Obraz adwokata, prokuratora i notariusza w serialach

W filmach piją kawę, tracą czas na ploteczki i poszukiwania świadków. W życiu ciężko pracują.

Aktualizacja: 18.10.2014 14:59 Publikacja: 12.01.2014 09:00

Agnieszka Dygant wciela się w rolę pani adwokat w serialu "Prawo Agaty"

Agnieszka Dygant wciela się w rolę pani adwokat w serialu "Prawo Agaty"

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki RB Roman Bosiacki

Filmowa fikcja ma niewiele wspólnego z tym, co dzieje się w kancelariach prawniczych czy na salach rozpraw. Kiedy Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, ogląda „Prawo Agaty", nie posiada się z oburzenia, gdy główna bohaterka nie przestrzega tajemnicy adwokackiej. Trudno też ukryć mu rozbawienie, kiedy widzi, jak sąd wyznacza termin rozprawy z dnia na dzień.

– Scenarzyści najchętniej piszą scenariusze o policjantach, lekarzach i adwokatach. Te polskie daleko odbiegają od realiów. Koledzy adwokaci łapią się za głowy, kiedy bohaterka „Prawa Agaty" biega po ulicy i szuka świadków, którzy będą zeznawać w sądzie na korzyść jej klienta – wskazuje prezes Zwara.

Także sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, twierdzi, że praca prawników przedstawiana w telewizyjnych serialach ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

– To jest trochę o tym, jak mały Kazio wyobraża sobie salę sądową. Ludzie patrzą na taki proces i nie mogą się nadziwić, dlaczego sprawy w sądach tak długo się wloką. Nie pokazuje się w filmie, jak sędzia czyta dziesiątki niepotrzebnych protokołów, bo tego wymaga procedura, nie ma tam mechanizmów powodujących przewlekłość rozpraw. Dlatego filmy wprowadzają widzów w błąd, powodują nieporozumienia i niezrozumienie naszej pracy – mówi sędzia Strączyński.

Za jedyny film, który dobrze oddaje realia sali sądowej, uznaje „Sprawę Gorgonowej" Polski dramat kryminalny z 1977 r. pokazujący jednak proces sprzed wojny.

Sędzia też człowiek

W środowisku znane są seriale z udziałem prawdziwych sędziów jako prowadzących. Najsłynniejsza z nich to Anna Maria Wesołowska.

– Jeśli sędzia prowadzi taki show, to dba o to, by nie było tam kompletnych bzdur. Jednak i on nie zdoła pokazać tego, jak w rzeczywistości wygląda proces. Byłoby to zbyt nudne – uważa sędzia Strączyński.

Prezes Iustitii dostrzega jednak również plusy seriali typu „Sędzia Anna Maria Wesołowska".

– Po obejrzeniu court show ludzie inaczej na nas patrzą. Tak jakby dostrzegali, że sędzia to też człowiek. Faktem jest także, że obywatele boją się sądu. Gdy dostają wezwanie, najchętniej by nie przyszli. A jeśli już się stawią, to uważają, żeby nic nie powiedzieć. Takie seriale oswajają z salą sądową. Sędzia Wesołowska dawała też lekcje sądowej etykiety, pokazywała, w jaki sposób nie wypada, a w jaki należy się na sali zachować – dodaje sędzia Strączyński.

Także prezes Zwara, mimo tylu zastrzeżeń do sposobu przedstawiania adwokatów, nie ocenia tych seriali jednoznacznie negatywnie.

– Z jednej strony po obejrzeniu takiego filmu klient będzie oczekiwał podobnego zaangażowania w realnym kontakcie z adwokatem, a wiadomo, że to niemożliwe, bo adwokat prowadzi kilkadziesiąt spraw jednocześnie i nie jego zadaniem jest szukanie świadków. Z drugiej jednak strony tytułowa Agata to taka dziewczyna z sąsiedztwa, która może ocieplić wizerunek adwokata. Lepiej, by przeciętny Kowalski miał obraz adwokata jako osoby sympatycznej i empatycznej niż jako poważnego pana za biurkiem, który rzuca paragrafami i klient nic z tego prawniczego żargonu nie rozumie – komentuje Andrzej Zwara.

I choć, jak podkreśla, zawodowcy denerwują się, że inna serialowa pani adwokat – Magda M. – większość czasu spędza na plotkach, fitnessie czy rozmyślaniu „kocha mnie czy nie kocha", a zawód wykonuje jakby przy okazji, to dla ocieplenia wizerunku adwokata lepsza jest taka Magda M., którą widzowie lubią, niż żadna.

By móc trafić do widzów ze swoją wizją zawodu, prawnicy coraz częściej starają się wziąć sprawy w swoje ręce i wpłynąć na scenariusze, a czasem nawet sami je pisać. Naczelna Rada Adwokacka wspólnie z Wajda Studio wiosną 2013 r. ogłosiła dla adwokatów i aplikantów adwokackich konkurs na pomysł na scenariusz o tematyce prawniczej. Wygrał Roman Ossowski.

– Akcja rozgrywa się współcześnie, lecz z istotnymi odniesieniami do naszej najnowszej historii. Dotyczy kilku spraw. Relacji uczeń–nauczyciel, przyjaźni i zdrady, a przede wszystkim konfrontacji kodeksowych zasad z koniecznością ich przestrzegania w realnej sytuacji –  relacjonuje swój pomysł na film mec. Ossowski. – Bohater musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy reguły, które wyznaje i stara się wpoić uczniom, potrafi stosować w życiu nawet wówczas, gdy cena za to może być wysoka. Sprawa jest wyostrzona przez to, że dzieje się w środowisku adwokackim, gdzie obowiązują skodyfikowane zasady i surowe standardy – dodaje.

Podkreśla jednak, że nie wyobraża sobie, aby jego scenariusz mógł być wykorzystany do realizacji kolejnego serialu.

Rejent to nie bohater

Samorząd notarialny także ma pomysł na to, jak pokazać odpowiedni wizerunek rejentów w filmie. W ich wypadku jednak jest to produkcja stylizowana na dokument. W TVP ukazuje się serial paradokumentalny „Masz prawo znać prawo", który współfinansuje samorząd notarialny.

– Producentem jest Krajowa Rada Notarialna, a wcześniej była Izba Notarialna w Warszawie – informuje Tomasz Janik, prezes KRN. – Dzięki temu możemy pokazać, na czym naprawdę polega praca notariusza, jak wiele spraw można rozstrzygnąć z naszym udziałem. Możemy też przedstawić niebezpieczne dla notariusza sytuacje wynikające z niezadowolenia klientów, a spowodowane dbałością o interes drugiej strony umowy. Tak też bywa w rzeczywistości – dodaje prezes. Przekonuje, że serial to nie tylko promocja zawodu, ale także edukacja obywateli.

Poza tego typu programami raczej nieczęsto można zobaczyć rejenta w filmie. W serialach bywają przedstawiani rzadko. – Nasz zawód nie rozpala zbytnio wyobraźni scenarzystów – zauważa prezes Janik. Przypomina sobie jednak rejenta z filmu Smarzowskiego „Wesele", który obiecał jednemu z bohaterów pomoc w „anulowaniu" sfałszowanego wcześniej dokumentu.

– Ta karykaturalna postać i sposób jej działania miały niewiele wspólnego z realiami pracy notariusza, ale taką wizję miał scenarzysta. Biorąc pod uwagę, że innym – proboszczowi i policjantom – w tym samym filmie dostało się jeszcze bardziej, nie ma powodu do rozpaczy – dodaje prezes Janik.

Śledczy nie taki zły, ?jak go malują

Na swój medialny obraz bardzo narzekają prokuratorzy. Tomasz Salwa ze Związku Zawodowego Prokuratorów RP wspomina m.in. scenę z serialu „Ranczo".  Prokurator okazuje się w niej takim draniem, że zostaje spoliczkowany przez proboszcza.

– Nasz wizerunek od lat wypada kiepsko. Zawodowi przydałby się jakiś film, serial, paradokument, który pokazywałby, jak naprawdę wygląda nasza praca – mówi prokurator Salwa. Ubolewa nad tym, że w serialu „Sędzia Anna Maria Wesołowska" w rolę prokuratora wcielił się czynny adwokat. Lepiej byłoby, gdyby to jeden z nas przybliżał meandry profesji – ocenia.

Film, o którym trudno usłyszeć od prokuratorów dobre słowo, to „Układ zamknięty". Gdy biznesmeni, których historia stała się kanwą tej produkcji, zostali skazani (w filmie czarny charakter to prokurator wrabiający przedsiębiorców), w sprawie zabrał głos sam prokurator generalny Andrzej Seremet.

– Obserwuję niepokojącą aktywność stowarzyszeń, które za główny cel swoich działań obrały dyskredytowanie instytucji państwowych – mówił wówczas.

Przedstawiciele każdego zawodu mają czarną listę filmów. Sędzia Strączyński nie najlepiej wspomina film „Tato", w którym sędzia, zajadła feministka, gnębiła kochającego dziecko ojca.

Jak bardzo to, co jest pokazywane w telewizji, może kształtować opinię o danej profesji, i to już wśród młodego pokolenia, przekonał się prokurator Salwa, kiedy dzieci oglądające „Prawo Agaty" wołały go przed ekran: „tato, tato, prokurator". W serialu w tę rolę wcieliła się Małgorzata Kożuchowska.

Filmowa fikcja ma niewiele wspólnego z tym, co dzieje się w kancelariach prawniczych czy na salach rozpraw. Kiedy Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, ogląda „Prawo Agaty", nie posiada się z oburzenia, gdy główna bohaterka nie przestrzega tajemnicy adwokackiej. Trudno też ukryć mu rozbawienie, kiedy widzi, jak sąd wyznacza termin rozprawy z dnia na dzień.

– Scenarzyści najchętniej piszą scenariusze o policjantach, lekarzach i adwokatach. Te polskie daleko odbiegają od realiów. Koledzy adwokaci łapią się za głowy, kiedy bohaterka „Prawa Agaty" biega po ulicy i szuka świadków, którzy będą zeznawać w sądzie na korzyść jej klienta – wskazuje prezes Zwara.

Pozostało 91% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"