To oczywiste: nad historią inscenizacji „Ziemi obiecanej” ciąży słynna ekranizacja powieści Władysława Reymonta w reżyserii Andrzeja Wajdy. Okazało się jednak, że można walczyć o swoją wizję powieści Reymonta na scenie. Pamiętne było wystawienie Jana Klaty z płonącym Bum-Bumem (Teatr Polski we Wrocławiu), które głosem zachwyconego Andrzeja Łapickiego wygrało konkurs Klasyka Polska w Opolu.
Swoją oryginalną wizję przedstawiła teraz Maja Kleczewska z dramaturgią Tomasza Śpiewaka w spektaklu, który miał premierę 14 czerwca w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu, zaś 21 i 22 czerwca pod szyldem Pokazu Mistrzowskiego został pokazany na finał Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi.
Nowa „Ziemia obiecana” Mai Kleczewskiej
To przedstawienie grane jest w Sosnowcu w Banku Sztuki, gdzie mieścił się kiedyś kameralny bank, a jak podkreśla Maja Kleczewska, zbudowany został w formie „kościoła pieniądza” o trzynawowej strukturze. W Łodzi „Ziemia obiecana” została pokazana w okotarowanej przestrzeni Wytwórni. Ponad kameralną sceną zawisł ekran, na który transmitowane są sceny grane na żywo przez aktorów w pokojach zaaranżowanych w kulisach – poza wizytą Borowieckiego w pałacu Müllerów.
Dzięki temu całość jest zarazem dynamiczna i intymnie – w tym sceny erotycznych spotkań z narzeczoną Borowieckiego (Paweł Charyton) Anką (Weronika Jarosz) i Lucy Zuckerową (Mirosława Żak, która żartobliwie śpiewa jeden ze szlagierów swojej wielkiej poprzedniczki Kaliny Jędrusik). Transmitowane z kulis sekwencje to także poufne korporacyjne spotkania, negocjacje, spekulacje i szwindle. Wszystko to zmiata z powierzchni Ziemi coś więcej niż powiściowy pożar fabryki – apokalipsa w formie wizualizacji wygenerowanej przez Krzysztofa Garbaczewskiego z użyciem A1 na bazie zdarzeń na Merywilskiej w Warszawie, ale też podobnych katastrof m.in. w Los Angeles.
Czytaj więcej
Generalnie lepiej by było, żeby artyści nie kadzili swojej wspólnocie, tylko zajmowali się tym, c...