Co sprawia, że fake newsy przybierają na sile w takich momentach jak pandemia koronawirusa?
Beata Biel: Odkąd się dowiedzieliśmy, że koronawirus pojawił się w Chinach, a potem w kolejnych krajach, w tym Polsce, obserwujemy ogromną falę dezinformacji. Dlaczego teraz? Głównie dlatego, że fałszywe informacje pojawiają się zwykle wtedy, gdy wszyscy czujemy strach. Każdy internauta ma do czynienia z Covid-19, to dotyka nas wszystkich. Potrzeba szukania informacji i dzielenia się nimi jest potężna. To także czas, gdy w intencjonalnych fake newsach pewne podmioty dostrzegają możliwość osiągnięcia własnych celów, np. zarobienia. W Konkret24, widzę, że teraz zgłoszeń od użytkowników jest jeszcze więcej, ludzie pytają, czy w tym zalewie informacji ta, którą właśnie dostali, jest prawdziwa. To ważne, że odbiorcy szukają potwierdzenia.
Brygida Grysiak: Te trendy nie dotyczą tylko Polski, to jest zjawisko globalne. Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że rośnie liczba użytkowników, którzy chcą płacić za zweryfikowane i pogłębione treści. W odpowiedzi na tę potrzebę zdecydowaliśmy, że walkę z fake newsami przeniesiemy z internetu także na antenę i zmierzymy się z pandemicznymi fake newsami w specjalnym programie „Koronawirus Konkret24". Odkłamujemy w nim to wszystko, co niebezpieczne. Tak widzimy naszą rolę, mówimy widzom, jak jest naprawdę.
Informacji nieprawdziwych dotyczących koronawirusa pojawia się mnóstwo. Które z nich są szczególnie niebezpieczne?
B.B.: Wszystkie fake newsy, które dotyczą naszego zdrowia, są niebezpieczne, ale najniebezpieczniejsze to te, które na pierwszy rzut oka wydają się być poradami zdrowotnymi. Jak np. to, że picie dużej ilości wody wypłukuje koronawirusa czy że spożywanie alkoholu zapobiega zachorowaniu. Równie niebezpieczne jest sugerowanie, które leki pozwalają zwalczać koronawirusa. Inny przykład to twierdzenie, że noszenie maseczek jest niebezpieczne. W tych przekazach przywoływane są różne, nonsensowne twierdzenia i opinie, które nie mają nic wspólnego z prawdą. To nie jest tak, że jedna osoba, która się boi, zaczyna szukać informacji o tym, jak zapobiegać koronawirusowi i ze strachu podaje znalezione w sieci informacje. Nierzadko są to setki, a nawet tysiące osób, które wychodzą na ulice i krzyczą, że wirusa nie ma. Często chodzi o partykularne, komercyjne interesy.