Igor Tuleya: Nie mam dobrej opinii o sędziach biernych w "walce o praworządność"

Mogę spokojnie spojrzeć w lustro, a nie każdemu sędziemu jest to dane. Moim miejscem jest sala rozpraw – mówi „Rzeczpospolitej” sędzia Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Aktualizacja: 09.11.2023 10:40 Publikacja: 09.11.2023 03:00

Igor Tuleya

Igor Tuleya

Foto: Fotorzepa

Wymiar sprawiedliwości czekają szybkie zmiany. Mówi się o rozliczeniach. Jaki pana zdaniem los powinien spotkać sędziów, którzy opowiadali się wbrew praworządności, czasem wręcz się jej sprzeciwiali? Ma pan jakiś pomysł na załatwienie tych spraw?

Muszą ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną albo karną, ale w rzetelnych postępowaniach.

A co z pozostałymi? Którzy nie walczyli, ale awansowali w hierarchii sędziowskiej?

Ci, którzy uczestniczyli w konkursach przed neo-KRS, powinni być cofnięci na poprzednie stanowiska. Jeśli rzeczywiście chcą awansu, to powinni stanąć w uczciwych konkursach przed prawdziwą Krajową Radą Sądownictwa. Ta zaostrzona procedura nie dotyczy asesorów, bo oni nie mieli wyjścia. Mogli albo trafić do zawodu, albo nie.

A jak postąpić z sędziami, którzy przez ostatnie lata byli bierni? Nie angażowali się w walkę o praworządność, ale też nie atakowali tych, którzy o nią walczyli, i nie ubiegali się o awanse, tylko po prostu pracowali?

To jest tylko moje zdanie: nie mam o nich dobrej opinii. Uważam, że ci, którzy nic nie robili, tylko biernie się przyglądali, powinni sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście mają cechy nieskazitelnego charakteru. Czy mają odwagę jako prawnicy? I jako obywatele, żeby zajmować te stanowiska?

To ostry osąd.

Sytuacja była oczywista i wiadomo, po której stronie trzeba było stanąć. Zwłaszcza od sędziów należało tego oczekiwać.

Czytaj więcej

KRS staje w obronie nieusuwalności sędziów. W tym neo-sędziów

Czy ci bierni sędziowie też powinni być weryfikowani?

Nie sądzę. To raczej mój apel, aby sami sobie zadali pytanie, czy nadają się na niezawisłych sędziów. Ja mam wątpliwości. Moja ocena takich postaw jest dosyć surowa, ale to jest wyłącznie moja ocena. Mam świadomość, że z tym moim stanowiskiem nie wszyscy muszą się zgadzać i że być może patrzę na to zbyt surowo.

Widzi się pan w fotelu wiceministra sprawiedliwości odpowiedzialnego za sądownictwo w nowym rządzie? Przyszły rząd jest kompletowany, mamy pewnie przecieki. Choć funkcja ministra sprawiedliwości jest pewnie zarezerwowana dla polityka, to o fotel wiceministra można by powalczyć.

To absolutnie nie dla mnie.

Dlaczego?

Z wielu powodów. Po pierwsze – już w 2018 r. na Poland Rock Festiwal zadeklarowałem, że walka o praworządność, jaka zaczęła się wówczas toczyć, to nie jest walka o koryta. Absolutnie nie mam ministerialnych ambicji i po pierwsze, wiem, że moje miejsce jest w sądzie powszechnym. Po drugie, mam świadomość własnych ułomności i tego, że byłbym bardzo surowy, oceniając sędziów, którzy brali udział w konkursach przed neo-KRS. Absolutnie nie nadaję się na ich przełożonego. Po trzecie – jest wielu bardzo dobrych kandydatów i wielu lepszych ode mnie, więc nie ma o czym mówić.

Dla wielu ludzi jest pan jednak symbolem walki o praworządność.

Do symbolu mi daleko, ale mogę spokojnie spojrzeć w lustro. A to dziś bezcenne i nie każdemu sędziemu dane.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Czekając na sędziowskiego Robespierre'a po rządach PiS

Jeśli nie wiceminister, to może sędzia delegowany do nowego Ministerstwa Sprawiedliwości?

To już decyzja indywidualna każdego sędziego. Moja jest na pewno na nie. Sala rozpraw to moje powołanie. To o nią przez ostatnie lata walczyłem. I tam czuję się najlepiej. Tam jestem na swoim miejscu.

To jeszcze na moment wróćmy do przeszłości. Coś drgnęło w pana sprawie po wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który zasądził panu odszkodowanie, a z Ministerstwa Sprawiedliwości płynęły głosy, że raczej pan go nie dostanie?

Wszystko, co się dzieje w tej sprawie, to zasługa moich prawników z Wolnych Sądów. Wiem, że dostali oni pismo z MSZ, że orzeczona w Strasburgu kwota zostanie wypłacona. Czekam cierpliwie, bo nie o pieniądze tu chodzi.

Wymiar sprawiedliwości czekają szybkie zmiany. Mówi się o rozliczeniach. Jaki pana zdaniem los powinien spotkać sędziów, którzy opowiadali się wbrew praworządności, czasem wręcz się jej sprzeciwiali? Ma pan jakiś pomysł na załatwienie tych spraw?

Muszą ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną albo karną, ale w rzetelnych postępowaniach.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego