Nie da się ominąć czy zignorować tematu ostatnich trzech dni: Narodowej Strategii Bezpieczeństwa USA. Waga i autorytet dokumentu opublikowanego w imieniu zachodniego mocarstwa nadają rangę państwowej doktryny temu, co dotąd pogardliwie określano mianem trumpizmu.
Czytaj więcej
Pete Hegseth, sekretarz obrony USA, przemawiając na dorocznym Forum Obronnym im. Ronalda Reagana,...
Jednak wbrew temu, co twierdzą niektórzy, uspokajając że nie należy przywiązywać do strategii zbyt wielkiego znaczenia, gdyż pisana jest pod prezydenta, którego za trzy lata zastąpi ktoś być może zupełnie inny, dokument ten daje szczery wyraz temu, co wzbierało i dojrzewało w Ameryce od dawna. Chodzi o przekonanie, że XX wiek skończył się nieodwołalnie razem z wynikającymi z niego zobowiązaniami oraz naukami i wkroczyliśmy w zupełnie nową erę. Dotychczasowe formuły transatlantyckiego świata, wyprowadzone z doświadczeń zimnej wojny strategie oraz przekonania zwycięskiego liberalizmu o naturze globalnego świata – wszystko to odeszło do historii.
Nowa strategia przedstawia więc całkowicie zmienioną hierarchię politycznych celów Waszyngtonu. Zamiast uniwersalnego, liberalnego porządku światowego mocarstwa mamy amerykańskie państwo cywilizacyjne wykorzystujące swoje imperialne przewagi. Zamiast tradycyjnego sojuszu transatlantyckiego – biznesową strukturę transakcyjnego bezpieczeństwa. Zamiast ideologii liberalnej globalizacji i promocji demokracji – ideologię konserwatywnej, cywilizacyjnej kontrrewolucji. I chociaż wszystkie te zmiany parły do przodu już od jakiegoś czasu niby walec, to dopiero teraz za sprawą nowej strategii USA tabu zostało ostatecznie przełamane i już nic nie będzie takie, jak kiedyś.
Czytaj więcej
Donald Trump zapowiada przejęcie zamrożonych w Belgii rosyjskich rezerw walutowych. Kanclerz chce...