Prokurator generalny Andrzej Seremet dzisiaj po raz pierwszy od wybuchu afery Amber Gold zabierze głos i przedstawi wyniki analizy śledztw dotyczących parabanków, zleconej kilkanaście dni temu. Wynika z niej, że nie ma jednolitych reguł postępowania w tego rodzaju sprawach. Dlatego prokuratorzy badający taką działalność oceniają ją różnie. Z reguły śledztwa umarzają.
– Trudność polega m.in. na tym, że w prawie nie ma definicji parabanku, takie firmy nie oferują też depozytów na sztywny procent, ale jak np. Marcin P. inwestycje w złoto – mówi "Rz" jeden ze śledczych badający takie sprawy.
Dlatego Andrzej Seremet uważa, że śledztwa dotyczące parabanków powinny prowadzić wyspecjalizowane wydziały ds. przestępczości gospodarczej prokuratur okręgowych. Rejony bowiem sobie z nimi nie radzą.
– Trudno mi oceniać tę propozycję – mówi prokurator Jacek Skała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratur RP. – Czy prokuratury okręgowe są na ich przejęcie przygotowane organizacyjnie i kadrowo? – zastanawia się. I odpowiada: – Chyba nie, skoro np. w sprawie Amber Gold (przejętej przez prokuraturę okręgową) czynności nadal wykonuje rejon.
– To dobra decyzja – ocenia prof. Piotr Kruszyński, adwokat. – Prokuratury rejonowe są na ogół za słabe merytorycznie do rozpoznawania skomplikowanych przestępstw gospodarczych. Poza tym mechanizm przyznawania spraw prokuratorom powoduje, że trafiają one często do osób, które o przestępczości gospodarczej nie mają pojęcia. Stąd zaskakujące decyzje o umorzeniu postępowań lub odmowie ich wszczęcia – wyjaśnia prof. Piotr Kruszyński.