– Działania wojenne mają to do siebie, że zniszczenia dotykają różnych miejsc i różnych stanowisk udzielania pomocy. Doświadczenia ukraińskie pokazały, że w dobie dronów, w dobie wszechobecnej możliwości oglądania, podglądania i rozpoznawania, trzeba zastosować inne metody, inne zachowania – mówi płk dr n. med. Arkadiusz Kosowski.

Jak uzupełnia, w takich warunkach ryzyko zniszczenia lub uszkodzenia, a tym samym ograniczenia zdolności do ewakuacji pacjentów, jest bardzo wysokie.

Czytaj więcej

Obrona kraju to nie tylko wyzwanie dla państwa. Jak mogą mu pomóc firmy?

Przykładem jest Ukraina, gdzie – jak zauważa płk Kosowski – pojawiły się trudności w użyciu helikopterów ewakuacyjnych.

– Systemy po obu stronach umożliwiają skuteczne unieszkodliwienie takich środków transportu. Dlatego konieczne stało się prowadzenie ewakuacji w większym stopniu drogą kołową. Stąd konieczność rozbudowy i myślenia o zabezpieczeniu opieki medycznej jak najbliżej frontu, jak najbliżej poszkodowanego, po to, żeby stworzyć mu warunki do tego, żeby on w warunkach bezpiecznych, optymalnych przetrwał zaopiekowany przez fachowy personel medyczny do momentu, kiedy można go będzie bezpiecznie wyewakuować – mówi pułkownik.