Umowa zlecenia a ustalenie stosunku pracy

Sądy często oddalają roszczenia o ustalenie stosunku pracy inicjowane głównie przez zleceniobiorców po zakończeniu współpracy z firmą. Kontrakt cywilnoprawny nie jest bowiem gorszą, ale odmienną od etatu podstawą zatrudnienia.

Publikacja: 10.03.2016 05:50

Umowa zlecenia a ustalenie stosunku pracy

Foto: www.sxc.hu

Z niedowierzaniem przyjmuję stawianie znaku równości pomiędzy stosowaniem umów cywilnoprawnych a nielegalnym zatrudnieniem. Umowa cywilnoprawna jest przecież kontraktem przewidzianym w powszechnie obowiązujących przepisach. Wbrew temu, co podnoszą jej przeciwnicy, nie jest ona przejawem nielegalnego zatrudnienia, co potwierdza bardzo liczne orzecznictwo. Stanowi przejaw korzystania z rozwiązań, jakie oferuje prawo – różnorodnych, tak samo jak różnorodne są potrzeby. Potrzeby nie tylko płatników, ale także osób poszukujących zatrudnienia. Wokół kontraktów cywilnoprawnych narosło wiele nieporozumień, a pomysły związane z wprowadzeniem „policji pracy" niepotrzebnie podsycają ten fałszywy obraz.

Rynek pracownika

Poszukujący dziś możliwości zarobkowania nie są osobami nieporadnymi, których przed wyzyskiem może ochronić tylko organizacja związkowa i regulacje prawne zamknięte w ciasnych ramach. Te ostatnie powinny sprzyjać rozwojowi przedsiębiorczości, a nie go ograniczać. Obecnie kandydat do pracy (nawet tej niewymagającej wysokich kwalifikacji) to osoba, która jednym kliknięciem jest w stanie sprawdzić swojego potencjalnego pracodawcę, uzyskać informację na forach internetowych od byłych współpracowników, prześledzić portale społecznościowe i uzyskać coraz bardziej dostępną pomoc prawną. Dzisiejszy współpracownik to osoba zorientowana w swoich prawach często niemal tak samo dobrze jak jej przełożony i zaradnie je egzekwująca, a nie osiągnąwszy zamierzonego efektu, dochodząca ich przed sądem.

Kandydat do pracy może przebierać dziś w ogłoszeniach i wybrać nie tylko zajęcie odpowiadające jego kalifikacjom, ale też w ramach danego stanowiska – formę zatrudnienia. Rynek pracy nie jest dziś rynkiem popytu, ale podaży. Dzieje się tak dlatego, że nie jest łatwo znaleźć dobrego pracownika czy zleceniobiorcę. Świadomi tego przedsiębiorcy dbają o utrzymanie dobrej kadry.

Poszukujący pracy nie potrzebują ram prawnych. Niezależnie bowiem od swojej dyspozycyjności i kwalifikacji mogą wybrać formę zatrudnienia (ta najczęściej komunikowana jest już w ogłoszeniach rekrutacyjnych). Wybierając zaś firmę preferującą zatrudnienie na danym stanowisku na podstawie umowy-zlecenia (lub umowy o pracę), zaspokajają również jej potrzeby i oczekiwania.

Jednym z kluczowych elementów jest wola stron zawieranego kontraktu. Jeżeli zleceniobiorca podpisuje kilka umów cywilnoprawnych, będąc uprzedzonym o takiej podstawie współpracy już na etapie rekrutacji, to nie można uznać, że się na to nie godził.

Jedno stanowisko, różne formy współpracy

W informacjach o liczbie mandatów, jakie na przedsiębiorców nałożyła Państwowa Inspekcja Pracy, oraz o lawinowym „łamaniu" praw pracowniczych brakuje przekazu, jak sprawy o ustalenie stosunku pracy kończą się przed sądem. Znajomość orzecznictwa pokazuje, że znakomita większość takich roszczeń jest przez sądy oddalana.

Informowanie, że dwie osoby wykonujące te same zadania na rzecz jednego przedsiębiorstwa nie mogą być zatrudnione jedna na umowę-zlecenie, a druga na etacie, jest mylące. W orzecznictwie już dawno przyjęto, że wykonywanie takich samych czynności może występować na podstawie umowy o pracę i umowy cywilnoprawnej. Kluczowe znaczenie ma tu nie rodzaj czynności, ale sposób organizacji przy ich wykonywaniu.

Pozostawanie w dyspozycji pracodawcy nie jest wyłączną cechą umowy o pracę (bo może też występować w kontraktach cywilnoprawnych), lecz wykonywanie pracy pod kierownictwem pracodawcy (pracy podporządkowanej). Ta cecha ma charakter konstrukcyjny dla istnienia stosunku pracy (por. wyroki: Sądu Najwyższego z 25 listopada 2005 r., I UK 68/05; z 15 października 1999 r., I PKN 307/99, OSNP 2001 nr 7, poz. 214). Przykładowo, jeżeli dwie osoby wykonują zadania w call center, ale jedna z nich pracuje według ustalonego z góry przez pracodawcę grafiku, a druga wskazuje dni, w jakie może się pojawić, aby wykonywać swoje zadania, a dodatkowo nie są w jej przypadku stosowane elementy charakterystyczne dla stosunku pracy (ewidencja pracy, kary porządkowe itp.), to nie ma przeciwwskazań, aby formy współpracy z firmą były zróżnicowane. Przeciwnie, często odpowiada to obu stronom kontraktu. Praca w określonych godzinach może się wiązać ze specyfiką wykonywanych przez te osoby czynności, dlatego nie można arbitralnie optować za przyjęciem, iż współpracownik w takim przypadku realizował swoje świadczenie w ramach pracowniczego podporządkowania. Istnieją też różnice między prawem do kontroli zleceniobiorcy a podporządkowaniem pracownika, przemawiające przeciw utożsamianiu zakresów ich odpowiedzialności względem dającego zlecenie czy pracodawcy. Co do zasady orzecznictwo w sprawach o ustalenie stosunku pracy jest korzystne dla pracodawców, ale uwzględnia ono także interesy osób aktywnych zawodowo.

Prawo dla rozwoju

Polskie prawo pracy zostało skodyfikowane w roku 1974. Wzorem innych państw komunistycznych kodyfikacje? prawa pracy wykorzystano do uniformizacji stosunków pracy i poddania ich ścisłej reglamentacji ze strony państwa, zgodnie z politycznymi i ekonomicznymi zasadami ówczesnego ustroju. Od tamtego czasu bardzo wiele się zmieniło. Ustawodawstwo powinno sprzyjać rozwojowi, np. uwzględnić rozwój firm rodzinnych, umów cywilnoprawnych dających elastyczność obu stronom tego kontraktu, zmianie przepisów dotyczących telepracy, tak aby rzeczywistości pracodawcy mogli z niej efektywnie korzystać. Z prawnego punktu widzenia konieczne jest tworzenie przepisów pozwalających na rozwój nietypowych stosunków pracy (np. telepraca), a nie ich ograniczanie. Stosowanie nowych form zatrudnienia jest uwarunkowane potrzebami gospodarki rynkowej i potrzebami osób aktywnych zawodowo.

Zdaniem autorki

Joanna Torbé, adwokat Kancelaria Joanna Torbé & Partnerzy

Z zaciekawieniem czytam ostatnie doniesienia związane z pomysłem powołania do życia tzw. policji pracy, która miałaby się zająć kontrolami pracodawców stosujących umowy cywilnoprawne. Promowanie uproszczonego przeświadczenia, że umowy cywilnoprawne są przejawem patologii, to nadużycie, które szkodzi rynkowi pracy i przede wszystkim nie pomaga w podnoszeniu świadomości osób poszukujących zatrudnienia. Zamiast promować błędną, choć medialną, tezę o niedopuszczalności cywilnoprawnych form zatrudnienia, należałoby raczej się skupić na pokazaniu, czym się różni cywilnoprawny kontrakt od pracowniczego, kiedy warto z której formy zatrudnienia skorzystać oraz na co zwrócić uwagę. Ważne jest, aby poszukujący pracy wybierał świadomie, bo tylko wtedy na tym tle nie będzie dochodziło do nieporozumień. Temu powinny sprzyjać organy kontrolujące.

Z niedowierzaniem przyjmuję stawianie znaku równości pomiędzy stosowaniem umów cywilnoprawnych a nielegalnym zatrudnieniem. Umowa cywilnoprawna jest przecież kontraktem przewidzianym w powszechnie obowiązujących przepisach. Wbrew temu, co podnoszą jej przeciwnicy, nie jest ona przejawem nielegalnego zatrudnienia, co potwierdza bardzo liczne orzecznictwo. Stanowi przejaw korzystania z rozwiązań, jakie oferuje prawo – różnorodnych, tak samo jak różnorodne są potrzeby. Potrzeby nie tylko płatników, ale także osób poszukujących zatrudnienia. Wokół kontraktów cywilnoprawnych narosło wiele nieporozumień, a pomysły związane z wprowadzeniem „policji pracy" niepotrzebnie podsycają ten fałszywy obraz.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP