Współpraca z samorządami jest dla nas kluczowa

Jesteśmy po uchwaleniu zmian w programie „Czyste powietrze" przez zarząd i radę nadzorczą Narodowego Funduszu - mówi Piotr Woźny, prezes zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

Publikacja: 27.03.2020 12:00

Piotr Woźny, prezes zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Piotr Woźny, prezes zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Pierwszy rok działalności programu „Czyste powietrze" przyniósł lekkie rozczarowanie. Budżet programu to 103 mld zł rozłożone na dziesięć lat, czyli rocznie na walkę ze smogiem miało iść 10 mld zł. Tymczasem w ubiegłym roku na ten cel wydano niewiele ponad 1 mld zł. Dlaczego te pieniądze nie były efektywnie wydawane, co zawiodło?

Program „Czyste powietrze" ma swoje dwie nogi, pierwsza z nich jest łatwa do zaobserwowania, bo to wnioski składane do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz wojewódzkich funduszy, a druga noga, w tle pracująca i nie zawsze widoczna, to termomodernizacyjna ulga podatkowa.

To co na pewno w 2019 r. udało się zrobić to, że obydwa te instrumenty wystartowały. Wyniki ulgi podatkowej poznamy z końcem kwietnia i będziemy dokładnie wiedzieli, ile pieniędzy Polacy z tej ulgi termomodernizacyjnej odliczyli. Jeżeli zaś chodzi o „Czyste powietrze" realizowane przez NFOŚiGW i wojewódzkie fundusze, to miniony rok był pierwszym pełnym rokiem działania programu. On siłą rzeczy będzie się rozpędzał i stroił. Nie mogę się zgodzić z tym prostym przeliczeniem budżetu programu i roku działalności. W pierwszym roku programu rzadko kiedy osiąga się pełny wymiar założeń.

To co nie wyszło, na co narzekają wnioskodawcy, to zbyt skomplikowany wniosek o dofinansowanie, zbyt długie terminy rozpoznania tych wniosków. Wsłuchiwaliśmy się w te głosy i w proponowanych zmianach staraliśmy się je uwzględnić.

Jedna z fundamentalnych zmian dotyczy czasu rozpatrywania z 3 miesięcy do 30 dni, licząc z sobotami i niedzielami, a nie dni roboczych. Niedawno przyznał pan, że wojewódzkie fundusze nie były przygotowane do obsługi klientów indywidualnych. Co jeszcze się zmieni?

Ten program przyjął słuszne założenie, że im ktoś jest mniej zamożny, tym dostaje wyższe dofinansowanie. Wojewódzkie fundusze ochrony środowiska, aby zrealizować to założenie, stały się takimi minibiurami rachunkowymi i zaczęły wyliczać wysokość dochodu dla poszczególnych wnioskodawców po to, by sprawdzić, jaką wysokość dotacji mogą dostać. I to zatkało wojewódzkie fundusze w sposób istotny. Stąd wprowadzenie segmentacji w programie „Czyste powietrze": grupa podstawowa, od której odbieramy oświadczenia o wysokości dochodów, totalnie upraszczamy ten wniosek i robimy takie menu, jakie ekologiczne źródło ciepła wybierasz i co chcesz robić, jeśli chodzi o termomodernizację swojego domu. To jest grupa, która może liczyć na co najmniej 30 proc. finansowania w tym programie. Wprowadzamy limit 20 tys. zł, chyba że wybierzesz najbardziej efektywne źródło ogrzewania, czyli pompę ciepła – wtedy możesz otrzymać do 25 tys. zł dofinansowania, a jeżeli postanowisz to połączyć z fotowoltaiką, to wypłacimy łącznie do 30 tys. zł.

To pierwsza grupa, a kolejne dwie?

Druga grupa, którą sobie wyodrębniliśmy, to osoby, które wymagają zwiększonej intensywności dofinansowania, żeby takie inwestycje przeprowadzić. To osoby, które mają poniżej 1400 zł netto dochodu na jedną osobę w gospodarstwie wielorodzinnym albo 1960 zł dochodu netto na osobę w gospodarstwie jednorodzinnym. Tutaj rozpoczęliśmy dialog z samorządami. One mają swoje struktury w postaci gminnych ośrodków pomocy społecznej, które tak świetnie sprawdziły się przy wypłacie 500+, więc chcemy wykorzystać te sprawdzone zasoby, aby te rodziny przychodziły do nich, uzyskiwały specjalny bilet do zwiększonej intensywności dofinansowania. Ten formularz, który trafi do WFOŚiGW, będzie znacząco uproszczony, będzie go można składać elektronicznie.

Trzecia grupa to osoby, które nie mają zdolności prowadzenia swoich codziennych spraw i wiadomo, że jak za nich tego nie zrobimy, to one nigdy nie wymienią tych przestarzałych kotłów, nie ocieplą swoich domów. Tutaj przewidujemy integrację programów „Czyste powietrze" i „StopSmog", on przewiduje finansowanie 90, a nawet 100 proc. inwestycji, które trzeba zrobić za tych ludzi. Bez współpracy z gminami tak do grupy drugiej, jak i grupy trzeciej nie dotrzemy.

Kto będzie pomagał grupie najbardziej potrzebujących wsparcia, WFOŚiGW czy gminy?

Dwa lata temu startowaliśmy z punktu zero. Nie było żadnego punktu wsparcia dla walki z tym problemem. Nam się wreszcie udało to wypracować: jedno to ulga podatkowa, a drugie to sam program. Dwa lata doświadczeń, mamy swoich faworytów, mamy samorządy, które już wzięły te pieniądze od rządu na te 70 proc. finansowania, na to, by wspierać właśnie ubogich energetycznie. To Skawina, Pszczyna, Sucha Beskidzka czy Tuchów. To są samorządy, które podjęły decyzję, że chcą aktywnie zajmować się tymi osobami, które są najtrudniejsze do przeprowadzenia na ekologiczną stronę ciepła. Dotychczas ośrodki pomocy społecznej nie zajmowały się takim problemem jak termomodernizacja czy wsparcie ubogich energetycznie w walce ze smogiem. Mamy przykłady samorządowców, którzy pokazali, że da się przeprowadzić te trudne procesy z sukcesem.

W nowych założeniach programu chcecie premiować pompy ciepła jako optymalne źródła ciepła, a jeszcze korzystając z programu „Mój prąd", można uzyskać dotację na instalację fotowoltaiczną i mieć efektywny zestaw pompa plus pv. Czy to jest docelowy model, który chcecie zastosować w przypadku domów jednorodzinnych?

Mariaż pompy ciepła i fotowoltaiki to jest coś genialnie bezemisyjnego, realizujemy cele klimatyczne i cele powietrzne. Mam nadzieję, że w tym kierunku pójdą zmiany regulacyjne w Polsce, że od któregoś momentu postawimy tamę dla budowania domów innych niż wyposażone w kombinację właśnie fotowoltaiki i pompy ciepła. Mamy branżowe opracowanie „Dom bez rachunków" przygotowane przez PORT PC (stowarzyszenie importerów i producentów pomp ciepła), które pokazuje, że koszt inwestycji w nowo budowany dom związany z zainstalowaniem pompy ciepła i fotowoltaiki w porównaniu z domem wyposażonym w tradycyjne źródła ciepła to różnica w nakładach inwestycyjnych rzędu 15–20 tys. zł. Jeśli zaś chodzi o koszty eksploatacji, to sprzężenie pompy i pv pozwoli wydawać na ogrzewanie i energię elektryczną ok. 200–250 zł rocznie vs kilka tysięcy wydawane na ciepło i prąd w tradycyjnym modelu.

W przypadku nowych domów, których rocznie buduje się 80 tys. w Polsce, to powinien być standard. Z domami, które już istnieją, jest o tyle problem, że z 5,5 mln budynków, które mamy w kraju, 72 proc. albo nie ma żadnego ocieplenia, albo jest ono niewystarczające. To jest nasz dług technologiczny z lat 60. i 70. poprzedniego stulecia, gdzie ludzie za wszelką cenę starali się zbudować swoje cztery kąty. Nikogo nie interesowały wtedy kwestie efektywności energetycznej. I w tych domach, jak się zliczy koszt inwestycji w termomodernizację takiego budynku, fotowoltaikę i pompy ciepł,a to robią się z tego bardzo znaczące kwoty. Musimy dobrze dopasować rozwiązania technologiczne do poszczególnych rodzajów substancji, z którą musimy sobie radzić.

Odnawialne źródła energii to nie wszystko, współpracujecie również z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem. Na czym polega ta współpraca?

W połowie stycznia podpisaliśmy z PGNiG umowę o współpracy przy programie „Czyste powietrze". Mamy 1,2 mln domów jednorodzinnych, które są ogrzewane gazem, a co najmniej 400 tys. korzysta z gazu w celu przygotowania posiłków oraz ciepłej wody użytkowej. I tutaj właśnie rysuje się nam pierwsza linia natarcia w programie „Czyste powietrze". PGNiG jest mocno zainteresowane, by przenieść klientów z grupy taryfowej W1 na W3, czyli nie tylko podgrzewać gazem posiłki i grzać ciepłą wodę użytkową, ale i ogrzewać gazem cały dom. My mamy w programie środki na ocieplenie tych domów. Jeżeli spojrzymy na miniony rok, gdzie złożono 120 tys. wniosków, a mamy PGNiG, który ma w swoich bazach zaznaczone te 400 tys. domów, to jest to prosty pomysł na to, jak w pierwszym rzucie wyrzucić z tych domów kopciuchy i zamienić je na nowoczesne piece gazowe.

Reforma programu „Czyste powietrze" zakłada wsparcie dla ciepłowni. Te obiekty muszą się zmieniać, bo wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 znacząco obniżają rentowność tych instalacji. Jak chcecie wspierać ciepłownie, które są ważnym elementem walki ze smogiem w większych skupiskach ludzkich?

Chcemy, by program „Czyste powietrze" był wsparciem dla tego sektora w trudnym okresie transformacji. Szczególnie dla obiektów w małych i średnich miastach, czyli dla ciepłownictwa powiatowego. To będą najbardziej intensywne formy dofinansowania w programie w tej grupie podstawowej. Chcemy finansować do 10 tys. zł kosztów podłączenia do sieci ciepłowniczej, a w grupie przeznaczonej do zwiększonego finansowania do 15 tys. zł.

Nawet jeśli teraz te ciepłownie są na węgiel i tak czy inaczej będą musiały się transformować, uciekać od wysokich opłat za emisję CO2, to my i tak wolimy, by likwidować kopciuchy i żeby te domy jednorodzinne podłączały się do jednego dużego zintegrowanego źródła emisji, bo zdecydowanie łatwiej jest kontrolować jedno takie źródło niż rozproszone emisje. Chcemy dać zastrzyk nowych klientów tym ciepłowniom, żeby miały środki na inwestycje. Im więcej kopciuchów uda się wyeliminować, a tych gospodarstw podłączyć do sieci ciepłowniczej, tym lepiej. To dwie pieczenie na jednym ogniu.

Jakie cele stawia pan sobie do końca tego roku, ile umów podpisać i wydać pieniędzy?

Jesteśmy po uchwaleniu zmian w programie „Czyste powietrze" przez zarząd i radę nadzorczą Narodowego Funduszu, na początku marca zamieściliśmy na naszej stronie internetowej zmiany, tak aby można się było z nimi zapoznać. To, nad czym dzisiaj pracujemy, to narzędzia informatyczne do złożenia elektronicznego wniosku. Planowaliśmy premierę tego narzędzia na przełomie marca i kwietnia. Niestety, cały świat i Polskę dopadła epidemia koronawirusa. Przygotowujemy się w związku z tym z wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska do wystartowania naboru na nowych zasadach po świętach Wielkiej Nocy. Mamy nadzieję na to, że plaga koronawirusa będzie już wtedy przeszłością. W tym roku będziemy mieli około ośmiu miesięcy na to, żeby te wnioski zbierać. Równolegle z tym zmieniamy przepisy prawa, tak by gminy mogły wydawać bilety uprawniające do zwiększonej intensywności dofinansowania. W drugiej połowie roku będą te obydwie nogi w pełni postawione. Mam nadzieję, że do końca roku po nowelizacji programu będziemy mieli 130–180 tys. wniosków w tej grupie podstawowej i 50 tys. wniosków w grupie uprawnionej do podwyższonego finansowania, bo to są osoby, do których najbardziej chcemy dotrzeć.

Pierwszy rok działalności programu „Czyste powietrze" przyniósł lekkie rozczarowanie. Budżet programu to 103 mld zł rozłożone na dziesięć lat, czyli rocznie na walkę ze smogiem miało iść 10 mld zł. Tymczasem w ubiegłym roku na ten cel wydano niewiele ponad 1 mld zł. Dlaczego te pieniądze nie były efektywnie wydawane, co zawiodło?

Program „Czyste powietrze" ma swoje dwie nogi, pierwsza z nich jest łatwa do zaobserwowania, bo to wnioski składane do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz wojewódzkich funduszy, a druga noga, w tle pracująca i nie zawsze widoczna, to termomodernizacyjna ulga podatkowa.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko