Deweloperzy obawiają się nowych przepisów o ochronie danych osobowych.
– To będzie nowa maszyna do zarabiania pieniędzy dla pseudoorganizacji społecznych. Dociera do nas coraz więcej sygnałów w tej sprawie. – ostrzega Przemysław Dziąg, radca prawny z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Szukanie luk
25 maja 2018 r. wchodzi w życie unijne rozporządzenie dotyczące ochrony danych osobowych, tzw. RODO. Wtedy też powinna zacząć obowiązywać ustawa, nad której projektem pracuje resort cyfryzacji.
Od tej daty będzie trzeba przestrzegać rygorystycznych przepisów, za których naruszenie grozi kara nawet do równowartości 20 mln euro. Tymczasem tylko kilka procent firm spełnia wymogi unijne. I nie zanosi się, by zdążyły przeprowadzić takie zmiany, by się dostosować (patrz ramka).
– Obawiamy się, że rzekomi klienci będą wyszukiwać luki i błędy w systemie ochrony danych osobowych, a potem grozić, że zgłoszą to prezesowi Urzędu Ochrony Danych Osobowych, jeżeli deweloper ich nie usunie – mówi mec. Dziąg. – Dane, którymi dysponujemy, przekazujemy generalnemu wykonawcy na budowie, a ten swoim podwykonawcom. Jest więc cały łańcuch osób, które przetwarzają dane naszych klientów. Prawdopodobieństwo, że któreś z tych „oczek" zawiedzie, jest duże. A za każde z tych przewinień odpowie deweloper jako administrator danych.