Zakaz konkurencji po ustaniu stosunku pracy sformułowany jest, o czym niekiedy zapominają nawet same strony takiej umowy, w sposób alternatywny. Z jednej bowiem strony przedmiotem zakazu jest prowadzenie działalności konkurencyjnej wobec poprzedniego pracodawcy, z drugiej – przepis art. 1012 kodeksu pracy obejmuje także zakaz zatrudniania się w podmiocie prowadzącym działalność konkurencyjną.
Kluczowe miejsce
O ile ten pierwszy zakaz jest zrozumiały (także jako odstępstwo od wolności zatrudnienia), o tyle drugi już tak zrozumiały nie jest. Jego sens zawiera się co najwyżej w uproszczeniu postępowania dowodowego ze strony pracodawcy, który, siłą rzeczy, może natrafić na poważne problemy dowodowe w wykazaniu, co tak naprawdę jego były pracownik robi u nowego pracodawcy. Przedmiotem dowodu w takim przypadku są dwie prostsze dowodowo okoliczności – że pracownik zatrudnił się w podmiocie prowadzącym działalność konkurencyjną oraz że ten podmiot taką działalność konkurencyjną prowadzi.
Czytaj także: Zakaz konkurencji: czego można zakazać w umowie lojalnościowej
W rzeczywistości taka konstrukcja przepisu oznacza, że zakaz w ścisłym sensie nie dotyczy działalności konkurencyjnej byłego pracodawcy, lecz dotyczy miejsca nowego zatrudnienia, które uznamy za zakazane w ramach raczej konwencjonalnej reguły.
Wbrew zamysłowi
Przepis ten obowiązuje od ponad 20 lat i był już przedmiotem wielokrotnego szczegółowego rozbioru w orzecznictwie. Gdybym, nie bacząc na to, miał zupełnie jasno powiedzieć, co uważam na jego temat, to bym powiedział, że w tej postaci przepis ten narusza zasadę wolności zatrudnienia – właśnie dlatego, że nie dotyczy działalności konkurencyjnej, czyli przedmiotu zatrudnienia, ale dotyczy konkurencyjnej działalności nowego pracodawcy. A przecież nie taka myśl stoi za zakazem konkurencji. Chodzi bowiem przede wszystkim o to, by firmy nie kupowały za relatywnie małe pieniądze stosunkowo wartościowego składnika majątkowego, jakim jest wiedza pracownika, który poprzednio pracował u konkurencji.