Policja, prokuratura i sąd mają tylko określony czas na znalezienie i wymierzenie sprawiedliwości sprawcy przestępstwa. Zgodnie z kodeksem karnym karalność przestępstwa po pewnym czasie ustaje. Im większy kaliber przestępstwa, tym więcej czasu na ukaranie (od 30 lat do pięciu lat). Zbigniew Ziobro uważa, że są sprawy, w których nawet ten najdłuższy czas jest za krótki, i chce zaostrzyć przepisy. Jak? W pewnej kategorii sprawców zamierza wyłączyć w ogóle możliwość przedawnienia. Kiedy?
– Gdy mamy do czynienia z morderstwem albo z wyjątkowym okrucieństwem związanym ze zgwałceniem osoby nieletniej – wyjaśnia minister.
Co na to karniści? Większość jest za wydłużeniem terminów przedawnienia najgroźniejszych przestępstw, ale nie za jego całkowitą likwidacją.
To nie przywilej
– Musimy pamiętać, że przedawnienie to nie jest przywilej dla przestępców. To instytucja, która ma zapewnić stan stabilności prawnej, kiedy np. przez bardzo długi okres nie ma realnej możliwości ścigania sprawcy, bo organy ścigania nie wiedzą, że do przestępstwa w ogóle doszło – mówi „Rz" prof. Paweł Wiliński z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego zdaniem można dyskutować nad wydłużeniem terminów przedawnienia w sprawach np. zgwałcenia czy pedofilii, ale całkowite wyłączenie przedawnienia to sprawa ryzykowna.
– Przedawnienie nie ma gwarancji konstytucyjnych, więc nietrudno zmieniać tę instytucję. Ma bardziej charakter humanitarny – ocenia prof. Zbigniew Ćwiąkalski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Dzięki niemu przyznaje się ludziom prawo do powrotu na drogę legalnego życia, uwalnia od psychicznego obciążenia w sytuacji, gdy organy ścigania nie potrafiły sobie poradzić ze złapaniem sprawcy i jego ukaraniem. Wyłączenie tej możliwości nie jest dobrym rozwiązaniem – ocenia profesor.