Reklama
Rozwiń
Reklama

Joanna Kluzik-Rostkowska: Drugi etap wojny hybrydowej. Może dojść np. do zamachu na polityka

Jesteśmy krok dalej w wojnie hybrydowej, która jest już w odsłonie agresywnej - mówiła w rozmowie z RMF FM posłanka Koalicji Obywatelskiej, członkini sejmowej komisji obrony narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska.

Publikacja: 19.11.2025 07:28

Donald Tusk w miejscu sabotażu na trasie Warszawa-Lublin

Donald Tusk w miejscu sabotażu na trasie Warszawa-Lublin

Foto: PAP/KPRM

We wtorek Donald Tusk poinformował w Sejmie, że dywersji na linii kolejowej Warszawa–Lublin dokonało dwóch obywateli Ukrainy, współpracujących z Rosjanami, którzy dotarli do Polski z terytorium Białorusi. Sabotaż miał doprowadzić do katastrofy w ruchu kolejowym – na torach w rejonie miejscowości Mika wysadzono ładunek wybuchowy w momencie, gdy przejeżdżał tamtędy pociąg towarowy. W innym miejscu na torach umieszczono metalową obejmę, która miała doprowadzić do wykolejenia pociągu. 

Joanna Kluzik-Rostkowska o dywersji na kolei: Po raz pierwszy bezpośrednio zagrożone było życie ludzi

– Udało się szybko ustalić, kto za tym stał. Ustalić osoby, które dokonały tego aktu to jedno – dojść do tego, kto to zlecał, to kolejny krok – komentowała Kluzik-Rostkowska. Na pytanie, jaka powinna być polska reakcja dyplomatyczna wobec Rosji, która miała stać za dywersją i Białorusi, z terytorium której dotarli do Polski dywersanci, posłanka odpowiedziała, że zostawia ją Radosławowi Sikorskiemu. – On wie, że powinna być adekwatna – dodała. 

Czytaj więcej

Wiemy, co zdradziło dywersantów, którzy wysadzili tory. Nowe ustalenia „Rzeczpospolitej”

– Te akty dywersji, które miały miejsce teraz, to były pierwsze historie, w których naprawdę, bezpośrednio było zagrożone życie ludzi. Jesteśmy krok dalej w wojnie hybrydowej, która jest już w odsłonie agresywnej – mówiła też posłanka KO. 

Była minister edukacji dopytywana o to, czy Polska powinna zerwać relacje dyplomatyczne z Rosją, odparła, że „i tak są już one bardzo ograniczone”. – Utrzymujemy jakiś poziom komunikacji, ale przecież nikt nie ma wątpliwości co do dwóch rzeczy: pierwsza jest taka, że trzeba traktować Białoruś jako część projektu rosyjskiego, a nie samodzielne państwo i trzeba zawsze pamiętać o tym, że Rosja jest nastawiona wrogo wobec Polski, wobec NATO. Musimy pamiętać o tym, że wojna (Władimira) Putina nie jest wojną o kawałek Ukrainy, nie jest nawet wojną o całą Ukrainę – podkreśliła. 

Reklama
Reklama

Musimy pamiętać, że to wszystko jest robione po to, żebyśmy się bali, żebyśmy tracili zaufanie do instytucji państwa

Joanna Kluzik-Rostkowska o wojnie hybrydowej

Joanna Kluzik-Rostkowska wyjaśnia, czym charakteryzuje się drugi etap wojny hybrydowej

Na pytanie, co może być następnym krokiem w wojnie hybrydowej, jaką Rosja prowadzi z Polską, posłanka KO odparła, że może to być np. zamach na polityka. – To jest opisane w różnych podręcznikach, artykułach, które mówią o wojnie hybrydowej – dodała. 

– Pierwsza odsłona (wojny hybrydowej) wygląda tak, że gra się na głębokie podziały społeczne, sianie niepokoju. Rosja w różnych częściach świata finansuje ekstremizmy. Gra się na chaos, głębokie podziały. To jest pierwszy etap – mówiła. 

Czytaj więcej

Akty dywersji i cyberataki w Polsce. Gen. Wiesław Kukuła: To stan przedwojenny

– My weszliśmy w drugi etap, kiedy to sianie niepokoju, niepewności, strachu jest już prostsze – kontynuowała. Jak mówiła w tej fazie dochodzi do aktów sabotażu takich jak podpalenia (np. Centrum handlowego Marywilska) czy aktów dywersji, takich jak sabotaż na kolei. – Ja nie chcę straszyć, ja tylko mówię, że ci, którzy się wojną hybrydową zajmują, opisują to tak, że może to być zamach na jakąś osobę – dodała. 

– Musimy pamiętać, że to wszystko jest robione po to, żebyśmy się bali, żebyśmy tracili zaufanie do instytucji państwa – zaznaczyła Kluzik-Rostkowska. 

Reklama
Reklama

Posłanka mówiła też, że „w oczywisty sposób Rosjanie poszukują do takich działań Ukraińców”. – Z dwóch powodów: Ukraińców mamy tutaj (w Polsce – red.) ponad milion, łatwiej im się ukryć wśród tej masy ludzi. Po drugie: to próba wzbudzenia antyukraińskich nastrojów – wyjaśniła. 

We wtorek Donald Tusk poinformował w Sejmie, że dywersji na linii kolejowej Warszawa–Lublin dokonało dwóch obywateli Ukrainy, współpracujących z Rosjanami, którzy dotarli do Polski z terytorium Białorusi. Sabotaż miał doprowadzić do katastrofy w ruchu kolejowym – na torach w rejonie miejscowości Mika wysadzono ładunek wybuchowy w momencie, gdy przejeżdżał tamtędy pociąg towarowy. W innym miejscu na torach umieszczono metalową obejmę, która miała doprowadzić do wykolejenia pociągu. 

Pozostało jeszcze 88% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Tusk kontynuuje kosztujący miliardy program Morawieckiego. Chodzi o emigrantów
Polityka
Jest decyzja premiera ws. wprowadzenia trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE
Polityka
Sikorski odpowiada rzecznikowi Kremla. „Słowo rusofobia jest ciekawe”
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Polityka
Akty dywersji na kolei: Czy polski rząd odpowiednio zareagował? „Jakby nic się nie stało”
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama