Reklama
Rozwiń
Reklama

Adam Bodnar: Zbigniew Ziobro powinien trafić do aresztu. Zachodzi obawa mataczenia lub ucieczki

Zbigniew Ziobro tworzył „państwo w państwie”. Fundusz Sprawiedliwości to były dotacje przekazywane na rzecz zaprzyjaźnionych organizacji - mówi prof. Adam Bodnar, senator KO, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

Publikacja: 05.11.2025 19:33

Były szef Ministerstwa Sprawiedliwości Adam Bodnar. Na pierwszym planie nowy minister, Waldemar Żure

Były szef Ministerstwa Sprawiedliwości Adam Bodnar. Na pierwszym planie nowy minister, Waldemar Żurek.

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Czy Zbigniew Ziobro powinien trafić do aresztu?

Prokuratura ma dobre argumenty wskazujące na to, że wraz z przedstawieniem wniosku o uchylenie immunitetu zmienia się sytuacja procesowa Zbigniewa Ziobry. To jest inna sytuacja niż wcześniej, bo po skierowaniu tego wniosku może zachodzić realna obawa mataczenia, bądź obawa ucieczki, w związku z czym powinien trafić do aresztu. Decyzję w takiej sytuacji najpierw podejmuje Sejm, następnie prokuratura kieruje wniosek do sądu i wreszcie to sąd decyduje, czy zastosować areszt czy też może pozostać przy wolnościowych środkach zapobiegawczych (poręczenie majątkowe, dozór policyjny, zakaz opuszczenia kraju itd.).

Czy były minister sprawiedliwości i prokurator generalny, który był przez tyle czasu na wolności, może jeszcze mataczyć w sprawie?

Oczywiście, że tak. On niekoniecznie musi mieć kompleksową wiedzę na temat tego, jakie są dokumenty, zeznania świadków, jaką drogę pokonała prokuratura w tym czasie. Po postawieniu zarzutów prokuratura będzie chciała go przesłuchać, a to przecież otwiera nowe możliwości wpływania na świadków czy na gromadzenie dalszych dowodów. Bardzo dużo wiemy na temat sprawy Funduszu Sprawiedliwości, ale to, co wiemy dzięki pracy dziennikarzy, to niekoniecznie to samo, co jest w materiałach prokuratorskich czy nawet we wniosku o uchylenie immunitetu.

Czytaj więcej

Bodnar: Ziobro na czele grupy przestępczej? Nie widzę kontrowersji w zarzucie

Pytanie, czy 26 zarzutów wobec Ziobry to nie jest polityka? Zarzut, że były minister i prokurator miał stać na czele grupy przestępczej, wydaje się być dosyć kontrowersyjny.

Biorąc pod uwagę to wszystko, co wydarzyło się, jeżeli chodzi o sprawy Funduszu Sprawiedliwości, to nie widzę kontrowersji w tym zarzucie. O sprawie nadużyć Funduszu Sprawiedliwości wiemy od 2019-2020 r. Dziennikarze napisali tony materiałów na temat różnych przekrętów, które były dokonywane w Funduszu Sprawiedliwości. Był raport Najwyższej Izby Kontroli na ten temat.

Prokuratura mogła do tego usiąść realnie dopiero na początku 2024 r. Zespół śledczy powołałem 30 stycznia 2024 r. Wcześniej Zbigniew Ziobro nie był zainteresowany tym, żeby tę sprawę wyjaśniać, lekceważył nawet listy Jarosława Kaczyńskiego, jak również listy kierowane przez Michała Dworczyka, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który dopytywał się o refleksję na temat raportów NIK. Tworzył „państwo w państwie”.

Reklama
Reklama

Fundusz Sprawiedliwości to nie tylko były dotacje przekazywane na rzecz zaprzyjaźnionych organizacji, takich jak te tworzone przez księdza Michała O., ale także wsparcie na rzecz organizacji związanych z Dariuszem Mateckim, takich jak Stowarzyszenie Fidei Defensor czy Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia. Ponadto środki z Funduszu Sprawiedliwości były przekazywane w taki sposób, aby poszczególni posłowie partii Ziobry mogli mieć wsparcie wyborcze w swoich okręgach wyborczych. W tej sprawie już jesteśmy na tym etapie, kiedy kilka osób zostało prawomocnie skazanych za korzystanie i uczestniczenie w mechanizmie przestępczym. Ktoś tym wszystkim musiał sterować i ktoś to wszystko musiał nadzorować. Podejrzenie pada na osobę, która była najwyżej. Kuriozalne jest, że fundusz, który miał służyć ofiarom przestępstw, posłużył również do tego, że służby specjalne kupiły specjalne narzędzie do inwigilacji.

Kuriozalne jest, że fundusz, który miał służyć ofiarom przestępstw, posłużył również do tego, że służby specjalne kupiły specjalne narzędzie do inwigilacji

Zbigniew Ziobro broni się, mówiąc, że Fundusz Sprawiedliwości mógł być również przeznaczany na zapobieganie przestępstwom.

Kwestia przekraczania prawa, wykorzystywania środków funduszu, jest też kwestią odpowiedzialności za dyscyplinę finansów publicznych. Nie bez przyczyny w tej sprawie akt oskarżenia ma były podwładny ministra Ziobry Michał Woś. Jesteśmy na etapie aktu oskarżenia, a nie ogólnych dywagacji. W sprawie Pegasusa mamy już 38 osób, które mają nadany przez prokuraturę status osób pokrzywdzonych. Faktem jest, że z materiałami inwigilacyjnymi zapoznawał się prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, a w zasadzie jego współpracownik, prokurator Paweł Wilkoszewski.

15 płyt DVD, które były w dyspozycji prokuratora Wilkoszewskiego, zostało przekazanych przez CBA. W tym kontekście został skierowany wniosek o uchylenie immunitetu pana Świeczkowskiego, jak również zostały podjęte działania w stosunku do prokuratora Wilkoszewskiego. Warto przypomnieć, że Bogdan Święczkowski to był najważniejszy współpracownik Zbigniewa Ziobry, jako I Zastępca Prokuratora Generalnego. To wszystko pokazuje, że układ władzy w obrębie Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury był praktycznie domknięty.

Dlaczego to jest ważne?

Ponieważ to pokazuje, że te materiały nie zostały zniszczone i mogły być wykorzystywane do innych celów, w tym także celów politycznych. To wstrząsający aspekt afery Pegasusa. Kto z nas by przypuszczał, że po latach będziemy zapoznawali się z poszczególnymi rozmowami adwokackimi jednej z podsłuchiwanych osób, Romana Giertycha.

Czytaj więcej

Zbigniew Ziobro nie będzie ubiegał się o azyl na Węgrzech
Reklama
Reklama

A na ile groźna jest sprawa Hermesa?

Kalendarzowo wyglądało to mniej więcej w ten sposób, że jak sprawa Pegasusa była już na tyle nagłośniona i oczywista, że nie można było go dalej stosować, to służby specjalne oraz prokuratura zrezygnowały z jego funkcjonowania. Pod koniec listopada 2020 r. została podpisana umowa na zakup Hermesa. W 2022 r. używano Pegasusa już tylko w przypadku 9 osób.

Hermes miał mechanizmy dotyczące sprawdzania aktywności w sieci poszczególnych osób, w tym na kontach społecznościowych. Miał zaawansowane mechanizmy wyszukiwania różnego rodzaju treści. Z informacji, które były ujawniane przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie, wiemy, że przedmiotem czy ofiarami tego oprogramowania byli głównie sędziowie, działacze organizacji społecznych i dziennikarze.

Kiedy funkcjonował rząd dwutygodniowy Mateusza Morawieckiego, przy pomocy Hermesa badano różnego rodzaju zachowania wyborcze i czy nie ma podstaw do kwestionowania wyników wyborów. Była tylko jedna ekspertyza zamówiona w ramach funkcjonowania Prokuratury Krajowej. Dotyczyła ona sprawdzenia „czy na portalach społecznościowych zidentyfikowano wpisy sugerujące niewłaściwe wykonywanie obowiązków przez członków komisji wyborczych w zakresie wydania kart referendalnych 15 października 2023 r. oraz czy w sieci zachęcano do wzięcia udziału w referendum lub bojkotu referendum”.

O istnieniu Hermesa dowiedzieliśmy się dopiero w 2024 r. Doskonale pamiętam dzień, kiedy Jacek Bilewicz, który pełnił obowiązki prokuratora krajowego, przyszedł do mnie z umową pokazującą, że dział finansowy chciałby mieć zgodę na przedłużenie abonamentu na korzystanie z Hermesa.

Inwigilowanie Hermesem było nielegalne i odbywało się na polecenie obecnego prezesa Trybunału Konstytucyjnego?

Tego typu konkluzje mogą formułować jedynie prokuratorzy, którzy prowadzą śledztwo. Faktem jest, że jeżeli nawet jakieś szczegółowe wyszukiwanie informacji byłoby niezbędne na potrzeby np. walki z zorganizowaną przestępczością, to raczej powinno być tak, że dzieje się to nie na szczeblu Prokuratury Krajowej, ale robią to wyspecjalizowane jednostki prokuratury lub policji, które zajmują się przestępczością zorganizowaną. Jeżeli tworzy się tego typu oprogramowanie i ono jest do dyspozycji na szczytach Prokuratury Krajowej, to można się zastanawiać, czemu to służy. Prokuratura Krajowa ma bardzo szczególną rolę. Ona ma nadzorować postępowanie, weryfikować, sprawdzać, a nie sama prowadzić działania inwigilacyjne.

Czytaj więcej

Partia Grzegorza Brauna buduje się po cichu, ale skutecznie. I chce zmienić Konstytucję RP
Reklama
Reklama

Czy czuje się pan współtwórcą kariery politycznej Grzegorza Brauna, który za pańskiego urzędowania pozostawał bezkarny, mimo że naruszał nietykalność cielesną, niszczył mienie czy propagował antysemityzm?

Kiedy miały miejsce pierwsze incydenty i skandaliczne działania z udziałem Grzegorza Brauna, w tym na terenie Sejmu, to w żaden sposób nie przeszkodziło, aby Polacy wybrali go do Parlamentu Europejskiego. A skoro go wybrali do Parlamentu Europejskiego, to dali mu dodatkową ochronę, czyli immunitet. PE poradził sobie z pierwszym wnioskiem o uchylenie immunitetu, co z kolei skutkowało zarzutami, aktem oskarżenia, pierwszą rozprawą techniczną przed sądem i wyznaczeniem sześciu kolejnych rozpraw, które przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Praga-Południe mają zakończyć się 15 marca przyszłego roku. Jest szansa, że wiosną 2026 r. Grzegorz Braun zostanie osądzony przez sąd pierwszej instancji.

Komisja do spraw prawnych Parlamentu Europejskiego 4 listopada 2025 r. zaopiniowała pozytywnie kolejny wniosek o uchylenie immunitetu. Chodzi o tzw. pseudozatrzymanie obywatelskie pani doktor w Oleśnicy i kilka innych zachowań przemocowych, w których uczestniczył Grzegorz Braun wiosną 2025 r. (między innymi zniszczenie wystawy Tęczowe Opole). Znowu będą kolejne zarzuty, akt oskarżenia, sprawa w sądzie. Później będzie jeszcze trzeci i czwarty, ten najbardziej skandaliczny wniosek o uchylenie immunitetu, który dotyczy kłamstwa oświęcimskiego. To wszystko pokazuje, że państwo działa w taki sposób, w jaki może sobie pozwolić w tych warunkach, kiedy ktoś korzysta z instytucji immunitetu. Immunitet powoduje, że procedury nie mogą iść błyskawicznie, tylko muszą być opóźnione przez procedurę uchylenia immunitetu. Taki mamy system prawny, jesteśmy częścią Unii Europejskiej. Inaczej to nie może działać.

Czytaj więcej

Grzegorz Braun nagrodzony na Białorusi. Za obronę praw człowieka

Czyli ramię sprawiedliwości dosięgnie Grzegorza Brauna i nie może czuć się bezkarny?

Tak, już teraz dosięga. On będzie musiał się przed sądem stawiać – w tej pierwszej i w kolejnych sprawach. Państwo polskie i prokuratura się nie zatrzymają. Jest możliwość, że Grzegorz Braun zostanie prawomocnie skazany nawet do końca 2026 r. To może oznaczać szereg różnych konsekwencji, także dla jego kariery politycznej.

A dlaczego nie wystąpił pan o ekstradycję skazanego Rafała Gawła?

Pod koniec mojego urzędowania wystąpiłem do ambasadora Norwegii w kwestii przyznanego azylu dla Rafała Gawła. Moim zdaniem w tej sprawie doszło do niesłusznego przyznania azylu. Rafał Gaweł został skazany za malwersacje finansowe w kontekście wykorzystywania swojej pozycji związanej z organizacjami pozarządowymi. Przedstawił taką narrację, jakoby upolitycznione sądy go skazały. W sprawie kasację oddalił Sąd Najwyższy. Wybitny i prawdziwie niezależny sędzia SN Andrzej Siuchniński stwierdził, że „sprawa była prowadzona nadzwyczaj starannie, rzetelnie i w sposób w pełni obiektywny” (cytat za TVN24). Warto, aby prokurator generalny Waldemar Żurek wrócił do tej sprawy i kontynuował moją rozmowę z władzami norweskimi.

Reklama
Reklama

Pełna wersja rozmowy na rp.pl https://www.rp.pl/polityka/art43284421-adam-bodnar-zbigniew-ziobro-na-czele-grupy-przestepczej-nie-widze-kontrowersji-w-zarzucie. Tekst autoryzowany.

Adam Bondar

doktor habilitowany nauk prawnych, działacz na rzecz praw człowieka, senator Koalicji Obywatelskiej, były wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, były rzecznik praw obywatelskich i minister sprawiedliwości oraz prokurator generalny w rządzie Donalda Tuska

Czy Zbigniew Ziobro powinien trafić do aresztu?

Prokuratura ma dobre argumenty wskazujące na to, że wraz z przedstawieniem wniosku o uchylenie immunitetu zmienia się sytuacja procesowa Zbigniewa Ziobry. To jest inna sytuacja niż wcześniej, bo po skierowaniu tego wniosku może zachodzić realna obawa mataczenia, bądź obawa ucieczki, w związku z czym powinien trafić do aresztu. Decyzję w takiej sytuacji najpierw podejmuje Sejm, następnie prokuratura kieruje wniosek do sądu i wreszcie to sąd decyduje, czy zastosować areszt czy też może pozostać przy wolnościowych środkach zapobiegawczych (poręczenie majątkowe, dozór policyjny, zakaz opuszczenia kraju itd.).

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Polityka
Poseł Konfederacji, Krzysztof Szymański o ewentualnej koalicji z KO lub PiS: My nic nie musimy
Polityka
Sondaż: Które partie są dla Polaków ugrupowaniami drugiego wyboru? Dwie się wyróżniają
Polityka
Rewolucja w rzeczach znalezionych. Powstanie centralny rejestr, prawdopodobnie też aplikacja
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Polityka
Czarnek: Tusk wyzywa śmiertelnie chorego człowieka, tego nie było
Reklama
Reklama