Opłaty za aplikację poniesione w czasie zawieszenia działalności mają związek z przychodami i mogą być podatkowym kosztem – to najnowsze stanowisko warszawskiej izby skarbowej. Daje nadzieję prawnikom ubiegającym się o zdobycie uprawnień zawodowych na to, że fiskus zmieni podejście w sprawie rozliczania kosztów ich edukacji.
Spory w tej sprawie toczą się od lat. Urzędy na początku miały wątpliwości (interpretacje były niejednolite), ale potem usztywniły stanowisko.
Inwestycja osobista
Aplikacja podnosi poziom wiedzy, ale poniesione wydatki nie mają związku z założoną po jej zakończeniu kancelarią – tak twierdził fiskus, odmawiając adwokatom, radcom prawnym i notariuszom prawa do rozliczenia w kosztach firmy opłat za naukę. Nie przekonywało go to, że bez uprawnień nie można otworzyć kancelarii.
Przykładowo: w jednej ze spraw prawniczka podkreślała, że aplikacja radcowska to obowiązkowe specjalistyczne szkolenie, a nie typowy etap edukacji (jak np. studia magisterskie) podnoszącej ogólny poziom wiedzy i wykształcenia. Jej podstawowym celem jest uzyskanie uprawnień do wykonywania zawodu radcy prawnego i możliwości prowadzenia działalności gospodarczej w formie kancelarii.
Fiskus okazał się nieczuły na te argumenty i uznał nakłady na aplikację za koszt poniesiony w celach osobistych. Zaznaczył, że zawód radcy prawnego można wykonywać w różnych formach, nie tylko prowadząc działalność gospodarczą. Aplikacja miała na celu zdobycie wiedzy i umiejętności, a nie osiągnięcie przychodów z kancelarii (interpretacja nr ILPB1/415-131/12-2/AMN).