Ceny transferowe są w ostatnich miesiącach gorącym tematem. Dużo dzieje się w tym zakresie zarówno na arenie międzynarodowej, jak i na naszym rodzimym podwórku. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju kontynuuje swoje prace dotyczące przeciwdziałania zjawisku zmniejszania podstawy opodatkowania oraz transferu zysków (ang. BEPS – base erosion and profit shifting). Natomiast w Polsce trwają prace nad nowelizacją ustaw o podatkach dochodowych, które dotyczą również zmian w przepisach o cenach transferowych. Podatnicy na bieżąco śledzą planowane aktualizacje. Ostatnie zmiany, które weszły w życie od 1 stycznia 2015 r., skutkowały m.in. rozszerzeniem katalogu podmiotów powiązanych podlegających regulacjom z zakresu cen transferowych czy szerszym zakresem transakcji podlegających obowiązkowi dokumentacyjnemu. Grupy kapitałowe powinny jednak mieć pewność, że są gotowe na kontrole z zakresu cen transferowych.
Pozorne bezpieczeństwo
Myśląc o kontroli z zakresu cen transferowych, zapewne większość podatników w pierwszej kolejności myśli o dokumentacji cen transferowych. Te spółki, które od lat realizują te same transakcje z podmiotami powiązanymi, a do tego na bieżąco aktualizują swoje dokumentacje, pewnie od razu odpowiedzą, że są przygotowane. Duża część może nawet wskaże, że ma już gotową dokumentację za rok 2014. Niestety, praktyka pokazuje, że te spółki mogą być nadal narażone na ryzyko związane z niewywiązaniem się w pełni z ciążącego na nich obowiązku dokumentacyjnego.
Skąd wynika to ryzyko? Odpowiedź jest bardzo prosta – z interpretacji przepisów dotyczących limitów transakcji, dla których należy przygotowywać dokumentację cen transferowych. W przypadku grup kapitałowych limity te zostały określone w art. 9a ustawy o CIT. W uproszczeniu można przyjąć, że jest to:
- 100 000 euro – jeżeli wartość transakcji nie przekracza 20 proc. kapitału zakładowego,
- 30 000 euro – w przypadku świadczenia usług, a także sprzedaży lub udostępniania wartości niematerialnych i prawnych,