Stan pacjentów po zabiegach będzie zagrożony

Brak oddziałów intensywnej terapii w szpitalach powiatowych może zwiększyć umieralność pooperacyjną chorych – alarmuje Związek Zawodowy Anestezjologów.

Aktualizacja: 02.01.2017 12:24 Publikacja: 02.01.2017 08:13

Stan pacjentów po zabiegach będzie zagrożony

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Resort zdrowia zignorował uwagi anestezjologów zgłoszone w konsultacjach społecznych do nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, wprowadzającej tzw. sieć szpitali z gwarancją finansowania ze środków publicznych. Szpitale pierwszego poziomu, głównie powiatowe i gminne, nie będą musiały posiadać oddziału intensywnej terapii. Zdaniem anestezjologów zagraża to bezpieczeństwu pacjentów. Zgodnie z opublikowaną w kwietniu zeszłego roku „Mapą potrzeb zdrowotnych dla Polski" umieralność pooperacyjna wynosi obecnie 6,3 proc. dla pacjentów z chorobami układu nerwowego, 4,2 proc. z chorobami układu pokarmowego i 1,9 proc. z chorobami układu kostno-szkieletowego.

„Wprowadzenie zmian zmniejszających dostęp do świadczeń z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii może te wskaźniki znacząco pogorszyć" – przestrzega Związek Zawodowy Anestezjologów (ZZA) w uwagach do nowego projektu sieci szpitali.

I wnioskuje o wpisanie prowadzenia oddziałów anestezjologii i intensywnej terapii, tzw. OIOM, jako obligatoryjnego dla szpitali I stopnia. Zgodnie z projektem ustawy, aby szpital zakwalifikował się do sieci szpitali na pierwszym poziomie zabezpieczenia, musi prowadzić przynajmniej dwa z pięciu podstawowych oddziałów (interna, ginekologia i położnictwo, neonatologia, chirurgia ogólna, pediatria). OIOM wśród nich jednak nie ma.

Według szacunków specjalistów stanowiska intensywnej terapii w szpitalach powiatowych to dziś 30 proc. wszystkich łóżek. Po wejściu do sieci szpitali musiałyby być utrzymywane z budżetu szpitala, a jako jedne z najdroższych będą nieopłacalne, a przez to likwidowane.

– Do tych szpitali trafiają też ofiary wypadków i urazów wielonarządowych, wymagający leczenia na oddziale intensywnej terapii, który spełnia wymogi dotyczące personelu i sprzętowe – mówi dr Jerzy Wyszumirski.

Anestezjologom nie podoba się też, że intensywnej terapii zabrakło wśród 12 rodzajów świadczeń, dla których w projekcie rozporządzenia do ustawy przewidziano finansowanie inne niż ryczałtowe. Dziś wycena procedur na oddziałach uzależniona jest od stanu pacjenta. A jako ratujące życie są one nielimitowane. Anestezjolodzy ostrzegają, że limitowanie procedur intensywnej terapii może prowadzić do patologii, jakie pamiętają sprzed wprowadzenia systemu ubezpieczeniowego, kiedy karetki z chorym w ciężkim stanie krążyły od szpitala do szpitala.

– Wielu z nas wciąż pamięta przypadki, w których dyrektor zabraniał anestezjologowi podać choremu w stanie zagrożenia życia drogiego antybiotyku, bo było to nieopłacalne – mówi nam jeden z lekarzy.

etap legislacyjny: Komitet Stały Rady Ministrów

Resort zdrowia zignorował uwagi anestezjologów zgłoszone w konsultacjach społecznych do nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, wprowadzającej tzw. sieć szpitali z gwarancją finansowania ze środków publicznych. Szpitale pierwszego poziomu, głównie powiatowe i gminne, nie będą musiały posiadać oddziału intensywnej terapii. Zdaniem anestezjologów zagraża to bezpieczeństwu pacjentów. Zgodnie z opublikowaną w kwietniu zeszłego roku „Mapą potrzeb zdrowotnych dla Polski" umieralność pooperacyjna wynosi obecnie 6,3 proc. dla pacjentów z chorobami układu nerwowego, 4,2 proc. z chorobami układu pokarmowego i 1,9 proc. z chorobami układu kostno-szkieletowego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP