Ministerstwo Finansów nie rezygnuje z prac nad podatkiem cyfrowym. Ma on objąć największe firmy, których globalne roczne przychody przekraczają 750 mln euro, dotyczyć m.in. usług reklamy internetowej, treści cyfrowych, przetwarzania w chmurze, pośrednictwa platform internetowych i mediów społecznościowych. W praktyce mowa o takich koncernach, jak Google, Amazon, Facebook czy Apple.
„Proponowana kwota stanowi międzynarodowy standard wyznaczony dla dużych korporacji. Nie dotyczy pojedynczych podmiotów, ale całych grup podmiotów. Z tego powodu kwota ta uniemożliwia unikanie opodatkowania" – wyjaśnia wiceminister finansów Jan Sarnowski.
Czytaj także: Podatek cyfrowy wchodzi tylnymi drzwiami
Dochody do kontroli
Resort nie mówi jednak, czy poczeka na efekt prac na forum międzynarodowym. Podkreśla za to, że „bierze aktywny udział w dyskusjach odbywających się na forum unijnym oraz OECD".
Są wątpliwości, jak ustalić przychody cyfrowych gigantów. W odpowiedzi na interpelację poselską nr 19229 resort ujawnia, że są narzędzia kontroli obrotów firm globalnych na terenie RP: „Krajowa Administracja Skarbowa dysponuje dostępem do baz danych podmiotów trzecich i danych pozyskanych w ramach współpracy administracyjnej w dziedzinie opodatkowania".