Zbrodnia popełniona za późno

W styczniu 1797 r. Rosja, Austria i Prusy podpisały w Petersburgu ostateczny traktat rozbiorowy.

Publikacja: 14.05.2017 17:17

Jego tajny protokół deklarował: „Wobec konieczności usunięcia wszystkiego, co mogłoby nieść z sobą pamięć istnienia Królestwa Polskiego.... [postanowiamy] ...aby ...zostało [ono] odtąd na zawsze zniesione". Prusy przetopiły polskie insygnia koronacyjne, Rosja wywiozła i niszczyła wszystko, co mogło być związane z polskim dziedzictwem (biblioteki, sztukę, elity), Austriacy zamienili Wawel w koszary wojskowe. Ceterum censeo Karthaginem delendam esse.

Za późno! Traktat rozbiorowy po Konstytucji 3 maja, wojnie z Rosją i powstaniu Kościuszki zderzył się już bowiem ze świadomym swej odrębności politycznym narodem owładniętym ideą odzyskania wolności, a J. J. Rousseau radził Polakom: „Jeśli nie możecie zapobiec połknięciu Polski, uczyńcie ją niemożliwą do strawienia" .

Byliśmy pierwsi

Rzeczpospolita załamała się pod ciężarem feudalnej gospodarki, oligarchicznego ustroju i przekleństwa geopolitycznego, nie znajdując nań skutecznej odpowiedzi.

Lecz zryw reformatorski końca XVIII w. uformował elity, które mit wolnej, wielonarodowej Republiki jak oścień uwierający każdą despotię przekazały następnym pokoleniom. Bitwa toczyła się o podmiotowość polityczną i pamięć, rozbrojenie propagandy zaborców przedstawiających rozbiory jako akt „sprawiedliwości" oświeconych, likwidujących państwo niezdolne do modernizacji własnymi siłami. W tle tlił się jednak niepokój, że ten anachroniczny kraj stanowił już w XVII w. niebezpieczny eksperyment wolnościowy.

Gdy Europa feudalna zmierzała ku absolutyzmowi, Rzeczpospolita praktykowała kulturę polityczną, która, choć ograniczona do „narodu szlacheckiego", oparta była na uniwersalnym prawie oporu, umowie społecznej, wolności jednostki, z wybieralnym królem, z obsesją samorządnych debat i tolerancją religijną gwarantowaną nie anielskością poddanych, lecz ustrojem rozproszonej suwerenności. Kultura ta żyła ideami, które ukształtowały później liberalną Europę.

Za wspólną wolność

Tak jak angielska demokracja wyrastała z korzeni feudalnej Magny Carty ciagle traktowanej jako jej konieczny element, tak polska kultura wolności wypływa z jej tradycji. To postszlachecka polska inteligencja w XIX w. jako spadkobierczyni etosu wolności dążyła do upodmiotowienia ludu, co niepodległościowy socjalista Edward Abramowski ujął hasłem „O wolność Polski i wolność każdego człowieka w Polsce". Zapominanie o tym powodowało moralny bunt największych, jak Żeromski czy Jan Paweł II.

Hasło polskich powstań „za naszą i waszą wolność" było dynamitem rozsadzającym despotie i neokolonialne stereotypy. Dostrzegali to wielcy Edmund Burke czy lord Acton, rozumiejący polską kulturę wolności republikańskiej, odrzucający myślenie o Europie Wschodniej jako przedmiocie modernizacji imitującej, ziemi niczyjej między Rosją, później od Jałty Związkiem Sowieckim, a cywilizowanym Zachodem, problemie wymagającym nadzoru.

Wrogowie Polski to wrogowie męstwa

Choć tak jak w 1791 r. duża część elit była obojętna na los Polski, chcąc stać się częścią międzynarodówki europejskiej, polski etos wolności stał się mitem tożsamościowym podobnym żydowskiej tęsknocie Aliji. Unieśmiertelnił go urodzony trzy lata po rozbiorach geniusz Mickiewicza w „Panu Tadeuszu". To epos nie o szlacheckiej Rzeczypospolitej, lecz o „domu" jakim jest polskość, ze zdumiewającą dla cudzoziemca, choć nie Amerykanina Inwokacją „Litwo, ojczyzno moja". To polskie rozumienie bytowania, świat polsko-litewskiej republiki jako uniwersalnej Arkadii, cywilizacji, z której polska podświadomość nieustannie, anarchistycznie i zapiekle czerpie poczucie wolności i podmiotowości.

Trzeba wybrać się na ostatni cmentarz I Rzeczpospolitej na Monte Cassino, by to zrozumieć. Na grobach polskich żołnierzy są krzyże katolickie, prawosławne, gwiazdy Dawida, półksiężyce muzułmańskie. Co było takiego w polskości, za którą chcieli się bić i umierać ci, którzy z częstą polską niesprawiedliwością mieli, jak pisał Broniewski, „swoje rachunki krzywd", gdy sprawa polska była już przegrana? Ogarnia ich swoim majestatem chrześcijański krzyż ołtarza nie jako symbol konfesyjnej opresji, ale symbol wolności. Nie rozumiał tego wizytujący muzeum Tatarów polskich w Sokółce książę brytyjski Karol, zdumiony, że pod chrześcijańskim sztandarem Jana III Sobieskiego walczyli oni przeciw tureckim braciom w wierze.

–Książę – odpowiedziano mu – nie walczyliśmy pod katolickim krzyżem przeciw muzułmanom, walczyliśmy pod sztandarem Rzeczpospolitej, której ten krzyż był znakiem tożsamościowym, o wolność, też religijną, którą ona nam dała, przeciw despotii.

W 1922 r. w „Listach o polskich sprawach" G. K. Chestreton pisał:

Wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. (...)Nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy (...), grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w nim (...) namiętną nienawiść do Polski.

Polska kultura wolności jest dziedzictwem I Rzeczpospolitej, definiując też oryginalną i nowoczesną zarazem Konstytucję 3 maja.

Ale to już następna historia.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

Jego tajny protokół deklarował: „Wobec konieczności usunięcia wszystkiego, co mogłoby nieść z sobą pamięć istnienia Królestwa Polskiego.... [postanowiamy] ...aby ...zostało [ono] odtąd na zawsze zniesione". Prusy przetopiły polskie insygnia koronacyjne, Rosja wywiozła i niszczyła wszystko, co mogło być związane z polskim dziedzictwem (biblioteki, sztukę, elity), Austriacy zamienili Wawel w koszary wojskowe. Ceterum censeo Karthaginem delendam esse.

Za późno! Traktat rozbiorowy po Konstytucji 3 maja, wojnie z Rosją i powstaniu Kościuszki zderzył się już bowiem ze świadomym swej odrębności politycznym narodem owładniętym ideą odzyskania wolności, a J. J. Rousseau radził Polakom: „Jeśli nie możecie zapobiec połknięciu Polski, uczyńcie ją niemożliwą do strawienia" .

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem