W jednym z esejów Leszek Kołakowski napisał, że na końcu subtelnego filozofowania jest mądrość zwykłego człowieka. Można sądzić również, że u podstaw każdego działania powinna leżeć zrozumiała i silnie akceptowana idea. Dotyczy to także reform ustrojowych takich jak naprawa Trybunału Konstytucyjnego. Błędna idea może wypaczyć działania naprawcze.
Za błędną ideę uważam traktowanie ostatniego wyroku TSUE przeciwko Polsce jako zasadniczego argumentu za naprawą Trybunału Konstytucyjnego. Jest to ścieżka, która z góry pomniejsza legitymację działań naprawczych i zaufanie obywateli do sądu konstytucyjnego. Za odbudową niezależnego TK przemawia bowiem dobro obywateli i samego państwa, a nie decyzje czy opinie instytucji europejskich. Wartość sądu konstytucyjnego polega na ochronie praw jednostki, stabilizowaniu państwa i strzeżeniu prymatu konstytucji wobec prawa „zewnętrznego”. W przypadku Polski prymatu konstytucji nad prawem europejskim, który był – co warto przypomnieć – honorowany przed destrukcją TK na przełomie 2015 i 2016 r. a nie decyzje czy opinie instytucji europejskich
Aspekt dobra samej UE
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu w procesie z wniosku Komisji Europejskiej uznał obsadę sądu i wybór prezes Przyłębskiej za naruszające wartości i reguły prawa europejskiego. Ta część wyroku jest zgodna z krytyką destrukcji działań PiS-u, która została przeprowadzona z punktu widzenia respektu dla polskiej konstytucji. Wypada zauważyć, że wyrok TSUE nie był potrzebny dla dokonania tych ustaleń. Problem w tym, że TSUE wykorzystał sprawę przeciwko Polsce do forsowania radykalnej tezy o prymacie prawa europejskiego nad całym prawodawstwem państwowym, także konstytucjami państw członkowskich.
Czytaj więcej
TSUE stwierdził, że Trybunał Konstytucyjny nie jest bezstronnym i niezawisłym sądem ustanowionym...
Teza ta nie jest powszechnie akceptowana i w wielu państwach UE spotkała się z oporem, np. w Niemczech, Francji czy Włoszech. Gdybyśmy ją zaakceptowali, zgodzilibyśmy się, że polski Trybunał Konstytucyjny będzie sądem niższej wartości niż trybunały innych państw. Te bowiem wbrew komunikatowi z orzeczenia TSUE zastrzegają sobie prawo do „ostatniego słowa”, czyli do kontroli aktów europejskich, gdy nie spełniają one wymogów konstytucyjnych. Niemiecki FTK ma w swoim dorobku orzeczenia stwierdzające jednoznacznie niekonstytucyjność aktów europejskich, tak jak w przypadku zobowiązań na rzecz spłaty długu greckiego.