Takie zmiany wynikają z rządowej zapowiedzi reformy podatku dochodowego od osób prawnych. Ma to nastąpić w tej samej ustawie, która przyniesie nałożenie CIT na spółki komandytowe i szereg innych zmian określonych jako kolejne „uszczelnienie" systemu.
Według planu rządu ma nastąpić „ograniczenie możliwości rozliczania strat w sytuacji, w której podatnik przejął inny podmiot". Strat nie będzie można też rozliczać w przypadkach wniesienia aportu w postaci przedsiębiorstwa lub jego zorganizowanej części. Takie same obostrzenia mają obowiązywać, gdy do spółki wniesiono wkład pieniężny, za który podatnik nabył przedsiębiorstwo lub jego zorganizowaną część.
Czytaj także: Skarbówka łatwo zakwestionuje umowy o outsourcing pracowników - wyrok NSA
Tyle dość ogólnych zapowiedzi z rządowego komunikatu. Jednak już dziś rozliczanie strat przy połączeniach przedsiębiorców jest mocno ograniczone. Przewidują to przepisy art. 7 ustawy o CIT. Według ust. 3 pkt 4 przy ustalaniu dochodu jako podstawy opodatkowania nie uwzględnia się strat przedsiębiorców przekształcanych, łączonych, przejmowanych lub dzielonych, z wyjątkiem przekształcenia spółki w inną spółkę. Z kolei przepis art. 7 ust. 4 uzupełnia tę regułę, stanowiąc, że przy ustalaniu strat nie uwzględnia się strat podmiotów przekształcanych. Tu też istnieje wyjątek dla spółek przekształconych w inne spółki.
Być może te właśnie wyjątki, określone wprost w ustawie, odejdą do historii. Jednak praktyka pokazuje, że są też inne sytuacje, w których fiskus toleruje przejęcie strat po przekształceniu. Jedną z takich możliwości jest łączenie udziałów spółek, które nie powoduje powstania nowej jednostki. W takich sytuacjach, według art. 12 ust. 3 ustawy o rachunkowości, można nie zamykać i nie otwierać ksiąg rachunkowych. Powinno się wtedy zsumować poszczególne pozycje odpowiednich aktywów i pasywów oraz przychodów i kosztów połączonych spółek według stanu na dzień połączenia.