Są pierwsze wątpliwości dotyczące sztandarowego rozwiązania obowiązującej od 30 kwietnia konstytucji biznesu – działalności nierejestrowanej. Na szczęście Ministerstwo Finansów rozwiewa je na korzyść podatników.
Chodzi o rozliczenie osób, które zarabiają mniej niż 1050 zł miesięcznie. Z nowych przepisów wynika, że nawet jeśli spełniają definicję przedsiębiorcy (działają w sposób zorganizowany, ciągły i w celach zarobkowych), nie muszą rejestrować działalności gospodarczej ani płacić ZUS.
Z tego udogodnienia mogą skorzystać np. drobni rzemieślnicy, osoby handlujące własnymi wyrobami, dorabiający pracownicy, korepetytorzy.
– To dobre rozwiązanie, niestety, nie zostało skorelowane z ustawą o PIT – tłumaczy Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA. – Z nowych przepisów wynika, że osoba, która nie musi rejestrować działalności gospodarczej, wykazuje przychody dopiero w zeznaniu rocznym, w trakcie roku nie płaci zaliczek. Natomiast ustawa o PIT mówi, że jeśli osoba nieprowadząca działalności gospodarczej podpisze umowę z firmą, kontrahent musi potrącić zaliczkę na podatek, odprowadzić ją do urzędu, a po zakończeniu roku wystawić informację PIT-11.
– Wygląda to na lukę w przepisach, która może mocno skomplikować rozliczenie – potwierdza adwokat Piotr Świniarski, właściciel kancelarii podatkowej.