Według reprezentantki Lewicy Lindy Westerlund Snecker kara dożywocia jest „nienowoczesna, nieskuteczna, źle funkcjonuje i nie jest humanitarna". Nie motywuje też skazańców do zerwania z przestępczym stylem życia. Tymczasem kara więzienia jest po to, by osoba, która opuszcza mury zakładu, mogła dobrze funkcjonować w społeczeństwie. Po złagodzeniu wyroku dożywocia poprzez określenie go w latach, kiedy skazany mniej więcej wie, kiedy wyjdzie na wolność, ma możność planowania, odbycia długotrwałej terapii i poświęcenia się edukacji.
Dla reprezentantki Lewicy wzorem jest Norwegia, w której najsurowsza kara przewiduje 21 lat więzienia. Z tym że władze mogą ją przedłużyć (tak jak prawdopodobnie terroryście Breivikowi). Według Lindy Westerlund Snecker, generalnie maksymalna kara nie powinna przekraczać 16 lat w zamknięciu.
Bo i tak zaostrzanie kar nie wpływa w żaden sposób na przestępców. Z wyjątkiem kategorii przestępstw seksualnych. Dlatego Lewica opowiada się za obostrzeniem kar dla gwałcicieli.
O braku zależności między zaostrzaniem kar a zmniejszaniem przestępstw świadczą badania naukowe i doświadczenia. Gdy przestępca sięga po broń i zabija członka bandy, i tak nie myśli o karze. Rozwiązaniem nie jest jednak wsadzanie wszystkich za kraty i wydłużenie sankcji.
Czy zatem złagodzenie kar prowadzi do mniejszej przestępczości? – indagowała redakcja gazety „Dagensjuridik". To pytanie Linda Westerlund Snecker zostawia bez odpowiedzi. Uważa jednak, że zawsze powinno się myśleć o stosowaniu leczenia, którego efektem będzie zmiana przestępczych zachowań. To wymaga jednak czasu i nie ma szansy na wdrażanie przy krótkich dwumiesięcznych karach więzienia.