Żyjemy, podobno!, w czasach TikToka, gdzie na zdobycie „fejmu” ma się tylko kilka lub kilkanaście sekund (sława czasami trwa niewiele dłużej), a jednak wciąż są śmiałkowie przekonani, że można zaprosić widzów na ośmiogodzinny spektakl – taki, w czasie którego wszystkie przerwy liczone łącznie trwają dłużej niż wiele przedstawień. Starannie policzyłem: pierwsza przerwa 30, druga 40 i trzecia 30 minut. Razem 100 minut. Cztery akty trwają kolejno: 90, 95, 60 i 120 minut. I tak, powoli, bez pośpiechu, biegnąć ma czas widzom od godziny 21:45 – wtedy bowiem wpuszczani są ostatni - do 06:00, ponieważ według oficjalnych zapowiedzi „Satynowy pantofelek” trwa 7 godzin 50 minut.
Żeby było jasne: to nie jest propozycja dla kilkudziesięciu teatromanów-szaleńców, których zawsze uda się uzbierać wśród znajomych królika, czyli reżysera i aktorów. Spektakl jest zaplanowany na sześć wieczorów od 19 do 25 lipca – z przerwą w poniedziałek 21 lipca, zaś miejsce pokazów to główny dziedziniec Pałacu Papieży, gdzie co roku montuje się amfiteatralną widownię dla 2 tysięcy widzów. Jest to więc jeden z największych teatrów na świecie, z pewnością pośród dramatycznych. Tak jak największy jest festiwal, który w wersji In (profesjonalnej) sprzedaje w lipcu około sto trzydzieści tysięcy biletów, zaś w wersji Off, czyli w mniejszych salach i na dziedzińcach proponował rok temu ponad 1700 zagranych przedstawień, które łącznie z ulicznymi gapiami przyciągnęły do Awionionu w lipcu ponad milion gości.
Czytaj więcej
Największą petardą przyszłego sezonu w Teatrze Ateneum może się okazać adaptacja „Lalki” Bolesław...
Cała noc w Pałacu Papieży
Laik zada, oczywiście, pytanie, co sprawia, że 12 tysięcy widzów, bo bilety po 65-70 euro są wyprzedane, zostały pojedyncze – chcą zarwać noc i narażać układ kostny na nocne niewygody siedzenia na twardym krześle, w porze, gdy większość ludzkości kładzie się spać i odpoczywa?
Bezwzględną atrakcją jest oczywiście miejsce, czyli siedziba papieży z XIV wieku nieopodal legendarnego mostu opiewanego przez Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Ewę Demarczyk. Nie ma drugiego takiego festiwalu, który proponuje w przestrzeni imponującego gotyckiego dziedzińca w murach o wysokości 50 metrów oglądanie najważniejszych teatrów oraz spektakli najważniejszych teatralnych gwiazd. Zjawiskowość naturalnej scenografii, którą stanowią mury pałacu, a w zasadzie zamku, ganki i podcienie, dopełnia atrakcyjna pogoda – wiadomo: prowansalskie noce są wyjątkowe nawet, gdy zgiełk miasta zagłusza cykady. Wspaniale jest patrzeć na najlepszych artystów, ale można też zawiesić oko na rozgwieżdżonym niebie – owszem, po kantowsku. Pod warunkiem, że z dobrą pogodą nie wygra prowansalski mistral – niepokojący chłodnawy wiatr, który nieźle może wychłodzić najgorętsze teatralne emocje.