W 2018 r. ówczesny 14-latek złożył w sieci małoletniej dziewczynie propozycję seksualną. Wypełniało to znamiona przestępstwa z art. 200 § 2 Kodeksu karnego (składanie małoletniemu poniżej lat 15., za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej, propozycji obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej).
W lutym 2019 r. sąd dla nieletnich zastosował wobec sprawcy środek wychowawczy - nakaz 10 godzin prac społecznie użytecznych i wpisał go do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Od 1 stycznia 2018 r. w publicznym rejestrze na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości są podawane dane osobowe, fotografie i miejsca pobytu najgroźniejszych skazanych przestępców seksualnych. Do drugiej części Rejestru, gdzie są informacje o pozostałych sprawcach, dostęp mają tylko przedstawiciele określonych służb, w tym organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi. W tej części Rejestru są zamieszczone dodatkowe dane – w tym numery PESEL skazanych i ich adresy zameldowania. Dane 15-latka trafiły do tej drugiej części rejestru o dostępie ograniczonym.
Czytaj też: Sąd: usunąć dane szesnastolatki z Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym
Ani chłopak, ani jego rodzice, nie mieli świadomości, że znajdzie się on w Rejestrze jako osoba niebezpieczna. Informacja o tym nie jest bowiem umieszczana w sentencji orzeczenia - następuje to z mocy prawa. Osoby, których wpis dotyczy, dowiadują się o tym po fakcie, z zawiadomienia o wpisie - już po uprawomocnieniu orzeczenia i nie mają możliwości skutecznej ochrony ich praw. Zdaniem RPO decyzja o umieszczeniu danych sprawcy w Rejestrze powinna być komunikowana w wyroku (o co wniósł do Ministra Sprawiedliwości).
Po skardze ojca nieletniego Rzecznik wniósł o wyłączenie zamieszczenia danych w Rejestrze. Jest to możliwe, gdy materiał dowodowy w sposób oczywisty wskazuje, że wpis powoduje „niewspółmiernie surowe skutki".