Sędziowie: oświadczenia majątkowe a zaufanie

Ujawnianie oświadczeń majątkowych wszystkim nie doprowadzi do założonego wzrostu zaufania do sędziów, a nasze bezpieczeństwo osobiste znacząco zmniejszy – uważa Mariusz Królikowski.

Aktualizacja: 08.10.2016 13:14 Publikacja: 08.10.2016 09:00

Sędziowie: oświadczenia majątkowe a zaufanie

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Planowane zmiany w sądownictwie budzą ostatnio spore emocje nie tylko samego środowiska sędziowskiego, ale też mediów i opinii publicznej. Wśród wielu pojawiających się projektów duże zainteresowanie budzi kwestia jawności oświadczeń majątkowych sędziów. W sprawie wypowiadają się zarówno publicyści i politycy, jak i sami sędziowie. Znamienne były ostatnio zwłaszcza wypowiedzi ministra Zbigniewa Ziobry, który dziwił się, dlaczego sędziowie opierają się publikacji oświadczeń majątkowych, oraz europosła i byłego sędziego Janusza Wojciechowskiego, który doszedł nawet do przewrotnego wniosku, że jawność oświadczeń majątkowych zwiększy bezpieczeństwo sędziów.

Cel „dobrej zmiany"

Aby dalsze rozważania były zupełnie jasne, warto na początku przedstawić stan obecny i proponowane zmiany wraz z uzasadnieniem. Otóż – zapewne wbrew obiegowej opinii – nie jest tak, że sędziowie ukrywają swoje majątki. Od wielu lat funkcjonuje bowiem procedura składania oświadczeń, w których corocznie podają swój stan majątkowy. Zmiana polega jedynie na sposobie ich ujawniania. O ile dotychczas oświadczenia były składane prezesom apelacyjnym oraz urzędom skarbowym, teraz mają być publikowane w internecie.

Czemu ma służyć ta „dobra zmiana"? Uzasadnienie ostatecznego projektu ustawy w wersji przyjętej przez rząd jest cokolwiek lakoniczne. Zdaniem projektodawcy wprowadzenie jawności oświadczeń majątkowych sędziów ma wzmocnić zaufanie do sądów jako instytucji oraz do samych sędziów. I tyle. Żadnej pogłębionej refleksji ani wyjaśnienia, w jaki sposób internetowe obwieszczenia miałyby wpłynąć na osiągnięcie zakładanego celu. A już w ogóle nie uzasadniono, dlaczego pierwotny projekt przewidujący ujawnianie oświadczeń na wniosek zainteresowanego zastąpiono powszechną publikacją internetową. Cóż, najwyraźniej założono, że skoro sygnujący projekt minister sprawiedliwości tak zakłada, to tak musi być i kropka.

W jaki jednak sposób mogłoby do tego dojść? Czy rzeczywiście obywatel, który pozna w internecie stan majątku sędziego, nabierze do niego większego zaufania, czy może wręcz przeciwnie? Obywatel, który jest przekonany o wszechobecnej korupcji czy układach, i tak przecież uzna, że jeśli majątek sędziego jest zbyt mały w stosunku do zakładanej kwoty łapówek, to część majątku została ukryta, bo przecież każdy głupi wie, że nie ujawnia się majątku ze źródeł nielegalnych. Z kolei gdyby trafił się akurat sędzia z większym majątkiem – byłoby to potwierdzeniem tezy o powszechnej korupcji. W przypadku zatem obywateli podejrzliwych zakładany cel na pewno nie zostanie osiągnięty.

Minister dobrze to wie

W pozostałych przypadkach nie bardzo wiadomo, na co – poza prozaicznym zaspokojeniem ludzkiej ciekawości – miałyby się przydać obywatelowi informacje o majątku sędziego. Lepiej być sądzonym przez sędziego posiadającego duży majątek czy ubogiego, który niczego istotnego się nie dorobił? Ten bogaty może być przecież z miejsca uznany za łapownika, a ten mniej zamożny – za utracjusza, który wszystko przehulał, albo za oszusta, który zgromadzony nielegalnie majątek ukrywa. Tak czy inaczej, nie wydaje się, aby zakładany oficjalnie podstawowy cel nowelizacji mógł być w ten sposób osiągnięty.

Celem, który nie został wyrażony w uzasadnieniu ustawy, ale pojawia się w wypowiedziach polityków partii rządzącej, jest także profilaktyka antykorupcyjna. Jawność majątków ma – jak się wydaje – hamować korupcję, która w wyobraźni polityków i części opinii publicznej, wbrew oczywistym faktom, jawi się jako istotny problem. Minister Ziobro wprost stwierdził, iż projekt jest szansą dla sędziów, by we własnym interesie pokazać, że nie mają żadnych tajemnic, żeby bronić się przed niesprawiedliwymi zarzutami, że zdobyli majątek nieuczciwie.

Podkreślić trzeba, że sędziowie oczywiście nie mają nic do ukrycia i są gotowi rozliczać się z zarobionych pieniędzy. Robią to zresztą od wielu lat, o czym Pan Minister doskonale wie. Do tego są jednak odpowiednie służby skarbowe, które już obecnie mają uprawnienia do badania oświadczeń i żadnych zmian w tym nie potrzeba. Wystarczy regularne kontrolowanie oświadczeń przez odpowiednie służby, należące przecież do administracji rządowej.

Zresztą sama jednorazowa informacja o majątku sędziego niczego nie przesądza, ponieważ źródła tego majątku w oświadczeniach nie są podawane. Znam wielu sędziów o zróżnicowanym statusie majątkowym, jednak często ci lepiej sytuowani wcale doszli do niego własną pracą, ale dzięki majątkowi lepiej sytuowanego współmałżonka, albo spadkowi. Treść jawnego oświadczenia w żadnej mierze roli profilaktycznej więc nie spełni. Co więcej, ujawnienie majątku sędziego zadłużonego po uszy potencjalne ryzyko propozycji korupcyjnych może nawet zwiększyć. I ten cel zatem osiągnięty być nie może.

Namierzyć sędziego

No i na koniec kwestia bezpieczeństwa, wykpiwana ostatnio przez posła Wojciechowskiego. Oczywiście trudno oczekiwać, aby ujawnienie majątków spowodowało masową falę włamań do domów sędziów. Nie o tego typu zagrożenia zresztą chodzi, tylko o niebezpieczeństwo ze strony podsądnych, którzy zwłaszcza w poważnych sprawach karnych do łagodnych baranków nie należą. Także w sprawach cywilnych nie brakuje osób niezrównoważonych, którzy swoje frustracje mogą wyładowywać na sędziach. Ukrycie danych adresowych zagrożenie to zmniejsza, ale zwłaszcza w mniejszych miejscowościach ustalenie konkretnego adresu nie jest żadnym problemem. Publiczne podanie marki samochodu sędziego również bezpieczeństwa osobistego na pewno nie zwiększa, bo ułatwia namierzenie, z ustaleniem miejsca zamieszkania włącznie. Oczywiście te dane można ustalić także w inny sposób, ale według projektu będzie to podawane potencjalnym napastnikom na tacy.

I nie ma tu analogii z posłami czy samorządowcami, którzy po pierwsze pochodzą z wyboru, więc wyborcy mają prawo znać ich majątki, a po drugie jednak na ogół nie narażają się na co dzień osobom niebezpiecznym. I wreszcie – Panie Pośle Wojciechowski – być może w czasach gdy Pan orzekał w okręgu skierniewickim, istniały wśród przestępców zasady, że sędziego się nie atakuje. Te zasady dawno już jednak odeszły w przeszłość, a znane mi osobiście ataki na sędziów, w postaci oblania kwasem czy też podpalenia samochodu, bynajmniej nie zachęcają do poparcia idei pełnej jawności majątkowej.

Wbrew populistycznym twierdzeniom polityków sędziowie nie boją się ujawniania swojej sytuacji majątkowej i nie mają w tym niczego do ukrycia. Chcą jednak, aby był on ujawniony – jak dotychczas - właściwym organom państwa powołanym do kontroli. Ujawnianie oświadczeń majątkowych wszystkim zainteresowanym nie doprowadzi do założonego wzrostu zaufania do sędziów, a nasze bezpieczeństwo osobiste znacząco zmniejszy.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Płocku, prezesem płockiego oddziału SSP „Iustitia"

Planowane zmiany w sądownictwie budzą ostatnio spore emocje nie tylko samego środowiska sędziowskiego, ale też mediów i opinii publicznej. Wśród wielu pojawiających się projektów duże zainteresowanie budzi kwestia jawności oświadczeń majątkowych sędziów. W sprawie wypowiadają się zarówno publicyści i politycy, jak i sami sędziowie. Znamienne były ostatnio zwłaszcza wypowiedzi ministra Zbigniewa Ziobry, który dziwił się, dlaczego sędziowie opierają się publikacji oświadczeń majątkowych, oraz europosła i byłego sędziego Janusza Wojciechowskiego, który doszedł nawet do przewrotnego wniosku, że jawność oświadczeń majątkowych zwiększy bezpieczeństwo sędziów.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem