Wejście w życie rozporządzenia o ochronie danych osobowych było największym sukcesem medialnym regulacji prawnej w okresie ostatniego ćwierćwiecza albo jeszcze dawniej. Właściwie nie wiadomo, do czego można je porównać. Moim zdaniem, przynajmniej pod naszą szerokością geograficzną, jest kilka ważniejszych problemów opartych o stosowanie prawa niż akurat dane osobowe. Ale z pewnej perspektywy samo prześledzenie mechanizmu, dzięki któremu poszczególna regulacja (w tym przypadku rozporządzenie o ochronie danych osobowych) staje się przedmiotem powszechnego zainteresowania, jest twórczym zajęciem.
Wszechmoc i potęga RODO falą odbitą doregulowała kilka innych dziedzin, w tym prawo pracy. W kodeksie pracy pojawiły się dwa nowe przepisy: art. 222 i art. 223. Pragnę przy okazji zwrócić uwagę, że sam zapis numerów takich przepisów natrafia na trudności i jest źródłem nieporozumień. Oryginalnie, jak wiedzą prawnicy, numerki te są zapisane z indeksem górnym, czyli małymi cyferkami po prawej stronie. Ponieważ wstawianie tych małych cyferek jest trudniejsze i często się one gubią, pojawiła się maniera, by te cyferki umieszczać w nawiasach. Następnie jednak – zgodnie z powszechnym prawem symplifikacji (człowiek odrzuca wszystko, co jest trudniejsze niż to, co zna) nawias zostaje opuszczony. Tak oto kluczowy w prawie pracy przepis o przejściu zakładu pracy (art. 231) funkcjonuje dość powszechnie pod postacią art. 231.
Oba nowe przepisy są interesujące także jako efekt nowego systemu tworzenia prawa. Nie powstaje ono w wyniku działania komisji ustawodawczych i sejmowych. Tworzone jest na zasadzie precedensów, orzeczeń przede wszystkim obu wielkich trybunałów europejskich (czyli Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu), czyli poprzez generalizację precedensów. Powstające w ten sposób prawo właściwie nikogo nie dziwi i ma cechy oczywistości, przynajmniej dla prawników zajmujących się prawem pracy i – zwłaszcza – problematyką ochrony prywatności w prawie pracy.
Pierwszy z tych przepisów dotyczy monitoringu wizualnego, czyli po prostu – kamer. Mimo pewnej, prima facie, oczywistości wprowadzonych przepisów, jestem przekonany, że wiele kamer monitorujących pracowników funkcjonuje w Polsce bez odpowiedniego powiadomienia w tej sprawie pracowników. Takie powiadomienie, i to w ściśle określonym terminie, jest zaś obecnie wymogiem ustawowym. Sądzę więc, że pracodawcy powinni przyjąć te przepisy do wiadomości możliwie szybko.
Na tych łamach wiele razy wypowiadałem się na temat monitorowania poczty elektronicznej pracowników. Drugi z przepisów wprowadzonych w posagu przez RODO jest mi więc szczególnie bliski.