Aktorka Irena Jun jest w warszawskim Teatrze Studio „od zawsze”. Ma tu swoje szczególne miejsce. Podobnie jak 93-letni aktor Stanisław Brudny. Jej otwartość na eksperyment, na wagę i głębię słowa, na pewne „współodczuwanie” z widzem sprawiły, że doskonale odnalazła się w repertuarze dyrekcji Józefa Szajny, Jerzego Grzegorzewskiego czy Agnieszki Glińskiej.
Z wielkim wzruszeniem wspominam, kiedy jako dziecko oglądałem „Dantego” Józefa Szajny. Wspaniały hymn o sile humanizmu, w którym Irena Jun, grająca postać Marii, chodziła między widzami z miedzianą miską z wodą i ręcznikiem, zachęcając: „Proszę, umyj ręce”. Dziś z perspektywy lat myślę, że ta prośba nabierała dodatkowego znaczenia. Widzowie jako goście zaproszeni do wspólnej duchowej uczty powinni przynajmniej symbolicznie oczyścić się z brudu codzienności, kurzu otaczającego świata. Dobrze też symbolizowała stosunek Ireny Jun do teatru jako miejsca świętego i publiczności – tę zawsze traktowała jako przedstawicieli szczególnej wspólnoty, którą można dopuścić do poszczególnych „kręgów wtajemniczenia”.
Talent i charyzma aktorki sprawiły, że od lat świetnie sprawdza się w sztuce monodramu. W 2018 roku duże wrażenie wywołała jej opowieść o Matce Makrynie. Była to skompilowana z tekstów Juliusza Słowackiego i Jacka Dehnela historia zbiegłej, prześladowanej przez prawosławny kler unickiej mniszki z Mińska, która jednak nigdy nie była zakonnicą, a ślady jej „męczeństwa” to pamiątka po mężu – uzależnionym od alkoholu, używającym przemocy carskim oficerze…
W programie najnowszej premiery Ireny Jun w Teatrze Studio, czyli utworu „Stara kobieta wysiaduje”, napisano, że kobiety grane przez aktorkę są często „czułymi przewodniczkami, czerpiącymi z odkrywanego dziś na nowo archetypu czarownicy”. I ta definicja pasuje też do Starej Kobiety z utworu Różewicza. Utworu, po który sięgali najwybitniejsi twórcy teatru z Jerzym Jarockim, Helmutem Kajzarem, Kazimierzem Braunem, Bogdanem Hussakowskim, Filipem Bajonem czy Stanisławem Różewiczem, a wśród wykonawców postaci tytułowej byli: Anna Polony, Anna Chodakowska, Ewa Mirowska czy Wojciech Siemion. Warto przypomnieć, że we wrocławskiej prapremierze Jarocki rozpisał tę postać na trzy aktorki, a jedną z nich była Maja Komorowska.
Czytaj więcej
Mówi się, że jest aktorem istniejącym, a niemożliwym. Właśnie skończył 80 lat, a kalendarz ma zapisany gęsto na następne sezony. Opowiada o chwilach triumfu i załamań, o odwadze i władzy nad widzem, która daje rozkosz - mówi Jan Peszek.