Użycie zadaniowego czasu pracy jest także uzasadnione, gdy szef ze względów organizacyjnych nie może sprawować bezpośredniej kontroli i nadzoru nad świadczeniem pracy przez podwładnego. Tak jest np. u dozorców domów, inkasentów, doręczycieli, przedstawicieli handlowych czy akwizytorów. Pracownicy ci mają do wykonania pewne ogólne zadania, np. utrzymanie w czystości określonego terenu, pobranie należności od odbiorców, doręczenie powierzonych przesyłek, zebranie zamówień od kontrahentów. Zatem zadaniowy czas pracy może być wprowadzony, gdy nie ma potrzeby ustalania ścisłych granic czasowych przebywania podwładnego w pracy. Natomiast dokładny czas i sposób realizacji tych obowiązków pozostawiono decyzji pracownika. On sam określa, kiedy i jak wykona nałożone na niego zadania.
Przykład
Pan Jerzy był zatrudniony na stanowisku serwisanta -informatyka. Do jego obowiązków należy serwisowanie programów i kas fiskalnych sprzedawanych przez pracodawcę dla firm z województwa świętokrzyskiego. Ponieważ znaczną część obowiązków musiał wykonywać poza firmą i w domu, jego czas pracy określono w umowie zadaniowo. Wskazano, że w miesiącu ma obsługiwać 10 firm korzystających z usług pracodawcy. Szczegółowy zakres zadań wynikał zaś z załącznika do jego umowy o pracę.
Wciąż ryzyko szefa
Aby zastosować taki czas pracy, zadania pracownika trzeba określić w dokumencie kreującym treść jego stosunku pracy (umowa o pracę, zakres czynności pracownika czy regulamin pracy). Zadania te nie mogą być ustalane w sposób doraźny, przez wydawanie mu każdego dnia poleceń przez przełożonego. Wskazał na to także Sąd Najwyższy w wyroku z 15 listopada 2006 r. (I PK 117/06). Stwierdził, że elementem zadaniowego czasu pracy jest wyznaczenie pracownikowi konkretnego zadania do wykonania. Jedynie bowiem w odniesieniu do skonkretyzowanego zadania można mówić o jego wymiarze. W uzasadnieniu tego wyroku wskazano, że ryzyka działalności gospodarczej pracodawcy nie można przenosić na pracownika. Dlatego jako zadania decydującego o wymiarze czasu pracy nie wolno określać uzyskania pewnej kwoty ze sprzedaży, np. 30 tys. zł w okresie dwumiesięcznym. Przeczyłoby to zakazowi przerzucania na podwładnego ryzyka działalności pracodawcy. Efekt ten nie zależy bowiem tylko od starań zatrudnionego. Natomiast gdy ktoś pracuje codziennie, w siedzibie pracodawcy, w ściśle określonym przez pracodawcę czasie, stosując się do bezpośrednich poleceń przełożonego, to bez względu na użytą nazwę nie można jego czasu pracy określić jako zadaniowego. Podobnie wypowiadał się Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 27 stycznia 2016 r. (I PK 25/15). Wskazał, że samo nazwanie systemu czasu pracy „zadaniowym" (np. w umowie o pracę) nie pozwala na to, aby nie stosować przepisów o pracy w godzinach nadliczbowych. Nie ma więc istotnego znaczenia to, jak strony nazwą przyjęty system czasu pracy. Decydują tu okoliczności faktyczne wskazujące, w jaki sposób zatrudniony rzeczywiście realizował obowiązki służbowe.
Zmieścić się w normach
Stosując zadaniowy czas pracy, szef nie jest zwolniony z wymogu płacenia wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Jeżeli zakres powierzonych etatowcowi zadań uniemożliwiał ich wykonanie w normalnym czasie pracy i musiał on pracować w zwiększonym wymiarze godzin, ma prawo do wynagrodzenia za pracę nadliczbową. Ważne jest więc prawidłowe ustalenie zadań pracownika, które następuje w porozumieniu z nim.
Firmie nie wolno natomiast wprowadzać tak rozległych zadań, aby ich wykonanie było niemożliwe w ustawowych normach czasu pracy. W takich przypadkach zatrudnieni zadaniowo nie są pozbawieni prawa do wynagrodzenie za pracę ponad normy wraz z dodatkami wynikającymi z art. 155 § 1 k.p. Zlecanie bowiem zadań, których wykonanie w normalnym czasie jest niemożliwe, jest równoznaczne z poleceniem świadczenia pracy w czasie przekraczającym normy czasu pracy. Tak uznał SN w wyroku z 10 września 1998 r. (I PKN 301/98).
Zgodnie z wymiarem etatu
Jeśli strony ustaliły w umowie o pracę wymiar czasu pracy, np. na pół etatu, to także ilość powierzonych etatowcowi zadań powinna odpowiadać tej normie. Pracodawca nie może więc zatrudniać np. inkasenta opłat, doręczyciela lub przedstawiciela handlowego na pół etatu i za wynagrodzeniem odpowiadającym temu wymiarowi i równocześnie powierzać mu zadania, których realizacja jest niemożliwa w połowie normalnego czasu pracy.