WSA w Gdańsku rozstrzygnął w najnowszym wyroku (I SA/Gd 80/16) kwestię istotną dla wielu osób, które inwestują w Polsce pieniądze zarobione za granicą. Często są to nielegalne dochody.
Sprawa dotyczyła podatnika, którym urząd skarbowy zainteresował się ze względu na duże inwestycje. W 2007 r. mężczyzna kupił w Polsce dom i samochód marki BMW za łącznie 1,35 mln zł. Nie wiadomo jednak, skąd miał na to pieniądze, gdyż ani w 2007 r., ani w poprzednich latach nie składał w ogóle zeznań podatkowych. Urząd skarbowy ustalił, że zakup został sfinansowany z nieujawnionych źródeł przychodów. W konsekwencji nakazał mu zapłatę ponad 1 mln zł podatku według karnej stawki 75 proc. na podstawie art. 30 ust. 1 pkt 7 ustawy o PIT.
Fitness jako dowód
Mężczyzna tłumaczył, że w latach 2000–2008 był rezydentem Republiki Włoskiej i osiągał tam przychody, jednak nie potrafił tego udokumentować. Urząd skarbowy zwrócił się o informację do włoskiej administracji podatkowej. Włoski fiskus odpowiedział, że nic nie wie na temat Polaka.
Jedynymi dowodami, które mężczyzna przedstawił jako dowód pobytu za granicą, były pokwitowania za opłatę karnetów fitness oraz akty urodzenia i zaświadczenia o chrzcie dwójki jego dzieci. Przedstawił też akt zameldowania i prowadzenia działalności gospodarczej przez konkubinę (późniejszą żonę).
Jeden ze świadków zeznał natomiast, że mężczyzna pracował w branży budowlanej. Na zlecenie firm włoskich miał poszukiwać i nadzorować pracowników. Świadek wskazał też, że w tamtym okresie większość obcokrajowców pracowała bez zezwolenia i dostawała zapłatę w gotówce.