Ten manifest rozpoczynały następujące słowa: „Otwieramy Festiwal w Awinionie, podczas gdy w Gazie wciąż trwa masakra”, rozwinięte później w jawne oskarżenia prawicowego izraelskiego rządu m.in. o zbrodnie wojenne popełniane na Palestyńczykach czy blokowanie pomocy humanitarnej. I choć tekst tego rodzaju można było w tym roku w pełni zrozumieć, zwłaszcza że gościem specjalnym festiwalu był język arabski i reprezentujący go artyści z różnych krajów, na głowę Tiago Rodriguesa posypały się gromy.
Na szczęście polityczny shitstorm zakończył się jeszcze szybciej niż się zaczął, bo teatr zaproszonych na festiwal artystów języka arabskiego był znacznie mądrzejszy od tego uprawianego w mediach społecznościowych. Przykładem jest poruszający spektakl „Israel & Mohamed”, w którym tancerz i choreograf flamenco Israel Galván spotyka się na scenie z pisarzem i reżyserem Mohamedem El Khatibem.
Czytaj więcej
Mężczyzna okaleczony przez Państwo Islamskie w Mosulu jest bohaterem „The Seer”, najnowszej premi...
Proces męża gwałciciela
Drugim wydarzeniem, które swoim znaczeniem wyszło daleko poza mury papieskiego miasta, było czytanie performatywne Milo Raua „Proces Pelicot”, będące hołdem złożonym Gisèle Pelicot, usypianej za pomocą narkotyków i gwałconej przez swojego męża, Dominika oraz 51 innych mężczyzn, zapraszanych przez niego do ich domu w ciągu dziewięciu lat. Jej dramat to jedna z najgłośniejszych i najbardziej wstrząsających spraw dotyczących przemocy wobec kobiet we Francji ostatnich lat.
Czterogodzinne widowisko, zrealizowane na dziedzińcu starego klasztoru Karmelitów, było w gruncie rzeczy teatralną rekonstrukcją procesu, jaki odbył się w tej sprawie i zakończył w grudniu 2024 roku. Tym bardziej wstrząsającą, że dramat Gisèle Pelicot miał miejsce w wiosce Mazan, 34 kilometry na wschód od Awinionu, proces zaś toczył się w awiniońskim sądzie, oddalonym od klasztoru Karmelitów o około trzy kilometry. Niesłychanie blisko, za blisko, chciałoby się wręcz powiedzieć.