Co by pan zrobił, gdyby w tym trudnym czasie od pana zależało prowadzenie polityki podatkowej rządu?
Na razie ta polityka idzie ogólnie we właściwym kierunku, choć nie uniknięto wielu błędów w przepisach antykryzysowych. Dobrze, że zdecydowano się na odroczenie terminów rozliczeń czy umorzenie odsetek od należności odroczonych albo rozłożonych na raty. To jednak nie wszystkim pomoże. Zamknięte firmy nie mają dochodów ani obrotów, więc odroczenie podatku dochodowego ani VAT niewiele im daje. Pomoc będzie im najbardziej potrzebna, gdy wznowią działalność. Wtedy przyjdzie pora na kolejny etap pomocy, czyli umarzanie zobowiązań podatkowych. Ale już teraz można im pomagać, umarzając podatki majątkowe, np. od nieruchomości czy od środków transportowych. One nie są bowiem uzależnione od obrotu czy dochodu. Dlatego myślę, że rząd powinien jasno powiedzieć: teraz mamy pierwszy etap ułatwień w postaci odraczania podatków, ale trzeba też przewidzieć kolejny etap: realną pomoc polegającą na umarzaniu podatków.
Jakie błędy popełniono w antykryzysowych przepisach podatkowych?
Wiele z nich sformułowano pewnie z dobrymi intencjami, ale ich twórcom zabrakło wyobraźni, a może i wiedzy o prawie i praktyce. Na przykład w art. 15zzs ustawy antykryzysowej przewidziano zawieszenie terminów postępowań, ale też umożliwiono organowi skarbowemu wydanie decyzji w całości uwzględniającej żądanie strony. Dobra intencja, bo po co czekać, gdy sprawa jest prosta? Tylko że te sprawy nie zawsze są proste, a sytuacja czarno-biała. Bo podatnik może prosić o umorzenie zaległości podatkowych, ale okazuje się, że z różnych przyczyn można umorzyć tylko częściowo. Albo gdy podatnik występuje o 1000 zł zwrotu nadpłaty, ale się pomylił w wyliczeniach i okazuje się, że należy mu się 900 zł. No i urząd skarbowy ma związane ręce. Może czekać na koniec stanu epidemii i wtedy wydać decyzję, ale w międzyczasie podatnik wpadnie w jeszcze większe kłopoty.