Poniedziałkowe popołudnie, trwa konferencja prasowa polityków PiS. Gdy głos zabrał prezes partii, w pewnym momencie popadł w konsternację, gdy sam usłyszał, co mówi. „Czy ta tolerancja wobec okradania budżetu, która miała miejsce w latach 2015- …” – powiedział Jarosław Kaczyński po czym zawiesił głos i przerwał skonfundowany, gdy usłyszał ciche suflowanie jednego z poprawiających prezesa kolegów, że chodzi o lata „2007-2015”.
Przeciwnicy PiS w drobnym przejęzyczeniu prezesa mogą upatrywać freudowskiej pomyłki, uważając, że Kaczyński przyznał, że za rządów PiS jego partia okradała budżet państwa, ale fakty są takie, że nie tylko przeciwnicy, ale też zwolennicy partii oraz jej członkowie widzą, że Kaczyński popełnia coraz więcej błędów, które szkodzą największej formacji opozycyjnej.
W sprawie kryptowalut PiS stanęło przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu
– Nie – tak Jacek Sasin, były wicepremier i minister aktywów państwowych w rządzie PiS odpowiedział w Radiu ZET na pytanie, czy kryptowaluty powinny być w Polsce zakazane, czego chce Jarosław Kaczyński. – Nie kwestionuję zdania prezesa, tylko pokazuję, że pan prezes być może ma jakieś swoje wyobrażenia i swoje zdanie, natomiast nie wpływa to na zdanie Prawa i Sprawiedliwości. To się czasami zdarza – dodał polityk. W dalszej części wypowiedzi Sasin podważał kompetencje prezesa PiS w temacie, na który się wypowiadał, gdyż „prezes być może – jeżeli chodzi o kryptowaluty – nie ma tutaj takiego pełnego przekonania, jak ten mechanizm funkcjonuje”. Kilka lat temu podobna wypowiedź członka PiS oznaczałaby, że jest on na wylocie z partii. Dzisiaj krytyka prezesa przez członków PiS oznacza tylko tyle, że Kaczyński się myli.
PiS broni kryptowalut, upatrując w nich finansowego wsparcia dla partii i środowiska prawicy, w tym Telewizji Republika i Kanału Zero.