We wtorek obchodziliśmy 25-lecie nawiązania stosunków Polski i Białorusi. Na początku wyglądały one rzeczywiście dobrosąsiedzko. W 1996 roku prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Aleksandr Łukaszenko spotkali się nawet w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej, a o przebiegu spotkania do dzisiaj krążą anegdoty. Spotykali się tam też często polscy i białoruscy parlamentarzyści w ramach współpracy bilateralnej.
Współpraca ta trwała aż do 2005 roku, kiedy władze w Mińsku doprowadziły do podziału Związku Polaków na Białorusi (ZPB) i zdelegalizowały jego niezależną część. Zabrano wtedy 16 Domów Polskich, które obecnie wykorzystuje się przeważnie do celów komercyjnych. Dzisiaj w podziemiu działa nie tylko nieuznawany przez Mińsk Związek Polaków, ale i wszystkie niezależne organizacje, pacyfikowane od czasu do czasu przez władze. Mimo to polska dyplomacja kilkakrotnie podejmowała próby ocieplenia relacji z Białorusią, zawsze jednak kończyły się one niczym.
Przed wyborami prezydenckimi w 2010 roku do prezydenta Białorusi pojechał ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski. Próbował przekonywać białoruskiego przywódcę do poszanowania praw człowieka i zasad demokracji. Poszanowanie trwało jednak krótko, do zakończenia głosowania w białoruskich wyborach prezydenckich. Później było kilkuset aresztowanych, a kilku opozycjonistów dostało wieloletnie wyroki więzienia.
Kolejną próbę ocieplenia stosunków podjęto w 2016 roku, gdy Białoruś odwiedził szef MSZ Witold Waszczykowski. Następnie z Łukaszenką spotykali się w Mińsku wicepremier Mateusz Morawiecki i marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Ale praw mniejszości polskiej, gwarantowanych podpisanym ćwierć wieku temu traktatem, wciąż nie udało się zapewnić. – O relacjach polsko-białoruskich świadczy to, że władze w Mińsku chcą zmienić ustawę oświatową i zlikwidować polskie szkoły. Sytuacja Polaków na Białorusi się pogarsza – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Poczobut, polski dziennikarz mieszkający w Grodnie.
Były ambasador na Białorusi Leszek Szerepka uważa, że polska dyplomacja powinna postawić Łukaszence konkretne warunki. – Prezydent Białorusi chce poszerzać swoje pole manewru w rozmowach z Rosją, prowadzi grę. Polska wpisuje się w tę grę, ale oddaje pole Łukaszence za darmo – mówi „Rzeczpospolitej".