Zadośćuczynienie dla wnuków za śmierć dziadków po 11 latach

Tragiczna śmierć dziadków może naruszać dobra osobiste wnuków, jeśli z dziadkami łączyła ich szczególnie silna więź – uznał Sąd Okręgowy w Białymstoku

Aktualizacja: 18.07.2015 10:37 Publikacja: 18.07.2015 10:30

Zadośćuczynienie dla wnuków za śmierć dziadków po 11 latach

Foto: 123RF

Janina i Stanisław F. zginęli w wypadku drogowym w 2003 r. Po niemal 11 latach od  tragicznego zdarzenia o zadośćuczynienie do ubezpieczyciela sprawcy wypadku wystąpiła ich córka oraz dwóch jej synów.

Wciąż nie mogą się otrząsnąć

Ubezpieczyciel uznał tylko roszczenie córki, choć nie zgadzał się z jego wysokością. Uznał, że wystarczającą rekompensatą z ból po stracie rodziców będzie dla Emilii M. kwota 20 tys. zł. Natomiast wnukom w ogóle odmówił przyznania świadczeń. Argumentował, samo poczucie przywiązania do innej osoby nie powinno być automatycznie utożsamiane z dobrem osobistym, a tylko naruszenie dobra osobistego wnuków uzasadniałoby przyznanie im zadośćuczynienia. Po nieudanej próbie ugody, spór trafił do sądu.

Emilia M. żądała za krzywdę doznaną po śmierci rodziców 120 tys. zł. Wnukowie zaś domagali się zasądzenia po 30 tys. zł zadośćuczynienia. Powoływali się na szczególnie emocjonalne relacje łączących ich ze zmarłymi – po ich utracie odczuwali apatię, głęboki smutek i żal, co w sposób istotny wpływało na ich samopoczucie i aktywność życiową. Akcentowali, że pomimo upływu 10 lat od daty zdarzenia, w dalszym ciągu nie mogą się otrząsnąć i przeżywają jego tragiczne skutki. Zmuszeni byli też do korzystania ze specjalistycznej pomocy psychologicznej. Utrata ukochanych osób wywołała w ich życiu ból i cierpienie oraz ogromne poczucie krzywdy.

Leczenie nie było konieczne

Jak ustalił Sąd rozpatrujący powództwo stwierdził, że w dacie wypadku powódka miała 37 lat, a jej synowie 12 lat i 10 lat. Jeden z nich miał orzeczony stopień niepełnosprawności i wymagał opieki innych osób. Taką opiekę świadczyła na co dzień nieżyjąca babcia. Z zeznań sąsiadów wynikało, że dzieci były bardzo zżyte z dziadkami, regularnie ich odwiedzały, wszyscy wspólnie spędzali święta. Z kolei powódka, której małżeństwo się rozpadło, gdy dzieci były małe, otrzymywała od rodziców wsparcie materialne i psychiczne. Od ich  śmierci aż do ponownego wyjścia za mąż w 2013 była natomiast zdana wyłącznie na siebie. Bezpośrednio po tragicznym wypadku stan psychiczny Emilii M. uległ pogorszeniu do tego stopnia, że zaczęła zażywać środki uspokajające.

Biegli stwierdzili, że każdy z powodów przebył proces żałoby, ale jest on już zakończony. Stan zdrowia dorosłych już powodów jest dobry i nie wymaga leczenia. Natomiast Emilia M. wymaga opieki specjalisty, ale z przyczyn niezwiązanych ze śmiercią rodziców.

Zdaniem sądu strona powodowa nie zdołała udowodnić, gdzie, jak długo i jakie podejmowała leczenie związane się negatywnymi przeżyciami po śmierci bliskich, lecz sam fakt zasięgania specjalistycznych form leczenia został potwierdzony przez świadków. Sąd podzielił opinię biegłych, że leczenie nie miało wpływu na proces żałoby i nie było konieczne. Uznał jednak co do zasady roszczenia wszystkich powodów.

Zadośćuczynienie nie może wzbogacać

Opierając się na opiniach biegłych Sąd Okręgowy stwierdził, że śmierć członka bliskiej rodziny w rodzinie o prawidłowo funkcjonujących relacjach wywołała w powodach ujemne przeżycia w sferze odczuć wewnętrznych. A zatem śmierć rodziców i dziadków mogła naruszyć dobra osobiste powodów w postaci prawa do więzi rodzinnej.

- Nie może być kwestionowany fakt, iż nic nie może się równać z uczuciem, jakim darzą się rodzice z dziećmi oraz dziadkowi z wnukami, nic nie zapełni pustki spowodowanej odejściem bliskich, szczególnie nagłym, niespodziewanym i w tak tragicznych okolicznościach, jakimi były okoliczności wypadku drogowego - stwierdził Sąd.

Jednak roszczenie powodów co do wysokości zadośćuczynienia Sąd uznał za nadmierne, gdyż śmierć najbliższych miała miejsce niemal 12 lat temu i nie wywarła trwałych skutków w ich stanie zdrowia,  a wszyscy powodowie zdążyli już uporządkować swoje życie. Tymczasem określając  wymiar zadośćuczynienia Sąd musi brać pod uwagę również warunki ekonomiczne w jakich żyje społeczeństwo, bo celem instytucji zadośćuczynienia nie jest wzbogacenie. Z drugiej jednak strony Sąd wziął pod uwagę, że w wyniku jednego zdarzenia śmierć poniosły jednocześnie dwie bliskie dla każdego z powodów osoby, co potęgowało ich krzywdę.

W efekcie za odpowiednią rekompensatę dla Emilii M. Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał kwotę 100 tys. zł. Po odliczeniu od niej 20 tys. zł wypłaconych wcześniej przez ubezpieczyciela, sąd zasądził na rzecz powódki 80 tys. zł. W przypadku wnuków przyjął za odpowiednią kwotę po 20 tys. zł na rzecz każdego z nich.

Wyrok nie jest prawomocny.

Janina i Stanisław F. zginęli w wypadku drogowym w 2003 r. Po niemal 11 latach od  tragicznego zdarzenia o zadośćuczynienie do ubezpieczyciela sprawcy wypadku wystąpiła ich córka oraz dwóch jej synów.

Wciąż nie mogą się otrząsnąć

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP