[b]Wykupiłam swoje mieszkanie od spółdzielni w 2006 r. i zapłaciłam za nie 25 tys. zł. Czuję się oszukana, gdyż wciąż spłacam i jeszcze długo będę spłacać kredyt w banku, podczas gdy inni takie same mieszkania wykupili za grosze. Póki nie spłacę kredytu, mieszkanie tak naprawdę należy do banku, a ja płacę wciąż duże raty i odsetki. Nikt z pracowników mojej spółdzielni, choć jestem członkiem od 30 lat, nie poinformował mnie o nadchodzących zmianach w prawie spółdzielczym, a nawet stwierdzam, że wykorzystując moją niewiedzę, ponaglano mnie w załatwianiu formalności.
Liczyłam jeszcze, że skorzystam z zapisu w ustawie z 14 czerwca 2007 r. i będę zwolniona z opłat na fundusz remontowy w formie rekompensaty. Jednak prezes przekonywał mnie, że walne zgromadzenie nie zgodzi się na to, bo on zapowie podwyżki i straty muszą pokryć pozostali spółdzielcy. Takich jak ja pokrzywdzonych jest tylko 5 proc. i nie mamy siły przebicia.
Co można zrobić w mojej sytuacji? Gdzie mam szukać sprawiedliwości?[/b]
Odpowiada [b]Krzysztof Dziewior[/b], Centrum Informacji i Doradztwa Mieszkaniowego
– Osoby takie jak pani mogą się czuć pokrzywdzone. Niemniej szacuje się, że stanowią one nie więcej niż 5 proc. członków spółdzielni i rzeczywiście stanowią drastyczną mniejszość w stosunku do tych, którzy skorzystali i wciąż korzystają z dobrodziejstw nowelizacji ustawy z dnia 14 czerwca 2007 roku.