz chce uszczelnić system?

Publikacja: 02.10.2025 04:20

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz

Foto: REUTERS/Thilo Schmuelgen

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie zmiany są planowane w niemieckim systemie państwa opiekuńczego?
  • Czym jest i jakie kontrowersje budzi system Bürgergeld?
  • Jakie obawy związane z imigracją mogą wpływać na planowane reformy?

Od niedawna Niemcy toną w pieniądzach. Likwidacja tzw. hamulca budżetowego u zarania obecnej koalicji rządowej pozwala na zwiększenie zadłużenia do niebotycznych rozmiarów. Równocześnie przygotowuje się ona do cięć w sferze socjalnej. To część programu „jesieni reform” kanclerza Friedricha Merza. 

Reklama
Reklama

Szczególnie wiele kontrowersji budzą plany kanclerza zaoszczędzenia 5 mld euro z systemu Bürgergeld, czyli świadczenia obywatelskiego dla bezrobotnych, niezdolnych do pracy czy zarabiających zbyt mało na godne życie. Przypomnijmy, że cały tegoroczny budżet RFN to 502,5 mld euro. 

Dlatego środowiska lewicowe oraz związki zawodowe podnoszą alarm w przekonaniu, że kanclerz Merz zmierza do przebudowy, czyli odchudzenia całego systemu niemieckiego modelu państwa opiekuńczego.

Reklama
Reklama

Na co stać państwo? Dlaczego kanclerz Merz chce uszczelnić system? 

– Nie chodzi bynajmniej o podważanie całej koncepcji państwa opiekuńczego. Wydatki na system pomocy Bürgergeld wynoszą obecnie około 50 mld euro rocznie. Przy czym całe państwo socjalne w postaci opieki społecznej, rent czy emerytur konsumuje ponad 1 bln euro rocznie – mówi „Rzeczpospolitej” Holger Schäfer, ekonomista z kolońskiego Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW).

Czytaj więcej

Powolny zmierzch państwa opiekuńczego. Merz mówi o bezrobotnych, którzy żyją lepiej niż pracujący

Jego zdaniem plany kanclerza Merza sprowadzają się jedynie do zmniejszenia wydatków na Bürgergeld i nie mają nic wspólnego z ideologią. Chodzi o uszczelnienie systemu, zaostrzenie warunków i zmniejszenie liczby beneficjentów. A także zapewnienie, aby nie był wykorzystany przez uchodźców z Ukrainy czy pracowników z krajów środkowej i wschodniej Europy, w tym Polski.

Daleko nie wszystkim zwolennikom obecnego systemu trafia to do przekonania. W końcu z 5 mln beneficjentów Bürgergeld zaledwie 1,2 mln to bezrobotni i państwo powinno być stać na ich utrzymanie. „Vorwärts”, biuletyn współrządzącej SPD, alarmuje, że w latach 2002–2022 wydatki socjalne w Niemczech wzrosły zaledwie o 26 proc., co plasowało je na trzecim miejscu od końca spośród 27 krajów UE. Dla porównania wydatki te w Polsce wzrosły o 126 proc.

To oczywiście prawda, ale punkt wyjścia był zupełnie inny. Opierając się na danych OECD, „Vorwärts” pisze także, że wydatki socjalne w Niemczech to 26,7 proc. PKB, a we Francji czy Włoszech przewyższają 30 proc.

Kanclerz Friedrich Merz: Praca musi się opłacać, a obecnie nie musi

Obecny system pomocy obowiązuje od początku ubiegłego roku i wprowadzony został za czasów kanclerza Olafa Scholza z SPD. To system niezwykle hojny, na co zwrócił kilka miesięcy temu Friedrich Merz, posługując się przykładem obywatela, który właśnie stracił pracę i został beneficjentem Bürgergeld. Prócz zasiłku na życie przysługuje mu prawo utrzymania dotychczasowego mieszkania, za które płaci system Bürgergeld. W przypadku mieszkania o powierzchni 100 m kw. kosztuje to 2 tys. euro miesięcznie.

Reklama
Reklama

– Na to nie może sobie pozwolić przeciętna pracująca rodzina – oświadczył Merz, zapowiadając ograniczenie świadczeń. Kanclerz zwrócił tym samym uwagę na rzecz najważniejszą, a mianowicie na to, że w obecnym systemie po prostu pracować może się nie opłacać.

Czytaj więcej

Setki miliardów na Bundeswehrę. A co, jeżeli AfD dojdzie do władzy?

W mediach pojawiło się natychmiast wiele innych przykładów potwierdzających tę tezę i jej przeczących. Instytut ekonomiczny WSI, zbliżony do fundacji związków zawodowych im. Hansa Böcklera, przeprowadził badania i wyszło mu, że nawet zatrudnieni za płacę minimalną, czy to samotni czy rodziny z dziećmi, mają do dyspozycji miesięcznie od 550 do 750 euro miesięcznie więcej, niż gdyby korzystali ze świadczeń systemu.

Przeciwnicy obecnego systemu zaprezentowali inne oceny. W Monachium różnica pomiędzy przykładowym pracującym a korzystającym z Bürgergeld wynosi 379 euro miesięcznie na korzyść pracujących. Za taką sumę trzeba jednak pracować co najmniej 160 godzin miesięcznie, czyli za godzinę pracy zyskują ponad 2 euro zapłaty. A przecież pracujący ponoszą dodatkowe wydatki jak chociażby koszty dojazdu do pracy.

Spór trwa, a system wypłaca nadal bezrobotnemu singlowi 563 euro miesięcznie. Małżeństwo bez pracy liczyć może na 1012 euro. Do tego świadczenia dla dzieci, przykładowo 471 euro dla nastolatka. Przy tym państwo przejmuje rachunki za czynsz oraz pokrywa koszty ogrzewania. Są też liczne świadczenia dla osób zarabiających mniej niż minimum socjalne i wiele innych.

Kanclerz Bismarck był pierwszy. Niemiecka tradycja opieki społecznej

Takie dyskusje toczą się obecnie w kraju, w którym półtora wieku temu powstał pierwszy na świecie system opieki społecznej – za czasów kanclerza Otto von Bismarcka. W państwie, w którym kilka dekad przed reformami „żelaznego kanclerza” powstała pierwsza na świecie partia socjaldemokratyczna z programem sprawiedliwości społecznej. Jej spadkobiercą jest obecna SPD, partner koalicyjny CDU/CSU w rządzie Friedricha Merza. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Marek A. Cichocki: Niemcy – w pogoni za przywództwem w Europie

To socjaldemokraci mają obecnie największy problem z propozycjami kanclerza. Rozbudowany system państwa opiekuńczego, był zawsze oczkiem w głowie SPD z wyjątkiem kanclerza Gerharda Schrödera. To on ponad dwie dekady temu obniżył znacznie wysokość świadczeń w celu zmuszenia wielu bezrobotnych do pracy. Wszystko z myślą o uzdrowieniu niemieckiej gospodarki.

To mu się udało, lecz SPD straciła poparcie wielu obywateli, przede wszystkim zaś milionów członków związków zawodowych, co sprawiło, że najstarsza niemiecka partia zaczęła gwałtownie tracić wyborców, przegrywając kolejne wybory. Czasy są obecnie inne i nawet część członków SPD podziela plany reformy Merza. 

– Nie wiadomo, jakie będą jej losy, ale widać wyraźnie stojące za nią dwa motywy. Pierwszy dotyczy likwidacji tzw. czynnika przyciągania imigrantów do Niemiec, liczących na hojny system pomocy. Drugi związany jest z przekonaniem o konieczności uzależnienia świadczeń socjalnych od gotowości do podjęcia pracy przez obywateli – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Thomas Poguntke, politolog z Uniwersytetu Heinricha Heinego w Düsseldorfie.

Reklama
Reklama

Nie wyklucza, że za planami zmiany systemu Bürgergeld stoi w gruncie rzeczy obawa przed dalszymi sukcesami antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD), dla której obecny system jest po prostu „zaproszeniem do lenistwa”. Nawet jeżeli obywatele RFN nie używają takich słów, to 82 proc. uważa, że powinien zostać zreformowany. Większość jest zdania, że obecne świadczenia są za wysokie.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie zmiany są planowane w niemieckim systemie państwa opiekuńczego?
  • Czym jest i jakie kontrowersje budzi system Bürgergeld?
  • Jakie obawy związane z imigracją mogą wpływać na planowane reformy?
Pozostało jeszcze 97% artykułu

Od niedawna Niemcy toną w pieniądzach. Likwidacja tzw. hamulca budżetowego u zarania obecnej koalicji rządowej pozwala na zwiększenie zadłużenia do niebotycznych rozmiarów. Równocześnie przygotowuje się ona do cięć w sferze socjalnej. To część programu „jesieni reform” kanclerza Friedricha Merza. 

Szczególnie wiele kontrowersji budzą plany kanclerza zaoszczędzenia 5 mld euro z systemu Bürgergeld, czyli świadczenia obywatelskiego dla bezrobotnych, niezdolnych do pracy czy zarabiających zbyt mało na godne życie. Przypomnijmy, że cały tegoroczny budżet RFN to 502,5 mld euro. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
„Der Spiegel”: Drony nad infrastrukturą krytyczną na północy Niemiec
Polityka
Filibuster, czyli jak Partia Demokratyczna sparaliżowała administrację Donalda Trumpa
Polityka
Węgry kontra Ukraina. Lawina wzajemnych pretensji
Polityka
USA: Administracja zawiesza działanie. Nie ma porozumienia ws. budżetu
Polityka
Trump krytykuje brzydkie okręty, Hegseth ogłasza „koniec z facetami w sukienkach”
Reklama
Reklama