Umowy cywilnoprawne: stałe usługi to zlecenie, a nie dzieło

Nazwa umowy nie zawsze odpowiada obowiązkom wykonywanym na jej podstawie. Gdy podważy ją ZUS, obciąży budżet płatnika składkami

Publikacja: 19.09.2011 05:18

Samo nazwanie kontraktu łączącego nas z osobą dla nas pracującą „umową o dzieło” nie wystarczy, by uniknąć obciążeń na ubezpieczenia zatrudnionego. Umowa taka musi mieć jeszcze cechy typowe dla dzieła i nie może łudząco przypominać zlecenia, bo inspektorzy kontroli ZUS mogą ją przekwalifikować we właściwy rodzaj kontraktu.

Taki pogląd wyraził Sąd Najwyższy w sprawie, w której organ rentowy zakwestionował charakter umowy łączącej strony. SN w wyroku z 6 kwietnia 2011 (II UK 315/10) stwierdził, że ZUS może – wbrew nazwie umowy – zakwalifikować pracę tłumacza języka obcego jako umowę o świadczenie usług (a nie umowę o dzieło), gdy oparta jest na długookresowym zatrudnieniu i polega na powtarzalnym wykonywaniu tłumaczeń dokumentów związanych z bieżącą (branżową) działalnością firmy, za stałym, miesięcznym wynagrodzeniem.

Decyduje treść

Zgodnie z kodeksem cywilnym przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia. Z tej definicji wynika niezbicie, że taki kontrakt powinien obejmować wytworzenie czegoś, co wcześniej nie istniało i z zasady nie będzie to umowa długotrwała.

Czas jej obowiązywania to czas konieczny na wykonanie określonego zadania. Jasne przy tym jest, że nie chodzi o „robienie”, ale o „zrobienie”, czyli rezultat. Wynagrodzenie za efekt finalny obejmuje gratyfikację za osiągnięcie tego rezultatu.

Taki charakter umowy o dzieło spowodował, że ustawodawca nie uznał za stosowne uwzględnienia jej wśród form zarobkowania podlegających obowiązkowo ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu, tak jak to uczynił na przykład z umową-zleceniem. Ta druga swoim charakterem zbliża się bowiem do umowy o pracę (będąc również umową starannego działania) i może trwać nawet kilka lat.

Taka decyzja prawodawcy spowodowała w praktyce znaczną popularność umowy o dzieło właśnie. Nie zawsze można jednak z tej furtki bezrefleksyjnie korzystać. SN nie raz zaznaczał, że jeśli kontrakt ma charakter długotrwały i przewiduje wykonywanie zwykłych, a przede wszystkim powtarzalnych czynności na rzecz zlecającego, to nie może zostać uznana za umowę o dzieło, nawet jeśli strony co do takiej nazwy się umówiły.

Wprost wyartykułował tę myśl SN w wyroku z 8 stycznia 1999 (II UKN 403/98), stwierdzając, że jeżeli z okoliczności faktycznych sprawy wynika, że zawarte z własnymi pracownikami umowy nazwane umowami o dzieło nie zawierały istotnych elementów takich kontraktów, a ich celem było – między innymi – uniknięcie płacenia od wypłaconych wynagrodzeń składek na ubezpieczenia społeczne pracowników, to usprawiedliwiona jest ocena, że umowy te były umowami o pracę.

Nie zawsze etat

Niekoniecznie pozorna umowa o dzieło musi zostać uznana za umowę o pracę. Do wyboru są również umowy cywilnoprawne. Warto w tym kontekście pamiętać, że ustawa z 13 października 1998 o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jedn. DzU z 2009 r. nr 205, poz. 1585 ze zm.) przewiduje objęcie obowiązkowymi ubezpieczeniami emerytalnym i rentowymi osób wykonujących pracę również na podstawie umów agencyjnych, umów-zleceń albo innych umów o świadczenie usług.

W stanie faktycznym badanym przez SN w przywołanym na wstępie wyroku, jak wynika z samej tezy, umowa obejmowała ogólnie wykonywanie tłumaczeń w razie potrzeb pracodawcy. Nie było wątpliwości, że nie jest to umowa o pracę. Nie wymagano bowiem pracy w określonych godzinach w siedzibie zlecającego.

ZUS przyglądając się sprawie uznał jednak, że ten kontrakt należy uznać za umowę o świadczenie usług, do której na mocy art. 750 k.c. stosuje się przepisy dotyczące umowy-zlecenia.

SN zgodził się z organem rentowym, podnosząc, że o charakterze umowy decyduje jej treść w zakresie wszystkich elementów zobowiązania. O rodzaju stosunku prawnego nie przesądza bowiem nazwa umowy, lecz faktyczna realizacja przez strony wzajemnych praw i obowiązków. Nazwa umowy ma natomiast znaczenie, gdy po analizie istotnych elementów zobowiązania nie można dokonać jednoznacznej jej kwalifikacji.

Pogląd, że kontrakt o  współpracy mający za przedmiot powtarzalne i takie same usługi, świadczone systematycznie za stałym wynagrodzeniem, pozwalający przyjąć, że zawarto wiele indywidualnych umów o dzieło, nie znalazł uznania Sądu Najwyższego. Taka umowa mogłaby mieć ewentualnie rację bytu wtedy, gdyby swoją treścią obejmowała jedno konkretne tłumaczenie i zapłatę za nie.

Przykład

Przedstawiciel firmy Alfa podpisał z panem Andrzejem umowę o dzieło, która miała trwać rok. Przewidziano w niej prawo do comiesięcznego stałego wynagrodzenia. Przedmiotem kontraktu było wykonywanie przewozu towarów dla firmy zależnie od potrzeb szefa.

Nawet jeśli obie strony zapewnią, że ich wolą było zawarcie umowy o dzieło, ZUS będzie miał pełne prawo wydać decyzję obejmującą pana Andrzeja ubezpieczeniem społecznym, stwierdzając, że wykonywana umowa była umową o świadczenie usług, a nie o dzieło.

—Łukasz Prasołek asystent sędziego w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego

Zobacz więcej w serwisie:

Samo nazwanie kontraktu łączącego nas z osobą dla nas pracującą „umową o dzieło” nie wystarczy, by uniknąć obciążeń na ubezpieczenia zatrudnionego. Umowa taka musi mieć jeszcze cechy typowe dla dzieła i nie może łudząco przypominać zlecenia, bo inspektorzy kontroli ZUS mogą ją przekwalifikować we właściwy rodzaj kontraktu.

Taki pogląd wyraził Sąd Najwyższy w sprawie, w której organ rentowy zakwestionował charakter umowy łączącej strony. SN w wyroku z 6 kwietnia 2011 (II UK 315/10) stwierdził, że ZUS może – wbrew nazwie umowy – zakwalifikować pracę tłumacza języka obcego jako umowę o świadczenie usług (a nie umowę o dzieło), gdy oparta jest na długookresowym zatrudnieniu i polega na powtarzalnym wykonywaniu tłumaczeń dokumentów związanych z bieżącą (branżową) działalnością firmy, za stałym, miesięcznym wynagrodzeniem.

Pozostało 85% artykułu
Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt