Tym razem Trybunał badał nowelę przepisów przygotowaną przez PiS. Orzekł, że niekonstytucyjny był przepis pozwalający na wybór trzech z pięciu sędziów, jakich wskazał poprzedni Sejm. Wybrani poprzednio sędziowie nadal czekają na odbiór ślubowania od prezydenta. Powinien zrobić to niezwłocznie, chyba że byłyby wątpliwości prawne, a te winien rozstrzygać Trybunał Konstytucyjny.
Niekonstytucyjny jest 30-dniowy termin na ślubowanie, gdyż w pewnych wypadkach może być za długi, innym razem – gdy chodzi o wyjaśnienie kwestii prawnych – za krótki.
Na trzy stanowiska, które zakwestionował TK, obecny Sejm wybrał trzech innych sędziów (i to na innej podstawie prawnej, bo regulaminu Sejmu), i ci już złożyli ślubowanie przed prezydentem. Od wybranych przez poprzedni Sejm prezydent ślubowania odebrać nie zamierza. Uznał, że tamten wybór był próbą politycznego zawłaszczenia Trybunału przez poprzednią koalicję (miałaby ona 14 z 15 sędziów).
Mamy więc w tym zakresie pat, tym bardziej że Piotr Tuleja, sędzia sprawozdawca, potwierdził w uzasadnieniu, co dla wielu prawników było oczywiste, że Trybunał bada prawne podstawy wyboru, a „nie ocenia prawidłowości wyboru sędziów". To prezydent „czuwa nad przestrzeganiem konstytucji", jak stanowi jej art. 126 ust. 2.
Trybunał za niekonstytucyjny uznał też przepis skracający prezesurę Andrzeja Rzeplińskiego (upływa ona za rok) oraz wiceprezesa Stanisława Biernata, który z TK odejdzie za półtora roku. Sędziowie wskazali, że byłaby to zbytnia ingerencja Sejmu w niezależność tych urzędów i Trybunału. Nie zakwestionowali natomiast wprowadzenia przez PiS trzyletnich kadencji dla prezesa i wiceprezesa TK, choć uznał, że nie mogą być one powtarzane.