Płatności w grach na cenzurowanym

Kolejna odsłona walki z naciąganiem dzieci w grach wideo. Nim UE ograniczy tego typu nadużycia, rodzice będą ostrzegani o możliwych opłatach w trakcie zabawy.

Aktualizacja: 10.09.2018 21:18 Publikacja: 10.09.2018 21:00

Płatności w grach na cenzurowanym

Foto: ROL

PEGI (za ang. Pan European Games Information), organizacja, która nadzoruje i rozwija europejski system klasyfikacji gier wideo, wprowadza nowe oznaczenie, które będzie umieszczane na pudełkach z grami. Do znaków z ostrzeżeniami np. o tym, że dany tytuł zawiera przemoc, wulgaryzmy czy dozwolony jest dla osób pełnoletnich, z końcem br. dojdzie nowe. Ma informować rodziców o ewentualnych zakupach w trakcie rozrywki. A to obecnie jeden z głównych trendów w branży. Oferowanie w czasie cyfrowej zabawy drobnych, choć coraz częściej wcale nie takich małych zakupów, robi się standardem. Gracze kupują różne rodzaje broni, tzw. skórki, czy ulepszają wirtualne postaci. Takie opłaty wprowadzane są nie tylko w coraz popularniejszych bezpłatnych grach (tzw. free to play), jak np. „Fortnite", ale również tych, których już sam zakup to spory wydatek (np. „Battlefield" czy „Fifa").

Czytaj także:  Rodzice posyłają dzieci na korepetycje z gier. Najpopularniejszy „Fortnite”

Coraz częściej dochodzi do zwykłego naciągania graczy. Już dziś, jak wynika z danych Ipsos, 40 proc. rodziców dzieci grających w gry, przyznaje, że ich podopieczni dokonują takich zakupów. 2 proc. rodziców w ogóle nie kontroluje tego typu wydatków. – Mikrotransakcje w grach stały się powszechne i konieczne jest zapewnienie identycznej informacji konsumentom korzystającym zarówno z cyfrowych, jak i fizycznych form dystrybucji – mówi Simon Little, dyrektor zarządzający PEGI.

Organizacja chce uświadomić rodzicom istnienie opcjonalnych zakupów w grze. – Wiemy, że część rodziców stosuje różne metody zarządzania wydatkami. Zachęcamy jednak do dialogu z dziećmi na temat gier – dodaje Little.

Tematem płatności w grach interesuje się już Bruksela. Nie chodzi jednak o wszystkie zakupy tego typu, a jedynie o ukryty w grach wideo hazard (opłaty za losową nagrodę – tzw. loot box) oraz sytuacje, gdy zwycięstwo w cyfrowej zabawie uzależnione jest od mikrotransakcji. Robert Łapiński, wydawca magazynu „Pixel", zaznacza, że w ten sposób game deweloperzy chcą zarobić więcej na produkcie. Michał Litworowski, prezes Nano Games, twierdzi, że może w niektórych przypadkach budzić to wątpliwości etyczne. Zwłaszcza w grach wieloosobowych, gdzie bardziej zamożni gracze zyskają przewagę nad biedniejszymi.

O zakazanie takich praktyk w UE apelował kilka miesięcy temu minister sprawiedliwości Belgii. Uregulowanie tej kwestii rozważa kilka krajów na świecie. Nie wyklucza tego również Polska. Resort przedsiębiorczości i technologii chce przeprowadzić konsultacje z branżą gier wideo.

Badacze z University of Adelaide przeanalizowali niedawno wiele popularnych gier zawierających mikropłatności. Wyniki ich analiz pokazują, że niektóre tytuły potrafią uzależnić użytkowników, zmuszając ich do długoterminowych dodatkowych kosztów. Australijscy psychiatrzy zaapelowali do władz o uregulowanie kwestii „loot boxów". Sprawą zajął się tam już Senat.

Belgia zakazuje hazardu w grach

Blizzard, gigant na rynku gier wideo, jest pierwszą ofiarą walki z mikrotransakcjami w trakcie rozgrywki. Belgijska komisja ds. hazardu oraz tamtejsze Ministerstwo Sprawiedliwości zakazały płatnych „skrzynek" (tzw. loot boxy), w grze „Overwatch" i „Heroes of the Storm", uznając takie praktyki za nielegalne. To pierwsza tego typu decyzja w UE.

PEGI (za ang. Pan European Games Information), organizacja, która nadzoruje i rozwija europejski system klasyfikacji gier wideo, wprowadza nowe oznaczenie, które będzie umieszczane na pudełkach z grami. Do znaków z ostrzeżeniami np. o tym, że dany tytuł zawiera przemoc, wulgaryzmy czy dozwolony jest dla osób pełnoletnich, z końcem br. dojdzie nowe. Ma informować rodziców o ewentualnych zakupach w trakcie rozrywki. A to obecnie jeden z głównych trendów w branży. Oferowanie w czasie cyfrowej zabawy drobnych, choć coraz częściej wcale nie takich małych zakupów, robi się standardem. Gracze kupują różne rodzaje broni, tzw. skórki, czy ulepszają wirtualne postaci. Takie opłaty wprowadzane są nie tylko w coraz popularniejszych bezpłatnych grach (tzw. free to play), jak np. „Fortnite", ale również tych, których już sam zakup to spory wydatek (np. „Battlefield" czy „Fifa").

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Media
Koniec ekspansji platform streamingowych? Netflix ukryje dane