To rozwiązanie stanowi niejako potwierdzenie dotychczasowej praktyki dopuszczonej przez orzecznictwo. Sąd Najwyższy stwierdził bowiem w kontekście obowiązku udzielenia zaległego urlopu (do 30 września następnego roku kalendarzowego), że pracodawca nie musi uzgadniać z pracownikiem terminu jego wykorzystania. Szef może więc wysłać pracownika na zaległy urlop, nawet gdy ten nie wyraża na to zgody.
Zastrzeżenia wzbudza natomiast ograniczenie przez tarczę 4.0 możliwości udzielenia zaległego urlopu do 30 dni. To paradoksalnie może sugerować, że jednostronne udzielenie urlopu zaległego w wymiarze ponad 30 dni jest niemożliwe, a co za tym idzie – wymaga uzgodnienia z pracownikiem. W mojej ocenie przepisy tarczy nie wyłączają wskazanych ogólnych rozwiązań. Jeśli więc pula urlopu zaległego będzie wynosiła np. 32 dni, to pracodawca będzie mógł udzielić dwóch dni bez zgody pracownika na podstawie dotychczasowych zasad.
Czy urlop na żądanie, którego pracownik nie wykorzystał w 2019 r., przeszedł na 2020 r. jako dni urlopu, których terminu wykorzystania szef nie może narzucić?
Taki urlop trafił do puli urlopu zaległego, ale tych dni pracodawca nie musi udzielić najpóźniej do 30 września. Jeśli więc pracownik nie wykorzystał w 2019 r. np. pięciu dni urlopu, w tym czterech dni urlopu na żądanie, to w 2020 r. ma pięć dni urlopu zaległego, ale do 30 września powinien wykorzystać tylko jeden dzień z tej zaległości.
Jednocześnie jednak urlop na żądanie niewykorzystany w danym roku traci swój szczególny charakter. Dlatego, jeśli pracownik nie wykorzystał wszystkich dni urlopu na żądanie w 2019 r., to w 2020 r. nie może ich już wykorzystać w tym trybie.
Przepisy tarczy 4.0 nie wprowadzają ograniczenia urlopu na żądanie. W mojej ocenie są więc argumenty za przyjęciem, że możliwość polecenia pracownikom wykorzystania urlopu zaległego do 30 dni obejmuje też urlop na żądanie, którego pracownik nie wykorzystał w poprzednich latach.