Reklama

Grażyna Torbicka: Kocham kino, ale kocham też teatr

Marzę, żeby powstał w Kazimierzu obiekt multifunkcyjny, który mógłby służyć jako sala kinowa, teatralna, muzyczna, konferencyjna w zależności od potrzeb. To byłby ośrodek służący mieszkańcom i przyjeżdżającym do Kazimierza przez cały rok - mówi Grażyna Torbicka, dyrektorka artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi.

Publikacja: 01.08.2025 04:11

Grażyna Torbicka

Grażyna Torbicka

Foto: Mat.Pras. Jonas Bresnan

Rozmowa z Grażyną Torbicką, dyrektorką artystyczną Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi

Reklama
Reklama

Gratuluję Złotego Medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, który otrzymałaś podczas gali rozpoczęcia festiwalu z rąk wiceministra kultury Sławomira Rogowskiego. Ale chciałbym też zapytać, czy mogła się też przytrafić Gloria Victis, po tym, jak spółki Skarbu Państwa od 2016 r. wycofały się z mecenatu, wydarzyła się pandemia, a trzy krzyże górujące nad Kazimierzem, upamiętniające dawne epidemie, mogłyby nabrać nowego znaczenia w kontekście tego festiwalu. Czy aż tak dramatycznie nie było?

Zawsze podchodziłam do zmian, które pojawiały się na drodze tworzenia i organizowania festiwalu jak do nowych wyzwań. Tak już jest: życie cię sprawdza, a ty musisz sprawdzić się w życiu, udowodnić, że dasz sobie radę. Były edycje trudniejsze, bo zrealizowanie naszego festiwalu polega nie tylko na wykreowaniu jak najlepszego programu artystycznego, ale też na zbudowaniu całej infrastruktury, miasteczka festiwalowego, kina namiotowego i kin plenerowych. To duże wyzwanie organizacyjne i finansowe. Gdy brakowało funduszy, minimalizowaliśmy przestrzeń i liczbę seansów, ale wiedzieliśmy, że najważniejsze jest zachowanie ciągłości festiwalu. Mamy wspaniałych, wiernych widzów i nie możemy ich zawieźć, a tym bardziej zostawić. W pandemii zależało nam na kontynuacji festiwalu, więc zrobiliśmy wersję online. Studio festiwalowe było na zamku w Kazimierzu Dolnym i z baszty nadawaliśmy rozmowy z twórcami i twórczyniami filmów.

Czytaj więcej

„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy

Była jak latarnia morska.

Tak. A Złoty Medal Gloria Artis, bardzo szlachetne odznaczenie, bo potwierdza, że warto wysiłki propagowania kultury i sztuki kontynuować.

Wręczył go Sławomir Rogowski i przywołana została cała bogata historia nie tylko Dwóch Brzegów, ponieważ Kazimierz jest matecznikiem paru festiwali filmowych.

Sławomir Rogowski zaczynał tutaj, w Kazimierzu Dolnym festiwal Lato Filmów razem z Romanem Gutkiem, który potem przeniósł się kolejno do Sanoka, Cieszyna i Wrocławia. Relacjonowałam ten festiwal dla telewizyjnej Dwójki, w ramach autorskiego magazynu filmowego „Kocham Kino” i obserwowałam, jakie trudności techniczne mieli organizatorzy. Lato Filmów miało 10 edycji. Pamiętam też pierwsze Dwa Brzegi. Kopie filmów przyjeżdżały wtedy jeszcze w puszkach, czasami w ostatniej chwili i nie były gotowe do projekcji. Trzeba było je przewijać na szpule do projektora, który stał w kontenerze. Potem przyszła era cyfryzacji i pojawiły się projektory DCP, wymagające nowych warunków. Pierwszy w Kazimierzu Dolnym, gdzie nie ma kina, pokaz cyfrowy był już w 2009 roku. Na otwarcie pokazaliśmy premierowo film „Prorok” Jacques’a Audiarda, który dostał Złotą Palmę w Cannes – to było wielkie wydarzenie. Powiedzieliśmy sobie: „Dobrze, zmienia się kino, więc i my musimy się zmienić”.

Reklama
Reklama

To dobrze koresponduje z Kazimierzem i jego królewskim patronem, który zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Teraz Dwa Brzegi są w pełni cyfrowym festiwalem.

Jednak nie wszystko się jeszcze udało. Od początku marzę, żeby powstał w Kazimierzu obiekt multifunkcyjny, który mógłby służyć jako sala kinowa, teatralna, muzyczna, konferencyjna w zależności od potrzeb. To byłby ośrodek służący mieszkańcom i przyjeżdżającym do Kazimierza przez cały rok. To jest piękne miejsce, pełne historii i odniesień do sztuki, więc warto, by mogło być przestrzenią dla wielu wydarzeń artystycznych, nie tylko Dwóch Brzegów. Tu odbywa się kilka ciekawych festiwali, np. Kazimiernikejszyn – festiwal muzyczny, ale zawsze w plenerze, czyli zależny jest od pogody. Może właśnie Złoty Medal Gloria Artis będzie dla mnie impulsem, żeby doprowadzić ten pomysł do realizacji.

Jak ważny jest dla ciebie optymizm, witalność, które widzimy nie tylko przed kamerą, ale też w festiwalowym namiocie mieszczącym 850 osób czy w czasie spotkań z gwiazdami?

Skąd się bierze? Robię to, co lubię! Mnie naprawdę pasjonuje poznawanie nowych zjawisk w sztuce i możliwość dzielenia się tym z innymi. Możliwość zapraszania twórców, aktorek i aktorów, rozmowa z nimi na temat tego, co zrobili i co zrobią. Zarażanie innych fascynacją kulturą. To nie jest praca „od godziny do godziny”, ale taki tryb mi odpowiada. Gdy widzę i słyszę, jak publiczność Dwóch Brzegów dyskutuje na temat prezentowanych filmów, jak staje się coraz bardziej wyrafinowana w swoich sądach i ocenach, otwarta, tolerancyjna – to optymizm rośnie.

Czy kultura musi padać ofiarą polityki i zmiany rządów?

Kultura z natury swojej jest apolityczna. Jednak zdarza się, że politycy wykorzystują ją do swoich celów i w ten sposób niszczą, dzieląc twórców na lepszych i gorszych. Dlatego muszę powiedzieć, że w Kazimierzu od początku naszym celem jest bycie otwartym na różne spojrzenia i światopoglądy, które reprezentują nasi widzowie, bo to jest duża grupa ludzi z całej Polski.

Od początku marzę, żeby powstał w Kazimierzu obiekt multifunkcyjny, który mógłby służyć jako sala kinowa, teatralna, muzyczna, konferencyjna w zależności od potrzeb. To byłby ośrodek służący mieszkańcom i przyjeżdżającym do Kazimierza przez cały rok. To jest piękne miejsce, pełne historii i odniesień do sztuki, więc warto by mogło być przestrzenią dla wielu wydarzeń artystycznych, nie tylko Dwóch Brzegów. Tu odbywa się kilka ciekawych festiwali, np. Kazimiernikejszyn – festiwal muzyczny, ale zawsze w plenerze, czyli zależny jest od pogody. Może właśnie Złoty Medal Gloria Artis będzie dla mnie impulsem, żeby doprowadzić ten pomysł do realizacji.

Grażyna Torbicka

Lubelszczyzna ma bardziej konserwatywny elektorat niż reszta Polski.

Był czas, kiedy tworzono tu „Strefy wolne od LGBT+” i wtedy otwarcie rozmawialiśmy z przedstawicielami lokalnych władz, że przecież to nie ma najmniejszego sensu, bo każdy z nas decyduje o swojej wolności i wyznacza swoje moralne i obyczajowe granice. Tak więc polityka to jest rzecz, której negatywnego wpływu chcielibyśmy uniknąć, ale ona, oczywiście, wdziera się do kultury.

Reklama
Reklama

Przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych, czyli wyboru bohaterek i bohaterów sztandarowego cyklu „I Bóg stworzył aktora/ aktorkę”. W tym roku prosto z planu „Lalki” przyjechał do Kazimierza wspaniale przyjmowany Marcin Dorociński.

Widziałeś, co się działo. Tłumy wielbicieli. Słyszałeś, jakie pytania mu zadawano podczas spotkania. Świadczyły o ogromnej wiedzy naszych widzów i żywym odbiorze ról, które ten aktor stworzył. Marcin Dorociński jest nie tylko znakomitym aktorem, ale też świetnym człowiekiem. Cierpliwie fotografował się z każdym, każdemu, kto chciał, dał autograf.

To jest hollywoodzka skromność i profesjonalizm.

Godne podziwu. A jak wybieram bohaterów? Kiedy ten cykl wymyśliłam, to było dosyć proste, ponieważ chodziło o filary polskiego filmu. To byli między innymi: Krystyna Janda, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Janusz Gajos, Marek Kondrat, Andrzej Seweryn, Wojciech Pszoniak, Jerzy Stuhr. Najwięksi z największych. A potem okazuje się, że już pojawia się kolejne pokolenie: Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra i Marcin Dorociński, który w czasie „Lekcji kina” pokazał, że jest bardzo świadomy swoich warunków i podchodzi do zawodu w ciekawy, przemyślany sposób. Jednocześnie jest w tym wszystkim naprawdę skromny, ma do siebie dystans, potrafi z siebie zażartować. To właśnie cechuje wielkich, co już niejednokrotnie widziałam, mając okazję rozmawiać z gwiazdami światowego kina. To, co mnie urzeka w stylu gry Dorocińskiego, to minimalizm.

Z paradoksalnym efektem, kłopotliwym dla partnerek i partnerów z planu, bo gdy się pojawia na ekranie, nareszcie zaczyna się dziać.

To powiedziała jedna z uczestniczek „Lekcji kina”. Powód? Oprócz talentu, trzeba mieć jeszcze to „coś”, co przenosi się przez ekran, a wynika z charyzmy. W dodatku Marcin Dorociński prywatnie jest zupełnie inny niż wszystkie postacie, które stworzył – zarówno te dramatyczne w „Obławie”, „Róży”, „Jacku Strongu”, „Minghunie” czy bardziej komediowe, jak w „Niebezpiecznych dżentelmenach” czy „Teściach”.

Międzynarodowa kariera Marcina Dorocińskiego jest z pewnością dodatkowym atutem.

Dlatego rozmawialiśmy też o „Mission: Impossible”, „Gambicie królowej” i „Mayday” z Kennethem Branaghiem. Ten film będzie miał premierę jesienią.

Na finał festiwalu 2 sierpnia spotka się z widzami i przyjedzie na pokaz „Skrzyżowania” Jan Englert.

Bezpośrednim impulsem do zaproszenia Jana Englerta była właśnie rola w „Skrzyżowaniu”. Ten wybitny aktor nie ma w polskim kinie zbyt wielu głównych ról. Teraz wchodzi jako 80-latek na plan filmowy, otoczony młodymi ludźmi i gra bez żadnego dysonansu.

Czytaj więcej

Rekord Teatru TV, gra Krzysztofik, Grabowski. Powrót Cezarego Pazury
Reklama
Reklama

Przypomnijmy, że jesteś absolwentką Wydziału Wiedzy o Teatrze w warszawskiej Akademii Teatralnej, skoncentrowałaś się na filmie, ale w sezonie 2024/25 wróciłaś do teatru, prowadząc w cyklu „Post Scriptum” rozmowy po prapremierach Teatru Telewizji. Czym jest ten powrót do korzeni?

To ja z kolei przypomnę, że zaczynałam pracę na Woronicza właśnie w redakcji Teatru Telewizji i dopiero potem przeszłam do redakcji Dwójki. Gdy rok temu zadzwonił do mnie wicedyrektor Teatru Telewizji Wojciech Majcherek z pomysłem prowadzenia „Post Scriptum”, nie wahałam się ani chwili i powróciłam do Teatru Telewizji z radością. Kocham kino, ale kocham też teatr. Od miłości do teatru zaczął się mój romans ze sztuką.

Jak wybieram bohaterów cyklu „I Bóg stworzył aktora"? Kiedy ten cykl wymyśliłam, to było dosyć proste, ponieważ chodziło o filary polskiego filmu. To byli między innymi: Krystyna Janda, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Janusz Gajos, Marek Kondrat, Andrzej Seweryn, Wojciech Pszoniak, Jerzy Stuhr. Najwięksi z największych. A potem okazuje się, że już pojawia się kolejne pokolenie: Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra i Marcin Dorociński, który w czasie „Lekcji kina” pokazał, że jest bardzo świadomy swoich warunków i podchodzi do zawodu w ciekawy, przemyślany sposób.

„Post Scriptum” to był dobry pomysł, bo dzięki swojej filmowej popularności przyciągasz do Teatru Telewizji kinomanów. A jak oceniasz współczesny teatr?

Jest bardzo ciekawy i różnorodny. Sztuka, w tym teatralna, to jest żywy organizm, który stale się zmienia. Pojawiają się nowi twórcy, nowe pomysły, formy klasyczne mieszają się z awangardowymi. Sztuka wideoartu mocno wkracza do teatru.

Można wręcz powiedzieć, że to nie ty wróciłaś do teatru, tylko teatr przybliżył się do filmu: brzegi tych konwencji się przybliżyły.

Dokładnie. Dlatego zajmowanie się sztuką i kulturą jest fascynujące.

Rozmowa z Grażyną Torbicką, dyrektorką artystyczną Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi

Gratuluję Złotego Medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, który otrzymałaś podczas gali rozpoczęcia festiwalu z rąk wiceministra kultury Sławomira Rogowskiego. Ale chciałbym też zapytać, czy mogła się też przytrafić Gloria Victis, po tym, jak spółki Skarbu Państwa od 2016 r. wycofały się z mecenatu, wydarzyła się pandemia, a trzy krzyże górujące nad Kazimierzem, upamiętniające dawne epidemie, mogłyby nabrać nowego znaczenia w kontekście tego festiwalu. Czy aż tak dramatycznie nie było?

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Teatr
Robert Wilson nie żyje. Pracował z Lady Gagą, Tomem Waitsem, Danutą Stenką
Teatr
Festiwal w Awinionie: Masakra w Gazie i proces 52 gwałcicieli Gisèle Pelicot
Teatr
Dano nam raj, a my zamieniamy go w piekło. Startuje Festiwal Szekspirowski
Teatr
Joanna Kołaczkowska nie żyje. Legendarna artystka kabaretowa miała 59 lat
Teatr
Ministerstwo Kultury zawiadamia prokuraturę w sprawie teatru w Kielcach
Reklama
Reklama